Mistrzowie Łotwy mieli w Gliwicach osiągnąć wynik, który pozwoliłby im powalczyć o awans w rewanżu. Porażka 2:3 im to umożliwia. - Przyjechaliśmy do Gliwic z pewnym planem i chcieliśmy tutaj przede wszystkim strzelić gola. W dwumeczu z Dundalk na wyjeździe się to nie udało i w rewanżu wynik nie mógł ułożyć się po naszej myśli. Przegraliśmy w karnych. Tym razem się to udało, ale później gra i wynik się posypały. Na szczęście Piast popełnił błąd i strzeliliśmy bramkę na 3:2. W Rydze na pewno będą emocje - powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty Kamil Biliński, napastnik Riga FC.
Imponować szczególnie mogła pierwsza połowa w wykonaniu gości. Ich gra w obronie stała na bardzo wysokim poziomie. - Gra w defensywie jest naszą mocną stroną. Tracimy mało bramek od dłuższego czasu. Jest to zasługa całego zespołu, ale i bramkarza. Robert dobrze wygląda między słupkami i dawno trzech bramek nie dostał. Widać było po nim, że nie jest do końca zadowolony. Co zrobić... To są puchary, w Rydze mamy kolejne 90 minut i liczę na emocje. Nie jesteśmy na straconej pozycji - zaznaczył snajper.
Zobacz też: Liga Europy. Piast - Riga FC. Deniss Rakels: Jesteśmy w grze przed rewanżem
W rewanżu Łotysze będą musieli zagrać jednak bardziej ofensywnie. - Będziemy musieli zaryzykować, bo jesteśmy na minus jeden. Trzeba będzie zagrać odważniej i wygrać. Mamy tydzień na analizę i zrobimy wszystko, żeby wyciągnąć odpowiednie wnioski - przyznał były gracz Śląska Wrocław.
ZOBACZ WIDEO: Sevilla pokonała Liverpool. Mecz w cieniu bandyckiego faulu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Goście byliby w innych nastrojach, gdyby nie proste błędy graczy mistrzów Polski. - Piłka nożna jest grą błędów. One zawsze się zdarzają, a my możemy się cieszyć, że Piast je zrobił. Dzięki temu mamy niezły wynik przed rewanżem - spuentował Kamil Biliński.
Czytaj również: Liga Europy. Piast - Riga FC. Mistrz Polski urwał się ze stryczka!