W ciągu roku to już czwarte starcie Niemców z Holendrami. Drużyna Joachima Loewa nie ma z nimi najłatwiejszych przepraw. W Lidze Narodów nie wygrała ani razu: najpierw została zdemolowana 0:3, a potem zremisowała 2:2. W eliminacjach EURO 2020 sytuacja naszych zachodnich sąsiadów w meczach z Oranje wygląda nieco lepiej. Zaczęła się od wygranej 3:2, ale zanim sięgnęli po trzy punkty, Holendrzy napsuli im dużo krwi. Do piątku.
Holendrzy nawiązali do swojej dyspozycji w Lidze Narodów. Przetrwali moment dominacji Niemców w pierwszej połowie. Rywale szybko wyszli na prowadzenie po bramce Serge'a Gnabry'ego w dziewiątej minucie. Skrzydłowy Bayernu Monachium dobił strzał Lukasa Klostermanna. Do przerwy Holendrzy odbijali się od niemieckiej defensywy jak od ściany. Taka była też taktyka graczy Loewa - szybko strzelony gol i wyczekiwanie rywala w kolejnych minutach.
Pomysł selekcjonera runął w 59. minucie. Zaraz po podwójnej zmianie przeprowadzonej przez Ronalda Koemana do siatki Manuela Neuera trafił Frenkie De Jong. Pomocnik Barcelony zdobył swoją pierwszą bramkę dla reprezentacji Holandii. Goście dostali wiatru w żagle i odmienili obraz meczu po nudnej pierwszej połowie.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Sandro Kulenović odszedł z Legii. "To bardzo niedoceniany zawodnik. Ma dużą szansę, aby się rozwinąć"
-> Kolejny rywal Polski zniszczył przeciwnika. Gol Pavelsa Steinborsa jak z kabaretu
Pewna zasługa w tym Jonathana Taha, który w kilka minut popełnił dwa poważne błędy. Najpierw poślizgnął się przy zagraniu do De Jonga. Sześć minut później strzelił gola samobójczego po zagraniu z lewej strony Ryana Babela. Cios za cios. Po przerwie ten mecz oglądało się naprawdę nieźle.
Los uśmiechnął się do gospodarzy w 73. minucie. Matthijs de Ligt wykazuje się ogromną dojrzałością jak na 20-latka, jednak czasami nie wystrzega się szkolnych błędów. Podczas walki z rywalem piłka spadła mu na rękę, a rzut karny wykorzystał Toni Kroos.
To miał być powrót do gry graczy Loewa. W końcu oni mieli być tymi dojrzalszymi, bardziej doświadczonymi i wyrachowanymi. Jednak po trzy punkty sięgnęli energiczni i zmotywowani Holendrzy.
Bardzo dobrych zmian dokonał Koeman. Najpierw wpuścił m.in. Donyella Malena, który odpłacił się za zaufanie. 20-letni debiutant zachował zimną krew i trafił na 3:2 na 11 minut przed końcem podstawowego czasu gry. Napastnik PSV Eindhoven nie dostał łatwego podania. Georginio Wijnaldum podciął mu piłkę z lewej strony. Mimo to oddał pewny strzał w polu karnym.
-> Chorwaci nie dali szans Słowacji, a Belgowie San Marino
Kiedy Niemcy rozpaczliwie nacierali na bramkę Jaspera Cillessena decydujący cios zadał Wijnaldum. Akcję zaczął drugi ze zmienników, Nathan Ake. Klubowy kolega Artura Boruca z Bournemouth przejął zagranie Joshuy Kimmicha, piłka dotarła do Memphisa Depaya, a ten wypuścił na Neuera Wijnalduma.
Oranje po raz pierwszy wygrali z Niemcami na wyjeździe od listopada 2002 roku. Wtedy starcie zakończyło się wynikiem 1:3.
Po trzech rozegranych meczach Holendrzy mają sześć punktów i są na trzecim miejscu grupy C. Nad nimi są Niemcy (9 pkt) i Irlandia Północna (12 pkt), którzy rozegrali o jedno spotkanie więcej.
Niemcy - Holandia 2:4 (1:0)
1:0 - Serge Gnabry 9'
1:1 - Frenkie de Jong 59'
1:2 - Jonathan Tah (gol samobójczy) 65'
2:2 - Toni Kroos (rzut karny) 73'
2:3 - Donyell Malen 79'
2:4 - Georginio Wijnaldum 90+1'
Niemcy:
Manuel Neuer - Niklas Suele, Jonathan Tah, Matthias Ginter (84' Julian Brandt) - Lukas Klostermann, Joshua Kimmich, Toni Kroos, Nico Schulz - Marco Reus - Serge Gnabry, Timo Werner (61' Kai Havertz).
Holandia: Jasper Cillessen - Denzel Dumfries (58' Davy Propper), Matthijs de Ligt, Virgil van Dijk, Daley Blind - Marten de Roon (58' Donyell Malen), Georginio Wijnaldum, Frenkie de Jong - Ryan Babel (81' Nathan Ake), Memphis Depay, Quincy Promes.
Żółte kartki: Kimmich (Niemcy) oraz Depay (Holandia).
Sędziował:
Artur Soares Dias (Portugalia).