- Jesteśmy w półfinale, bo na to zasługujemy. Moi zawodnicy są bohaterami. Mówiłem wcześniej, że niezależnie, co się wydarzy, będę z nich dumny. Napisaliśmy historię i jestem więcej niż szczęśliwy, a także bardziej niż dumny - mówił po środowym meczu trener Mauricio Pochettino.
Liga Mistrzów 2019. Piłkarze Manchesteru City i Tottenhamu pobili rekord Legii Warszawa i Borussii Dortmund >>
Tottenham Hotspur w rewanżu przegrał 3:4 z Manchesterem City, ale i tak awansował do półfinału Ligi Mistrzów. Decydujące było zwycięstwo w pierwszym meczu 1:0. Londyńczycy jednak najedli się dużo strachu. Długo przegrywali 2:4, a ten wynik premiował rywala. Potem w samej końcówce Raheem Sterling strzelił na 5:3, ale sędzia nie uznał gola, bo chwilę wcześniej Sergio Aguero był na spalonym.
Czy był to najważniejszy mecz w karierze Pochettino? 47-letni szkoleniowiec tak nie uważa. W pamięci ciągle ma sezon 2008/09, gdy w styczniu przejął Espanyol, który był przedostatni w tabeli i miał 16 punktów. Kilka miesięcy później klub z Katalonii ukończył rozgrywki na dziesiątym miejscu z 47 punktami.
ZOBACZ WIDEO Bayern zdemolował przeciwnika. Dramat Neuera! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
- Moim najlepszym momentem jako trenera był mecz z Almerią, w którym uratowaliśmy się przed spadkiem, co uszczęśliwiło całą rodzinę Espanyolu - przyznał po wyeliminowaniu Man City.
Pochettino na pewno długo będzie pamiętać końcówkę spotkania. Po piątym golu "The Citizens" zachowywał się jak słynny bohater komiksów. Chwilę później przyszła wielka ulga.
Liga Mistrzów 2019. Manchester City - Tottenham. Sędziowie o decyzjach Cuneyta Cakira >>
- Kiedy Sterling strzelił, zachowywałem się jak Hulk. Zdjąłem marynarkę i rzuciłem na ziemię sweter. Usiadłem, a wtedy powiedzieli mi, że po VAR-ze dostrzeżono spalonego. W tym momencie ożyłem. Nagły przypływ energii był niesamowity - opowiadał dziennikarzom.