To jedna z najbardziej poruszających w historii polskiego futbolu. Jakub Błaszczykowski wrócił do Wisły Kraków, by ratować jeden z najbardziej zasłużonych klubów, w którym rozpoczynał swoją wielką karierę. 33-latek został pożyczkobiorcą i wpłacił na jej konto ponad milion złotych. Na dodatek zrezygnował z miesięcznej pensji, którą przeznaczył na bilety dla kibiców z domów dziecka.
Zachowanie Błaszczykowskiego oraz to, co działo się w ostatnich miesiącach z Białą Gwiazdą, zauważyli nawet dziennikarze "New York Times". I chociaż piłka nożna wciąż jest w Stanach Zjednoczonych daleko za koszykówką czy baseballem, poświęcili tej historii duży artykuł.
"Chuligani byli całym klubem" - tytułuje gazeta opowieść o patologicznych sytuacjach, do którego dochodziło pod Wawelem od 2016 roku, gdy swoich udziałów pozbył się wieloletni właściciel, Bogusław Cupiał.
ZOBACZ WIDEO Bundesliga: Bayern Monachium wymęczył wygraną nad Augsburgiem [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
"Polski biznesmen zrezygnował, co było początkiem dramatu w wielkim polskim klubie. Władzę przejęli chuligani, chociaż kryli się za nazwą TS Wisła. Wkrótce okazało się jednak, jakie mają zamiary" - opisuje James Montague.
W materiale cytowany jest m.in. reporter TVN 24 Szymon Jadczak, który ujawnił skalę patologii w Wiśle, prezentując reportaż wideo. W nim można było zobaczyć, kto tak naprawdę sprawuje władzę w klubie, a że prezes Marzena Sarapata jest tylko marionetką w rękach chuliganów.
"New York Times" pisze o grupie "Sharks", liderze "Miśku", straconych pieniądzach i łamaniu prawa. Wszystko w kontekście 13-krotnego mistrza Polski, który jeszcze kilka lat temu występował w europejskich pucharach i promował dziesiątki piłkarzy do reprezentacji.
Wisła odbudowuje relacje z miastem
"Po publikacji reportażu w telewizji doszło do zatrzymań osób rządzących w klubie, okazało się, że klub nie ma pieniędzy. Wisła Kraków stanęła na krawędzi upadku. Rozpoczęły się poszukiwania wybawiciela" - czytamy w gazecie. Wtedy historia kieruje się na słynny duet Vanna Ly - Mats Harting.
Podający się za zamożnych biznesmenów mieli uratować Wisłę, ale okazali się duetem przebierańców. - Vanna Ly istnieje naprawdę, spotkałem się z nim, widziałem jego francuski dowód osobisty - przekonuje na łamach "NYT" nowy prezes Wisły, Rafał Wisłocki.
Czyniąc długą i straszno-śmieszną historię krótką, z ich zapowiedzi nic nie wyszło i kilka tygodni przed rozpoczęciem rundy wiosennej Wisła była bliska bankructwa. Wtedy światło dał właśnie Błaszczykowski, wraz z Bogusławem Leśnodorskim i Jarosławem Królewskim. Amerykanie skupiają się jednak na piłkarzu.
"Błaszczykowski był mistrzem Niemiec, grał w finale Ligi Mistrzów, na mistrzostwach Europy i mistrzostwach świata. Jednak w styczniu był daleki od tych miejsc. Wtedy postanowił uratować klub, który ma głęboko w sercu" - czytamy.
Jarosław Gowin: Myślałem, że to koniec Wisły
- Kuba dał nam nadzieję, że nie wszystko stracone - mówi Wisłocki. "Dzięki jego przybyciu, jego pożyczce i podpisaniu umowy na grę, Wisła oddycha znacznie lżej. Jest jeszcze wiele do zrobienia, ale dzięki Błaszczykowskiemu ten wielki polski klub ma wiarę, potrzebną do wyjścia na prostą" - pisze James Montague.
"Kochamy go, jest naszym bohaterem" - kończy tekst Amerykanin, cytując jednego z napotkanych w Krakowie kibiców Wisły.