20 czerwca 1993. "Cała Polska widzi", jak piłkarze Wisły Kraków podkładają się walczącej o mistrzostwo Legii Warszawa i na oczach swoich kibiców dają się zlać 0:6. Po tej haniebnej porażce fani, w tym także chuligani, odwracają się od klubu. Na opustoszałych trybunach panuje bezkrólewie, ale życie nie znosi próżni. Zniechęcona stara gwardia usuwa się w cień, a rządzić zaczyna nowe pokolenie, na czele którego staje Paweł M.
Ma 15 lat, odstające uszy, wadę zgryzu, spuchniętą wargę i ksywę "Gruby", która oddaje jego posturę, ale nikt nie ośmieli się go wyśmiać. Wręcz przeciwnie: inni idą za nim jak w ogień. Imponuje kompanom odwagą i wyjątkową brutalnością. Trwają szalone lata 90. Zadymy na stadionach i na ulicach miast są na porządku dziennym, a M. zawsze stoi w pierwszym rzędzie i rusza do ataku uzbrojony w skórzany pasek ze stalową klamrą. Ewentualnie kamienie, drewnianą deskę, fragment ławki - cokolwiek, czym może zrobić krzywdę.
Szczególne uznanie budzi jego nienawiść wobec policjantów. Mury krakowskich bloków i kamienic są jeszcze wolne od napisów ChWDP, ale on już wciela w życie hasło nurtu, który narodzi się za kilka lat. W pociągu pobije policjanta, który chce go wylegitymować, dzięki czemu przeskoczy kilka szczebli w chuligańskiej hierarchii. Piął się w niej błyskawicznie, by stanąć na jej szczycie.
ZOBACZ WIDEO: "Druga połowa". VAR największym problemem współczesnej piłki? "Mecz z VAR-em i bez to dwie różne dyscypliny sportu"
Efekt motyla
20 października 1998. Odbudowana za pieniądze Bogusława Cupiała Wisła gości w ramach meczu II rundy Pucharu UEFA Parmę. W składzie włoskiej drużyny są świeżo upieczony mistrz świata Francuz Lilian Thuram, brązowy medalista mundialu Chorwat Mario Stanić, wschodzące gwiazdy włoskiej piłki Gianluigi Buffon, Fabio Cannavaro (laureat Złotej Piłki 2006) czy Hernan Crespo, który za dwa lata zostanie najdroższym piłkarzem świata.
Wisła gra z Parmą jak równy z równym i remisuje 1:1. W 80. minucie sędzia Marcel Lica przerywa grę po faulu Diego Fusera na Grzegorzu Kaliciaku przy linii bocznej, po czym wdaje się w dyskusję z piłkarzami. Wtedy Dino Baggio łapie się za głowę i kuca. Reprezentant Włoch został zraniony rzuconym z trybuny nożem typu butterfly.
Zobacz rzut nożem w głowę Dino Baggio:
Szczęście w nieszczęściu, że ostrze noża nie wyrządza większych szkód. Kończy się na paru szwach na głowie Baggio. Dla Wisły "efekt motyla" jest jednak dużo gorszy. Klub zostaje wykluczony z rozgrywek UEFA, przez co traci pierwszą w "erze Cupiała" szansę na awans do Ligi Mistrzów. Nie mówiąc o stratach finansowych z tego tytułu i wizerunkowych - o incydencie mówi cała Europa.
- Oto wybryk jednego człowieka, nie boję się użyć słowa: bandyty, obraca w niwecz cały wysiłek nowych właścicieli, zawodników, trenerów. Z całą mocą chcę podkreślić, że będziemy eliminować takich pseudokibiców z naszego stadionu. Dla nich na Reymonta nie będzie miejsca! - grzmi na konferencji prasowej prezes Wisły Ludwik Miętta-Mikołajewicz. Kilkanaście lat później jako prezes TS "Wisła" wpuści "Miśka" do klubu i uroczyście otworzy jego osławioną siłownię.
Wracając do 1998 r., Wisła wyznacza 5 tys. zł nagrody za ujawnienie tożsamości sprawcy. Jeden z denuncjatorów wskazuje Pawła M. 13 listopada prokuratura wysyła za 19-letnim "Miśkiem" list gończy. Kolejny, bo M. jest już poszukiwany za napaść na policjanta i pobicie mieszkańca Krakowa. Mimo to swobodnie porusza się po Krakowie, o czym świadczy to, że zjawia się na meczu z Parmą, choć ten obstawia kilkuset policjantów.
Wpada dwa dni przed wigilią Bożego Narodzenia. Jak podaje "Gazeta Krakowska", dorabia w jednej z agencji towarzyskich jako ochroniarz i wozi prostytutki na spotkania z klientami. Policjanci rozpoznają go w czarnym BMW z niemieckimi tablicami rejestracyjnymi. Zatrzymany zostaje na zbiegu ulic Halickiej i Miodowej na krakowskim Kazimierzu. Wtedy dzielnica ta nie była centrum nocnego życia europejskiej metropolii - między podupadające rudery nikt przypadkowy się nie zapuszczał.
W areszcie nie pokornieje. W drodze na jedną z rozpraw atakuje konwojujących go funkcjonariuszy, jednego z nich gryzie w rękę. 4 kwietnia 2000 roku za rzut nożem w Baggio, udział w zamieszkach na stadionie w Chorzowie (maj 1998) i usiłowanie wręczenia łapówki policjantowi "Misiek" zostaje skazany na 6,5 roku więzienia.
Chuligańska ekstraklasa
W uzasadnieniu sąd stwierdza, że "wysoki wyrok powinien być środkiem wychowawczym dla Pawła M.". Nic z tego. "Misiek" nie poddaje się resocjalizacji. Dzięki atakowi na Baggio zyskuje sławę, o jakiej nawet nie marzył i awansuje do chuligańskiej ekstraklasy. Już do celi idzie jako bohater, a za kratami zyskuje jeszcze większe uznanie półświatka, bo nie współpracuje z organami ścigania. Jeszcze raz okazuje się, że nic tak nie buduje przestępcy jak pobytu w więzieniu.
Wychodzi na wolność jako 28-latek bez wykształcenia i bez zawodu, bo z trudem skończył ośmioklasową szkołę podstawową. Pomocną dłoń wyciąga do niego Robert Szymański, prezes Stowarzyszenia Kibiców Wisły Kraków. Przyszły członek zarządu TS "Wisła" i rady nadzorczej Wisły SA, zatrudnia go swojej firmie zajmującej się montażem klimatyzacji.
[nextpage]
M. oczywiście wraca na trybuny i staje się absolutnym liderem bojówki "Sharks". Kilka miesięcy po odsiedzeniu wyroku bierze udział w ustawkach koło Wadowic i pod hotelem Europejskim w centrum Krakowa. Buduje wokół siebie armię wiernych żołnierzy. Kiedy policja znajduje w jego samochodzie narkotyki, do ich posiadania przyznaje się jeden z jego podwładnych.
Zaczyna rozszerzać działalność na inne obszary. W 2011 roku zostaje zatrzymany pod zarzutem posługiwania się podrobionym dowodem osobistym i oszustw na szkodę wypożyczalni samochodów. Obciąża go jeden z podejrzanych, ale w czerwcu 2013 roku postępowanie zostanie umorzone, bo obciążający M. wycofa zeznania, twierdząc, że się pomylił.
Panamerą po maczety
We wrześniu 2013 roku M. wraz ze swoją prawą ręką Grzegorzem Z. ps. "Zielak" i Tomaszem P. zostaje zatrzymany za kradzież maczet z Leroy Merlin w Modlniczce pod Krakowem. "Zielak" ma już na koncie wyroki za narkotyki, a P. jest po odsiadce za zabójstwo kibica Arki Gdynia we Wrocławiu (2003).
Podjeżdżają pod market wartym kilkaset tysięcy złotych Porsche Panamera, by ukraść sprzęt ogrodniczy o wartości 441 zł. W chwili zatrzymania M. ma przy sobie w gotówce ponad cztery tysiące złotych, a w toku śledztwa wyjdzie na jaw, że dysponuje majątkiem przekraczającym pół miliona złotych. Ponadto jego firma budowlano-transportowa przynosi mu miesięczny dochód w wysokości 10 tys. zł.
Przed sądem zezna, że ukradł maczety dla żartu, ale tajemnicą poliszynela jest to, że incydent z Modlniczki miał mu zapewnić żelazne alibi na czas akcji "Sharksów" w innej części miasta. To jego standardowa metoda działania. Gdy dwa lata wcześniej w biały dzień na Kurdwanowie zamordowany został Tomasz C. ps. "Człowiek", lider bojówki Cracovii, M. akurat wypoczywał w Zakopanem i nie zapomniał udokumentować wyjazdu zdjęciami.
W sprawie "Człowieka" nie postawiono mu żadnych zarzutów, a występ w roli świadka dobrze go bawił. Na sali sądowej czuł się, jak na rekina przystało, jak ryba w wodzie. - Jak coś złego dzieje się w mieście, to winny jest "Misiek", który 15 lat temu rzucił nożem we włoskiego piłkarza - ironizował. Na pytanie o to, czy wie, kto jest przywódcą chuliganów Wisły, odparł: - Kluby mają swoje stowarzyszenia kibiców, które mają swoich prezesów i statut zatwierdzony w sądzie.
Rekin biznesu
M. przez lata kpi nie tylko z wymiaru sprawiedliwości. Z początkiem 2013 roku zakłada działalność gospodarczą pod nazwą "Squalus" (łac. "rekin"), która dziś jest zarejestrowana pod tym samym adresem co klub - przy Reymonta 22. W listopadzie 2013 roku zostaje koordynatorem nowej sekcji TS "Wisła" - "Trenuj Sporty Walki". Sekcja, której symbolem jest prężący muskuły i szczerzący kły rekin, ma w ofercie zajęcia z K1, Muay Thai, MMA i Street Fight. Kilka tygodni później M. otwiera na terenie TS "Wisła" siłownię. Przez cztery i pół roku wynajmuje obiekt za cenę trzykrotnie niższą od rynkowej.
Krakowski "Dziennik Polski" bije na alarm, że nowa sekcja to wylęgarnia chuliganów, ale władze klubu nie widzą w tym nic złego. Wręcz przeciwnie, pożyczkę na uruchomienie biznesu "Misiek" dostaje od Piotra Wawry, członka zarządu TS "Wisła". To nie pierwsza przysługa Wawry wobec M. - Porsche, którym "Misiek" wybrał się po maczety, należało właśnie do niego. Przedsięwzięcie legitymizuje też Ludwik Miętta-Mikołajewicz.
- Paweł to mój kolega. Wiem, że przez niego klub poniósł kiedyś straty. On też wie, że zrobił źle. Podejrzewam, że teraz pomaga Wiśle, bo jest jej kibicem i tak jak może chce oddać to, co jej zabrał - mówił Wawro. - Uważam, że pan Paweł odbył za swój czyn nałożoną na niego karę i nie może do końca życia być za to piętnowany. Postanowiliśmy dać mu szansę pozytywnego działania na rzecz Wisły - tłumaczył Miętta-Mikołajewicz. Ten sam, który w 1998 roku grzmiał, że dla takich jak "Misiek" nie ma miejsca przy Reymonta.
Ciesząca się dużą popularnością siłownia jest źródłem dobrego zarobku i miejscem szkolenia chuliganów, a dzięki sekcji "TSW" M. zaczyna powoli przejmować formalną kontrolę nad klubem. Zgodnie ze statutem stowarzyszenia, na 20 członków sekcji przypada jeden delegat na walne zgromadzenie. "TSW" okazuje się być najliczniejszą sekcją w klubie i w kwietniu 2015 roku wprowadza do zarządu Marzenę Sarapatę. Rok później dołącza do niej Damian D. - menedżer osławionej siłowni i prezes Stowarzyszenia Kibiców Wisły Kraków. W międzyczasie księgową w klubie zostaje konkubina "Miśka".
Pakt z faszystami
Współpraca "Miśka" z TS "Wisła" i jego legalne interesy mają uwiarygodnić wersję, że M. przestępczą przeszłość ma za sobą. Narracja szybko runie jak domek z kart. Na początku 2015 roku "Misiek" wnosi do sądu pozew przeciwko "Gazecie Wyborczej", która opisała, w jaki sposób rosną jego wpływy w klubie. Przed sądem reprezentuje go Sarapata. Przyszła prezes Wisły podnosi, że "sugerowanie, że M. przejmuje władzę nad zarządem klubu" narusza jego dobre imię, a słowo "kibol" go "stygmatyzuje". Publikacja miała też "negatywnie wpłynąć na proces resocjalizacji". M. domaga się 15 tys. zł i przeprosin, ale w lipcu 2015 roku... zostaje aresztowany w Szwecji za udział w ulicznej bitwie z kibicami IFK Goeteborg, więc sprawa umiera śmiercią naturalną.
[nextpage]
M. udał się do Szwecji, choć chwilę wcześniej przedstawił sądowi zaświadczenie o złym stanie zdrowia, który nie pozwala mu na odbycie kary więzienia za kradzież maczet. W lutym 2015 roku został za to skazany na pięć miesięcy pozbawienia wolności. Po zwolnieniu z aresztu w Szwecji ma się zgłosić się do zakładu karnego w Polsce, ale tam nie dociera. Dopiero w marcu melduje się w zakładzie karnym w Nowym Sączu, w którym spędzi raptem 30 dni.
Przed zgłoszeniem się do więzienia przebywa we Włoszech. Tam od lat mieszka jego młodsza siostra, ale M. wyjeżdża do Italii nie tylko z jej powodu. Parę miesięcy wcześniej, w maju 2015 roku, po długich negocjacjach, "Sharksi" zawiązują układ z faszyzującymi chuliganami Lazio Rzym.
Włosi przyjmują gości z Krakowa z dużym rozmachem, wystawiając na ich cześć ucztę w luksusowym hotelu w centrum Rzymu. Po przyklepaniu paktu chuligani Wisły i Lazio ustawiają się do wspólnego zdjęcia pod flagą, w centralnym miejscu której umieszczona jest duża swastyka. Obie grupy wykonują rzymskie pozdrowienie i skandują rasistowskie hasła. Spotkanie ma pozostać tajemnicą, ale nagrywa je ukryta kamera francuskiej telewizji M6. Reportaż o faszystach z Lazio i ich kolegach z Krakowa odbija się w Europie szerokim echem.
Delegacja z Krakowa odwiedza Rzym przy okazji derbowego meczu z Romą. Po spotkaniu na ulicach stolicy Włoch dochodzi do zamieszek. Dwie osoby zostają ugodzone nożem, a "Sharksów" do Polski odsyła włoska policja.
Unia personalna
"Misiek" pociąga za sznurki w Towarzystwie Sportowym "Wisła", ale wciąż nie ma wpływu, poza kontrolowaniem trybun, na piłkarską sekcję Białej Gwiazdy. Los uśmiecha się do niego w 2016 roku. Banki stawiają Cupiała pod ścianą, zmuszając go do pozbycia się przynoszącej straty spółki. Kablowy magnat ostatecznie sprzedaje Wisłę SA Jakubowi M. Po kilku tygodniach okazuje się, że M. to oszust i hochsztapler, który przy transakcji posługiwał się sfałszowanymi dokumentami. Więcej o tym TUTAJ.
Wisłę SA od Jakuba M. przejmuje Towarzystwo Sportowe "Wisła" i "Misiek" łączy oba kluby unią personalną. Najważniejsze stanowiska w piłkarskiej spółce obejmują jego ludzie, którzy w ciągu dwóch lat doprowadzą piłkarską Białą Gwiazdę na skraj upadku. Prezesem zostaje Marzena Sarapata, do zarządu wchodzi Robert Szymański, a Damian D. zostaje członkiem rady nadzorczej oddelegowanym pół roku później do pracy w zarządzie. Według Szymona Jadczaka, który we wrześniu 2018 roku w głośnym reportażu "Piłka nożna i gangsterzy" ujawni wpływ "Miśka" na klub i skalę jego zbrodni, nie ma przypadku w tym, że Wisłę od Cupiała przejął właśnie Jakub M.
- Facet ma zarzuty, prokuratura zarzuca mu wyłudzenia VAT na potężną skalę. Cupiał sprzedaje mu Wisłę. Nagle okazuje się, że on nie ma pieniędzy, jego firma jest wydmuszką. I wtedy na białym koniu wjeżdża Towarzystwo Sportowe. Jakub M. miał być potem widywany na terenie Wisły w towarzystwie między innymi Grzegorza Z. ps. "Zielak", czyli osoby numer dwa w gangu "Sharksów" - mówił nam Jadczak. Więcej TUTAJ.
Paweł M. rządzi obiema Wisłami, a jego nielegalne interesy kwitną. Chuligańską bojówkę przetransformował w wyjątkowo brutalną, ale przy tym dobrze zorganizowaną grupę przestępczą z jasno określoną hierarchią. Trudni się handlem narkotykami, przemytem i wymuszeniami. Pobicia, podpalenia, zastraszanie, a nawet wlewanie wrzątku do gardeł - to metody "Sharksów", którzy nie mają żadnych zahamowań. "Misiek" chce rozwinąć narkobiznes i wchodzi w układ z chuliganami Ruchu Chorzów i Widzewa Łódź, przez co wieloletnią zgodę z Wisłą zrywają Lechia Gdańsk i Śląsk Wrocław.
Dobra passa M. kończy się w grudniu 2017 roku. Wtedy Centralne Biuro Śledcze Policji zatrzymuje Macieja M., ps. "Maślak", lidera chorzowskich "Psychofans" i jego najbliższych współpracowników. Kilku z nich przerywa milczenie i zaczyna zeznawać na niekorzyść wspólników. Wskazują na "Miśka" jako głównego organizatora przedsięwzięcia. Efektem ich zeznań jest nakaz zatrzymania szefa "Sharksów" i innych członków jego gangu.
Sezon na "Miśka"
M. jest podejrzany o założenie i kierowanie grupą przestępczą zajmującą się handlem narkotykami, ale nie tylko. Pomagał "Psychofanom" w atakach na kibiców innych śląskich klubów: Jarosława P. (Górnik Zabrze) i Daniela D. (GKS Katowice). Brał też udział w napadzie na stadionie GKS-u Katowice, w czasie którego pobito kibiców "GieKSy" i skradziono warte 200 tys. zł flagi. Część z nich policja odnalazła w hali Wisły przy Reymonta 22, podobnie jak 300 tys. papierosów bez akcyzy.
W maju ubiegłego roku CBŚP organizuje jedną z największych operacji ostatnich lat. Bierze w niej udział tysiąc funkcjonariuszy, którzy zatrzymują 41 osób, w tym "Zielaka", ale najważniejszy cel dwa dni przed akcją ucieka z kraju. Nalot odbywa się w poniedziałek, a "Misiek" w sobotę odlatuje rejsowym samolotem do Włoch.
M. zostaje zatrzymany dopiero 27 września, 12 dni po emisji reportażu Jadczaka, we włoskiej miejscowości Cassino na południe od Rzymu. Trafia do włoskiego aresztu, a sąd podejmuje decyzję o jego ekstradycji. Przez błąd formalny areszt zostaje zamieniony na dozór. M. planuje ucieczkę z Włoch, więc podczas meldunku na posterunku ponownie zostaje aresztowany i przekazany polskiej policji.
18 października "Misiek" ląduje w Polsce i zostaje umieszczony w areszcie w Raciborzu. Przez kilka miesięcy środowisko plotkuje, że w zamian za nadzwyczajne złagodzenie kary współpracuje z policją. Jego ludzie w to nie wierzą, ale informacje potwierdzają się, gdy 16 kwietnia zatrzymanych zostaje 16 kolejnych osób, w tym Damian D.
Zeznania M. obejmują 400 stron maszynopisu, a skruszony gangster mówi w nich o ponad 600 osobach. Śledczy cofają się aż do 2007 roku, kiedy "Misiek" wyszedł na wolność po odbyciu kary za rzut nożem w głowę Dino Baggio. Jego rodzinę, partnerkę i dziecko objęto specjalną ochroną.
Kibice Wisły, ci sami, którzy jeszcze w grudniu przesyłali mu "pozdrowienia do więzienia", grożą mu w Internecie śmiercią, a podczas meczu z Wisłą Płock, pierwszego po serii zatrzymań, do których się przyczynił, lżą go na trybunach jak największego wroga.
Rodzinny interes
Paweł M. nie jest czarną owcą w rodzinie. W jego ślady poszedł młodszy o 13 lat brat Krzysztof. "Młody Misiek" pierwszy wyrok usłyszał już jako 16-latek za udział w napadzie na kibiców Korony Kielce, podczas którego zginął Karol Piróg ps. "Małpa". (2007). Został wtedy skazany na pobyt w zakładzie poprawczym w zawieszeniu na trzy lata.
W 2009 roku za atak na budowlańca pracującego w jego bloku został skazany na półtora roku więzienia, ale za kratki trafił dopiero po trzech latach, bo zbiegł do Włoch. Po wyjściu na wolność założył firmę kateringową z siedzibą... przy Reymonta 22.
Na plecach brata piął się w strukturze "Sharksów". W latach 2013-2016 był królem Prądnika Czerwonego. W 2016 roku usłyszał 19 zarzutów dotyczących głównie handlu narkotykami, pochodzenia których nie ujawnił, udziału w gangu, podpaleń, napadów i wymuszeń. W czerwcu 2017 roku został skazany na 7 lat i 2 miesiące pozbawienia wolności.