Ivan Runje: Sędzia uratował Legię. Po tym czuję się ch***wo

Newspix / ŁUKASZ GROCHALA/CYFRASPORT / Na zdjęciu: Ivan Runje
Newspix / ŁUKASZ GROCHALA/CYFRASPORT / Na zdjęciu: Ivan Runje

- Nie zasłużyli na tego gola, nie po tej sytuacji. Stało się to w dziwnych okolicznościach. Moim zdaniem nie było faulu - powiedział WP SportoweFakty Ivan Runje po meczu Jagiellonia - Legia (1:1).

Kuba Cimoszko, dziennikarz WP SportoweFakty: Strzelił pan gola. Niby to tylko ligowa bramka, ale chyba wyjątkowa dla piłkarza Jagiellonii?

Ivan Runje, obrońca Jagiellonii Białystok: Tak, to jest niezwykle piękne uczucie. Wielka sprawa. Ponadto to mój drugi gol z rzędu, a pierwszy przeciwko Legii. A wszyscy wiemy ile to tutaj znaczy. Dlatego też tym bardziej boli mnie to, że nie udało się zachować czystego konta. Wygrać dzięki mojej bramce, to byłby idealny scenariusz. A tak pójdę spać bez żadnej satysfakcji. Zresztą ciężko będzie zasnąć.

Nie ma pan wrażenia, że los jakby się odpłacił za tego gola Fiodora Cernycha w ostatnich minutach rok temu?

Tak, takie jest właśnie życie. Ono za wszystko potrafi ci odpłacić. Jeśli kiedyś coś dostaniesz, to zawsze los później coś zabierze. To ciężko jest zaakceptować. A tę bramkę szczególnie.

Dlaczego?

Walczyliśmy przez 90 minut. Zostawiliśmy sporo zdrowia. Ostatnia minuta zdecydowała o wszystkim. Oni nie zasłużyli na tego gola, nie po tej sytuacji. Gdyby zrobili to po ładnej akcji, czy po naszym błędzie, to wtedy "ok". Ale stało się to w dziwnych okolicznościach.

Chodzi panu o ten faul, którego zdaniem wielu nie było?

Na pewno bardzo boli to, że to zostało odgwizdane. Ciężko teraz o tym mówić. Trzeba się trochę uspokoić. W sobotę obejrzę to wszystko na spokojnie. A przynajmniej się postaram. A w niedzielę idę do programu Canal+ i czuje, że padnie tam sporo nieprzyjemnych słów.

Jak wyglądała sytuacja z pana perspektywy?

Ja byłem pierwszy, on we mnie uderzył barkiem. Starcie o piłkę po prostu. Bez faulu. Sędzia po meczu był jednak pewny swego, ale dla mnie wyglądało to jakby tylko chciał obronić przed nami swoją decyzję. Patrz, nawet tata napisał mi, że nie ma mowy o faulu (Runje pokazuje ekran telefonu z tą wiadomością - przyp. red.).

Pana koledzy narzekali, że sędzia był drobiazgowy.

Ogólnie nie podobało mi się to, jak ten mecz był sędziowany... Na przykład była żółta kartka dla Burligi, a przecież faul był na nim. Po meczu arbiter podszedł do "Burego" i powiedział: "Sorry, to był mój błąd. Koledzy na VAR-ze mi już o tym powiedzieli". A sytuacja sprzed gola. Wszyscy oprócz sędziów: trener, eksperci itd. mówią, że nie było przewinienia. Dlatego tak ch***wo się teraz czuje, nawet mimo tej strzelonej bramki.

Mocno powiedziane, ale widać to po panu.

Jest ciężko. Bo kiedy grasz tak ważny mecz, prowadzisz, jesteś tak blisko, kontrolujesz spotkanie, to nie może być inaczej. Do tego to zwycięstwo by nam bardzo pomagało. Zrobilibyśmy nad nimi przewagę 4 punktów. A tak nadal jest tylko 1, bo sędzia ich uratował.

Ale przynajmniej nikt nie zarzuci wam, że się "podkładacie" jak po meczu ze Śląskiem.

No właśnie. Mam taką prośbę. Rozumiem zdenerwowanie, ale nie pojmuję jak można było powiedzieć po meczu ze Śląskiem: "sprzedaliście mecz!". To strasznie bolało, bo dawaliśmy z siebie sto procent, ale zupełnie nam nie szło. Czasem tak jest, że nic nie wychodzi. My to też przeżywamy, ale potrzebujemy wtedy wsparcia. Od kibiców, od mediów. Bądźcie wszyscy z nami, nie wytwarzajcie dodatkowej presji. Nie snujcie teorii spiskowych. My jesteśmy ludźmi, którzy grają dla Jagiellonii. Zostawiają dla niej całe serce na boisku. Gorszy dzień? To jest normalne. To się zdarza. Sezon jest długi, a każdy zespół Ekstraklasy ma swoje lepsze i gorsze momenty. I ludzie muszą zrozumieć, że tak jest i będzie. Nam się też jeszcze nie raz przydarzy zniżka formy. Będą zwycięstwa, będą porażki. Nie możemy wszystkiego wygrać. Nie można bujać w obłokach, trzeba zostać na ziemi.

W tym spotkaniu na wsparcie nie mogliście narzekać. Mówił pan, że na Legii będzie komplet widzów. I mało się pan pomylił.

Tak, sprawdziło się to co mówiłem. Była bardzo duża walka. Na boisku i na trybunach. Widziałem np. jak zapalili nasze flagi. To też nas motywowało. Zresztą ta atmosfera... ona udziela się wszystkim. I to nam pomagało np. walczyć do samego końca, znajdować w sobie energię, kiedy jej zaczynało brakować. Mamy wielu kibiców i to czuliśmy.

ZOBACZ WIDEO Reprezentanci Polski oszukali przeznaczenie. Mogli zginąć w katastrofie

Uderzające jest jednak to, że przed tygodniem ludzi było niemal 10 tysięcy mniej.

To właśnie problem, że nie jest tak na każdym meczu. Ja tego nie rozumiem. Dlaczego skoro można przyjść na Legię, to nie można było wygospodarować czasu np. na Pogoń, Śląsk czy Piast? My zawsze potrzebujemy takiego dopingu. Z tego czerpiemy dodatkową siłę.

Wasza gra była dość defensywna. 

W obronie wyglądaliśmy bardzo dobrze. Byliśmy świetnie zorganizowani. Owszem, to nie był najlepszy mecz w naszym wykonaniu, jeśli chodzi o grę piłką. Ale to jest normalne. To swego rodzaju derby, czyli musi być dużo walki i emocji, agresji. Tu nie ma czasu grać pięknie, bo masz blisko siebie rywala. Ciągle jest 1 na 1. Może nie jest to atrakcyjne dla kibica, ale cóż...

Legia wyglądała dużo lepiej niż w poprzednich spotkaniach przy Słonecznej. 

Tak, byli dużo mocniejsi. Agresywniejsi, więcej biegali. Widać, że nowy trener ich dobrze prowadzi. Ale stworzyli tylko 2-3 sytuacje i tyle.

Dostał pan czwartą żółtą kartkę, co oznacza pauzę w kolejnym meczu ligowym z Zagłębiem Sosnowiec.

To była kwestia czasu. W piątek nie było kalkulacji, wchodziłem na każdą piłkę na sto procent. Inaczej się nie dało. Myślę, że jednak lepiej opuścić Sosnowiec niż późniejszy mecz z Lechem.

Przed wami teraz mecz w Pucharze Polski, a rywalem pierwszoligowy GKS Katowice. Ciężko będzie się przestawić psychicznie po tym meczu z Legią?

Tego właśnie się najbardziej boję. Trudno jest wymazać z głowy ten mecz w kilka dni. Zostawiliśmy w piątek dużo emocji, sporo sił. Będzie na pewno ciężko. Szczególnie, że dla nich to będzie "mecz sezonu". Wyjdą z siebie, by wygrać. A my musimy być na to gotowi mentalnie. Ale zrobimy wszystko, by tak się stało. Musimy awansować, ten puchar jest dla nas bardzo ważny.

Źródło artykułu: