PKO Ekstraklasa. Czas ekspertów. Piotr Stokowiec: Każdy mózg ma swoją pojemność

Newspix / MATEUSZ SLODKOWSKI / FOTONEWS / Na zdjęciu: Piotr Stokowiec
Newspix / MATEUSZ SLODKOWSKI / FOTONEWS / Na zdjęciu: Piotr Stokowiec

- Chcę, żeby moja drużyna była najlepsza. Ja też chcę być najlepszy, ale trzeba rozumieć, że każdy w życiu odnosi sukcesy i porażki. Wyjątkiem są tchórze, którzy ani nie wygrywają, ani nie przegrywają - mówi nam w wywiadzie trener Lechii Gdańsk.

Michał Gałęzewski, WP SportoweFakty: Czy istnieje dobry trener bez dobrego sztabu szkoleniowego?

Piotr Stokowiec, trener Lechii Gdańsk: Myślę, że nie. Pierwszy trener jest koordynatorem wszystkich działań, w pojedynkę nie da się wykonać całej pracy. W tej chwili kwestia odniesienia sukcesu w każdym sporcie to składowa wielu specjalności. Trzeba odpowiednio przygotować się motorycznie, taktycznie, technicznie i mentalnie. Do tego dochodzi dobra dieta, suplementacja. Pierwszy trener musi mieć szeroką wiedzę, by móc rozmawiać z fizjologiem, dietetykiem, lekarzem, analitykiem, trenerem przygotowania motorycznego. Powinien umieć rozdzielać pracę na poszczególnych ludzi i etapy.

Dziś trener to koordynator działań szkoleniowych. W Anglii jest nazywany menedżerem. U nas kiedyś funkcjonował stereotyp trenera, który sam robił wszystko. Rozgrzewał piłkarzy, przygotowywał siłownię, ustawiał taktykę, ustawiał talerzyki i pachołki, sędziował, a niektórzy też brali czynny udział w gierce. To wszystko można robić, ale jest to nieprofesjonalne. Robiąc wszystko, nie zrobi się nic dobrze. Trener musi umieć delegować zadania, koordynować współpracę. Do tego ważna jest też komunikacja, jaką prowadzi się w sztabie.

ZOBACZ WIDEO Jerzy Brzęczek o kontuzjach w kadrze narodowej. "To jest dla nas problem, ale jesteśmy zabezpieczeni"

Czy trener wychowuje również swój sztab?

Tak - wychowuje i rozwija ścieżkę rozwoju i zawodników, i sztabu. Nasi trenerzy kończą kursy i wchodzą na wyższy poziom wyszkolenia. W ubiegłym sezonie dwóch trenerów - Łukasz Smolarow i Maciej Kalkowski - skończyło kursy UEFA Pro i dostali dyplomy. Poprzez dobrą koordynację i komunikacje jako sztab potrafiliśmy to poukładać, przez co sezon był wspaniały. Nowością w tym sezonie jest to, że praktycznie każdy sztab korzysta z łączności pomiędzy ławką a trenerami analitykami. Widzimy na ławce trenerów ze słuchawką w uchu. Chodzi głównie o dane motoryczne i techniczno-taktyczne, a także jak wygląda mecz, struktura gry i co można poprawić, by w przerwie lub podczas meczu można było dokonać kilku korekt. Pomaga to przeanalizować mocne i słabe strony oraz szybko zareagować. Cała sztuka polega na wyselekcjonowaniu odpowiednich informacji. Łatwo można ulec tym statystykom, zapominając, co jest ważne, czyli własne odczucia i czytanie gry.

U nas kiedyś funkcjonował stereotyp trenera, który robił wszystko. Rozgrzewał piłkarzy, przygotowywał siłownię, ustawiał taktykę, ustawiał talerzyki i pachołki, sędziował, a niektórzy też brali czynny udział w gierce. To wszystko można robić, ale jest to nieprofesjonalne. Robiąc wszystko, nie zrobi się nic dobrze. Dzisiejszy trener musi umieć delegować zadania, koordynować współpracę.

Jak zaspokoić ambicje poszczególnych członków sztabu szkoleniowego, którzy często docelowo chcieliby zostać głównymi postaciami w klubie?

Ważne, by każdy rozumiał swoje role. Trzeba je odpowiednio zaznaczyć i każdy w sztabie musi znać swoje zadania. Istotne jest to, by to było dla poszczególnego trenera rozwijające, a nie frustrujące i by sprawiało mu satysfakcję. Wiem jak ważny jest szacunek do ludzi, obserwacja i reagowanie. Trzeba dbać rozwój zawodników i członków sztabu, by nie czuli się sfrustrowani i byli zmotywowani. Jeśli zadania są dobrze podzielone, to pracuje się dużo lepiej i efektywniej.

Jak by pan zareagował, gdyby któryś z klubów PKO Ekstraklasy lub Fortuna 1 Ligi złożył propozycję któremuś z członków pana sztabu?

Dobrze się komunikujemy, liczę się z tym, że każdy wcześniej czy później może pójść swoją drogą. Trzeba jednak grać w otwarte karty i być uczciwym. Należy kończyć zadania i jak się komuś powiedziało, że działamy, to kończymy projekt i po zakończonym sezonie siadamy do rozmów. Staram się nie zmieniać koni w trakcie gonitwy. Jak się na coś decyduję, to jestem konsekwentny i cierpliwy.

Dla trenera ważne, by wykorzystać potencjał, jaki zastanie w klubie. Do dalszej współpracy zaangażowaliśmy trenera przygotowania motorycznego Damiana Korbę, analityka Zbyszka Oszmanę i dwóch asystentów - Jarka Bieniuka i Maćka Kalkowskiego. Dobre wyniki Lechii to zasługa mocnego sztabu. Moi asystenci też uczestniczą w konferencjach prasowych. Przed meczem z Piastem był na niej Jarek Bieniuk, bo obserwował Piasta i mógł opowiedzieć więcej dziennikarzom i kibicom. Staram się ich przygotować do zawodu. Wspólnie rozwijamy się wszyscy. Trener Lenczyk powiedział kiedyś sławetne zdanie, że dobiera ludzi jeszcze mądrzejszych od siebie. Ja nie boję się wiedzy. Nie jestem specjalistą we wszystkich dziedzinach i lubię mieć najlepszych ekspertów wokół siebie. Jestem wymagający wobec zawodników, ale i wobec swojego sztabu.

Najwyższa frekwencja w PKO Ekstraklasie od 16 miesięcy. Zobacz więcej!

Skoro ma pan do dyspozycji kompetentny sztab, jak wyglądają kwestie rozwiązywania ewentualnych sporów co do taktyki meczowej czy organizacji treningów? Czy jest tu miejsce na ostre dyskusje?

Zawsze ostatnie zdanie należy do mnie. Czasami jest łagodniej, czasami ostrzej - po prostu jest odpowiednio. Nie lubię stagnacji i "spijania sobie z dziubków", bo tutaj wchodzą w grę emocje. Meczu nie wygrywa się w dniu meczowym, tylko przez cały tydzień. Siedzimy często w klubie po kilka-kilkanaście godzin dziennie. Sztaby w Europie i na świecie nieprzypadkowo są tak rozbudowane. Ja w Lechii nie mogę narzekać i może dzięki temu dobrze funkcjonujemy. Chcąc rozwijać zawodników i pracować indywidualnie, musimy dzielić się na grupy, indywidualizować trening, a ja muszę mieć czas na spokojną analizę. Po każdym meczu, treningu spływa niewiarygodna ilość danych. Nie wszystko omawiamy wspólnie, niektóre aspekty poruszamy z konkretnymi trenerami. Ja wszystko koordynuję, wsłuchuję się w sztab i lubię, jak trenerzy mają swoje zdanie i są inspirujący. Dla przykładu: wiele do powiedzenia, jaką taktykę można zastosować na konkretny mecz, ma trener analizujący przeciwnika, który może też zasugerować, jaki skład powinien zagrać z konkretnym rywalem.

Wiadomo, że trener to również psycholog. Jak to się ma do tego, że trenerzy korzystają chętnie z psychologów sportowych?

Głównym psychologiem jest pierwszy trener, warto mieć w sztabie psychologa sportowego. Proszę nie mylić z trenerem mentalnym, którym może być każdy. Pycholog sportowy pracuje indywidualnie i pewne rzeczy pomiędzy nim i zawodnikiem objęte są tajemnicą. Taki psycholog może bardzo pomóc, by zespół był skuteczny. Musimy sprawić, by zawodnik umiał pokazywać swoje umiejętności. Dlatego pracujemy nad koncentracją i pewnością siebie. Trener widzi wszystkie procesy zachodzące w głowach zawodnika. Interakcje toczące się na meczu i treningu w walce sportowej. Rozróżniać i interpretować je na poziomach: zawodnik - trener, trener - drużyna, zawodnik - drużyna, drużyna - kibice, zawodnik - kibice itd. Wszystko jest bardzo ważne, a ja muszę mieć oczy szeroko otwarte i szybko reagować.

Zawsze ostatnie zdanie należy do mnie. Ważny jest sposób komunikowania się. Czasami jest łagodniej, czasami ostrzej - po prostu jest odpowiednio. Ja nie lubię stagnacji i zbytniego "spijania sobie z dziubków", bo tutaj wchodzą w grę emocje.

Jak pan podchodzi do kwestii technologii i informatyki w piłce nożnej, które stały się niezbędne w kwestii przygotowania drużyny?

Bez nowych technologii nie ma przyszłości. Trzeba mieć otwarte głowy, wspomagać się literaturą zagraniczną oraz korzystać z nowinek. Dzisiejsza młodzież jest trochę inna. Otwarta, mądra, trochę "przebodźcowana". Trzeba nadążać za technologią. Nasze odprawy przedmeczowe muszą być atrakcyjne. Trenerzy muszą umieć zachęcić i zainspirować zawodników. Nowe technologie pomagają pokazać elementy, które będą decydować o skuteczności przekazu. Kiedyś odprawy robiło się dłużej, teraz są fajne programy i trzeba mieć specjalistów potrafiących sprawnie je obsługiwać. Gdybym jako trener miał sam się tym zajmować: ładować GPS-y, sport testery i wszystko sczytywać, analizować, to 48 godzin na dobę by nie wystarczyło.

Rafał Kurzawa wystawił Górnika do wiatru. Zobacz więcej!

Do mnie też docierają najważniejsze wiadomości i sztuką jest odpowiednio segregować i odrzucać niepotrzebne informacje. Każdy mózg ma swoją pojemność i trener musi mieć wolną głowę, by być skoncentrowany, czysty i zdrowy fizycznie, bo to ciężka praca i mogą być tego duże koszty i konsekwencje. Trzeba tylko umieć stworzyć narzędzia do oceny i funkcjonowania sztabu. Kluby idą trochę w kierunku pracy korporacyjnej. Znalezienie tego balansu miedzy pracą, odpoczynkiem, dobrą komunikacją zwiększa szansę na odniesienie wyniku sportowego.

Czy kwestie dotyczące nauki sportowej jeszcze bardziej wejdą w piłkę nożną?

Myślę że tak i jestem na to gotowy. Moja wiedza jest na tyle szeroka, że mogę rozmawiać ze specjalistami. Umiem też odrzucać zbyt dużą liczbę gadżetów. Wiem, co mi potrzebne, i wiem, że nie można robić przerostu formy nad treścią. Kiedyś śmialiśmy się z trenerów z laptopami, teraz jest to standard. Do wszystkiego trzeba mieć zdrowe podejście i proporcje. Niczego nie można lekceważyć, trzeba jednak nie zapominać o proporcji "piłki w piłce". To praca z materiałem ludzkim i nieraz mimo że wszystkie statystyki i "znaki na laptopie", łącznie z opiniami kibiców mówią, że zawodnik nie powinien grać w tym meczu to jest jeszcze intuicja trenera.

I wcześniej krytykowany Artur Sobiech nagle strzela trzy gole w trzech meczach z rzędu.

Choćby to… Takich sytuacji jest mnóstwo. To nie jest nos trenerski, a doświadczenie poparte wiedzą. Trener ma argumenty i powinien się na nich opierać.

Do mnie też docierają najważniejsze wiadomości i sztuką jest odpowiednio segregować i odrzucać niepotrzebne informacje. Każdy mózg ma swoją pojemność i trener musi mieć wolną głowę, by być skoncentrowany, czysty i zdrowy fizycznie, bo to ciężka praca i mogą być tego duże koszty i konsekwencje. Trzeba tylko umieć stworzyć narzędzia do oceny i funkcjonowania sztabu

Co jest najważniejsze w odpowiednim przeanalizowaniu rywala?

Każdy ma swój schemat działania i nie chciałbym niczego zdradzać. Widać, jak drużyna się broni, atakuje, otwiera grę, buduje ją, finalizuje i jak zachowuje się przy stałych fragmentach gry. To standardy, które funkcjonują. Kluczem jest znalezienie sposobu na wykorzystanie działań w defensywie i w ofensywie. Struktura gry przeciwnika jest ważna, jednak mamy do czynienia z ludźmi. Drużyny potrafią zagrać dwa różne mecze w tygodnia.

Czy jako zawodnikowi brakowało panu takiego podejścia do treningu i kwestii wokół niego?

Oczywiście, że brakowało. Wcześniej technologie dopiero wkraczały w piłkę nożną. Wiadomo, że są oponenci mówią że kiedyś byli lepsi piłkarze. Według mnie gra toczy się o wiele szybciej. Brakowało wiedzy specjalistycznej jeśli chodzi o kwestie motoryczne, techniczno-taktyczne czy mentalne. Za dużo rzeczy robiło się na intuicyjnie, za mało się indywidualizowało zajęcia. Cieszę się, że teraz możliwości są większe. Dzięki wykorzystaniu wiedzy można uchronić zawodników przed wieloma kontuzjami. Zawodnicy mogą grać na większych intensywnościach, mają większą świadomość, jeśli chodzi dbanie o siebie, dietę i trening.

Czyli może dojść do tego, że sport wyczynowy również będzie mógł być zdrowy?

Na pewno sport wyczynowy teraz jest zdrowszy. Nie było zdrowe chodzenie z kolegą, często cięższym, na barkach i robienie z nim przysiadów. W dalszej perspektywie przynosiło to negatywne skutki. Oczywiście nie wszystko było złe. Mieliśmy świetnych trenerów, którzy zarazili nas swoją pasją. Mieli swój warsztat pracy, jednak nie było dostępu do odpowiednich narzędzi. Pewnie moi następcy też będą się śmiali z obecnych treningów, ale takie jest życie. Każdy wykorzystuje to co ma do dyspozycji w danej chwili.

Czy zgodzi się pan z tym, że trener jest zakładnikiem swojego sukcesu?

Robię swoje i nie kalkuluję. Chcę, żeby moja drużyna była najlepsza, ja też chcę być najlepszy i nie chcę być przeciętniakiem. Gramy tak, jak umiemy. Apetyty rosną, ale trzeba rozumieć że każdy w życiu odnosi sukcesy i porażki. Wyjątkiem są tchórze, którzy ani nie wygrywają ani nie przegrywają. Malkontentom doradzam, by wzięli się do pracy i nie oceniali. Lubię wyzwania i jestem ambitnym człowiekiem. Ta ambicja czasami może przeszkadzać, rodzić frustracje po porażkach, ale taki jestem i nigdy nie będę kalkulował. My dopiero zaczynamy tutaj pracę i patrzę na to z dłuższej perspektywy czasu. Budujemy i porządkujemy tę drużynę. To pewien proces, który wymaga czasu, cierpliwości i konsekwencji.

Jak będzie wyglądała piłka nożna za 10 lat? W którą stronę pójdzie?

Na pewno będzie szybsza, bardziej kontaktowa i będzie w niej mniej przerw. Sport jest częścią rozrywki a tam jest duża konkurencja. Piłka nożna musi być bardziej widowiskowa - stąd kolejne zmiany w przepisach. Żyjemy coraz szybciej i chcemy by wszystko było tu i teraz. Czy będziemy zabijać przez to piłkę i będzie mniej piłki w piłce? Zobaczymy, ale musimy sprostać oczekiwaniom kibiców i zapełniać stadiony. Na świecie piłka cieszy się ogromną popularnością i w najlepszym wydaniu je wypełnia do ostatniego miejsca. Na mecze najlepszych drużyn nie ma biletów bo wykupione są całoroczne karnety. To przyciąga największe firmy do sponsoringu. W szybkim tempie piłka nożna ze sportu masowego, proletariackiego, staje się produktem elitarnym.

Źródło artykułu: