Dwa pierwsze mecze drużyny Jerzego Brzęczka z Włochami (1:1) i Irlandią (1:1) nie pokazały nam autorskiego pomysłu selekcjonera na tę reprezentację. Brzęczek nie zrobił wielu konkretnych zmian w składzie, dalej opierał drużynę na zawodnikach sprawdzonych, którym zaufał poprzedni selekcjoner, a z ich potencjału zdążył już wycisnąć praktycznie maksimum.
Jeżeli Brzęczek eksperymentował, to bardziej przez sytuację w jakiej się znalazł. Maciej Rybus był kontuzjowany, Michała Pazdana trzeba było zastąpić, bo w klubie stracił miejsce w pierwszym składzie, podobnie Kamila Grosickiego, który w sierpniu znowu myślami był w chmurach walcząc o transfer. Jak mecz z Włochami początkowo zrobił na większości kibiców i ekspertów bardzo pozytywne wrażenie, tak po kilku tygodniach należy traktować go sceptycznie. Włosi dalej nie wrzucili wyższego biegu po nieudanych eliminacjach mundialu, co pokazali w kolejnych spotkaniach grając po prostu przeciętnie (porażka 0:1 z Portugalią, remis 1:1 z Ukrainą). Jeżeli dodamy do tego jeszcze mecz towarzyski naszej kadry z Irlandią, na który nie dało się patrzeć, szybko wywołana euforia równie szybko opada. Nowy trener przyjął strategię małych kroków, nie chce drastycznie przebudowywać reprezentacji, ale zapowiada zmiany: i w stylu gry i składzie. Pomysł na tę kadrę mamy zobaczyć w czwartek, w spotkaniu z Portugalią. I na to czekamy. Dla selekcjonera skończył się okres próbny, już nie może przyjść do szkoły bez odrobionej pracy domowej. Jest jednym z pierwszych, który zostanie wyrwany do odpowiedzi.
Kibice mają prawo wiele obiecywać sobie po meczu z Portugalią i to nie dlatego, że w zespole rywala zabraknie Cristiano Ronaldo. Stadion Śląski, na którym zostanie rozegrany ten pojedynek, a przede wszystkim jego data, przywołuje niezapomniane wspomnienia: wielkie mecze i historyczne chwile naszej reprezentacji z ostatnich lat. 11 października, dwanaście lat temu, pokonaliśmy Portugalię 2:1 w eliminacjach mistrzostw Europy, po dwóch golach Ebiego Smolarka, co wydawało się wówczas niemożliwe ze względu na formę drużyny i fakt, że jej największe gwiazdy równie wiele znaczą w swoich klubach. Tego samego dnia, osiem lat później, już w Warszawie, w kwalifikacjach do Euro we 2016 po raz pierwszy pokonaliśmy reprezentację Niemiec, wówczas mistrzów świata (2:0). A po meczu z Irlandią 11 października 2015 r. drużyna Nawałki świętowała awans na turniej do Francji. Stadion Śląski to też inne wielkie mecze: z Czechami (2:1) czy Belgią (2:0) za czasów Leo Beenhakkera, ale też jeden z najbardziej tragicznych: w 2009 roku ze Słowacją (0:1), z bojkotem kibiców w tle, których na stadion przyszło niespełna 4 tysiące. To już prehistoria, którą każdy fan kadry pewnie dawno wyparł z pamięci jednak każe pamiętać, że nie zawsze na Śląskim musi być dobrze.
Na pewno będzie to spotkanie pięknych jubileuszy. Robert Lewandowski zagra w drużynie narodowej po raz setny, Jakub Błaszczykowski może pobić rekord występów Michała Żewłakowa jeżeli pojawi się na boisku (obecnie ma 102 mecze w kadrze). Grę "Lewego" można uznać to za pewnik, natomiast Kuba w przeciwieństwie do dwóch pierwszych spotkań za kadencji Jerzego Brzęczka tym razem usiądzie najpewniej na ławce rezerwowych. Skrzydłowy w tym sezonie tylko raz pojawił się na boisku w oficjalnym meczu Wolfsburga, a w porównaniu do spotkań wrześniowych, odpada mu inny atut: mentora. Na lewej stronie obrony nie zagra bowiem Arkadiusz Reca. Z podobnego powodu do kolegi (0 minut w Serie A), ale również zdrowotnych, bo były gracz Wisły Płock w ostatnich dniach miał stan zapalny. Wszystko wskazuje na to, że na lewą stronę obrony wróci Artur Jędrzejczyk. Piłkarz Legii dobrze spisywał się tam na Euro 2016. Zawodnik wraca do "żywych" po fatalnym dla siebie okresie: katastrofalnych meczów w Legii, kontuzji i odsunięcia od pierwszego zespołu w klubie. Jego ostatnie występy w drużynie mistrza Polski dają jednak spore nadzieje.
Selekcjoner zwinnie starał się unikać odpowiedzi, czy w ataku postawi na dwóch napastników. Wygląda na to, że tak. Choć na pierwszy rzut oka obaj zawodnicy grają w podobny sposób, to jednak Brzęczek jakby znalazł sposób na znalezienie dla nich innej roli na boisku. - Robert często opuszcza też swoją strefę boiska, schodzi do boku, jest bardzo uniwersalny - mówi. Rywalizacja o miejsce w ataku jest ogromna, o nie walczy też Arkadiusz Milik, którego szkoleniowiec chwali za formę. - Lewandowski, Piątek i Milik są w bardzo dobrej dyspozycji. Wszystkie warianty są bardzo prawdopodobne. Nawet taki, że mogą zagrać wszyscy trzej. Jeżeli będą się wspólnie dobrze rozumieć i z pozostałymi zawodnikami, to podejmiemy decyzję - opowiada trener. Należy też pamiętać, że ofensywne ustawienie nie zawsze będzie oznaczać piękną grę i wiele goli, co pokazał chociażby mecz z Senegalem na inaugurację mundialu w Rosji (1:2).
Początek meczu z Portugalią o godzinie 20.45.
Przypuszczalny skład Polaków: Łukasz Fabiański - Artur Jędrzejczyk, Kamil Glik, Jan Bednarek, Bartosz Bereszyński - Grzegorz Krychowiak - Rafał Kurzawa, Mateusz Klich - Piotr Zieliński - Krzysztof Piątek, Robert Lewandowski.
ZOBACZ WIDEO Serie A: Przepiękny gol Insigne przypieczętował zwycięstwo Napoli [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]