Puchar Polski: Lech Poznań wymęczył zwycięstwo po dogrywce w Łodzi

Newspix / RADOSLAW JOZWIAK / CYFRASPORT / Na zdjęciu: Kamil Żylski i Wołodymyr Kostewycz
Newspix / RADOSLAW JOZWIAK / CYFRASPORT / Na zdjęciu: Kamil Żylski i Wołodymyr Kostewycz

Po 120 minutach ze zmienną dawką emocji piłkarze Lecha Poznań pokonali w Łodzi ŁKS 1:0. Gola na wagę awansu zdobył Joao Amaral na minutę przed końcem dogrywki.

Po odpadnięciu z eliminacji do Ligi Europy i kiepskich występach z Kolejorza Puchar Polski stał się rozgrywkami ostatniej szansy na uratowanie twarzy tej jesieni. Dlatego trener Ivan Djurdjević postanowił na to spotkanie wyjść najsilniejszą jedenastką z Amaralem, Tibą i Gytkjaerem na czele.

Z kolei dla łodzian był to czwarty mecz w ciągu dwunastu dni, ale zdecydowanie najbardziej prestiżowy. Być może dlatego trener Kazimierz Moskal dokonał wielu zmian w wyjściowym składzie. Aż sześciu piłkarzy, którzy w sobotę rozpoczęli na placu gry mecz z GKS-em Tychy zasiadło na ławce.

W premierowych pięciu minutach gry obie drużyny oddały po "strzale rozpoznawczym". Pierwszy spróbował Christian Gytkjaer, ale nie trafił w światło bramki. Minutę później w stronę bramki Matusa Putnockiego ruszył Rafał Kujawa, który wyciągnął bramkarza Lecha z pola bramkowego, ale nie potrafił zamienić tej sytuacji na gola. Do piłki dopadł jeszcze Jakub Kostyrka, lecz i on spudłował.

Po niezbyt ciekawym dla kibiców fragmencie gry na zamknięcie drugiego kwadransa Gytkjaer z bliskiej odległości strzelali Gytkjaer i Pedro Tiba. W obu przypadkach doskonale spisał się Dominik Budzyński nominalny rezerwowy bramkarz Łódzkiego Klubu Sportowego.

ZOBACZ WIDEO Bundesliga: Lewandowski z golem w ligowym klasyku. Drobna zmiana przy rzucie karnym [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 1]

Jedyna warta uwagi sytuacja biało-czerwono-białych miała miejsce w 34. minucie. Lewą stroną popędził Bartosz Widejko, a swój rajd zakończył strzałem. Na nieszczęście dla czterotysięcznej publiczności na stadionie przy al. Unii był to strzał niecelny. W ostatnich pięciu minutach Kolejorz przycisnął po raz kolejny. Znów szczęścia próbował Christian Gytkjaer, a tuż po nim Joao Amaral. Ponownie jednak Budzyński wykazał się refleksem i zwinnością w łódzkiej bramce.

Przez pierwsze kilka minut po zmianie stron to ekipa z Łodzi miała przewagę w posiadaniu piłki, a poznaniacy skazani byli na kontrataki. Goście cały czas dośrodkowaniami - zarówno po ziemi, jak i powietrznymi - szukali Gytkjaera, lecz ełkaesiacy odcinali go od piłki. Nie oznacza to, że lechici nie naciskali. Warta odnotowania była sytuacja Kamila Jóźwiaka, w której do momentu strzału wszystko wyglądało całkiem nieźle.

W 61. minucie dość aktywny tego popołudnia Bartosz Widejko urwał się obrońcom i miał doskonałą sytuację do pokonania Putnockiego. Lewoskrzydłowy ŁKS-u jednak się zawahał i atak spalił na panewce. Od tego momentu piłka częściej znajdowała się na połowie beniaminka Fortuna I Ligi, lecz niewiele z tego wynikało.

Na piętnaście minut przed końcem drugiej części gry piłka wpadła do siatki Lecha, ale po spalonym. Obrońcom urwał się Kamil Juraszek i zgrał głową do Kujawy, ale w tym momencie jeden z asystentów Łukasza Szczecha podniósł chorągiewkę i przerwał akcję. Chwilę później napastnik ŁKS-u otrzymał dobrą piłkę do strzału z półwoleja, lecz nie trafił w nią dobrze.

Ostatnie szanse na uniknięcie dogrywki w tym meczu mieli wprowadzony kilka minut przed końcem drugiej połowy Tymoteusz Klupś oraz Pedro Tiba. Jednak podobnie jak przez całe 90 minut nie udało się znaleźć drogi do bramki Dominika Budzyńskiego.

W dogrywce niby Lechowi zależało bardziej, ale poza strzałem Amarala będącym finalizacją rzutu wolnego trudno przytoczyć więcej dowodów. Trener Moskal w miejsce Rafała Kujawy wprowadził Jewhena Radionowa, który nie tyle nie grał w ostatnich spotkaniach, ale nawet nie zmieścił się w kadrze meczowej. Ukrainiec w 107. minucie dostał piłkę w polu karnym rywali, ale nie zdołał posłać jej w światło bramki.

Obie ekipy miały po jednej niezłej - jak na to, co widzieliśmy w Łodzi do tej pory - sytuacji. Poznaniacy zawdzięczają ją Gytkjaerowi, a łodzianie Bartłomiejowi Kalinkowskiemu.

W 119. minucie kilkuset osobowa grupa kibiców z Poznania odetchnęła z ulgą. Strzał Gytkjaera jeszcze Budzyński obronił, ale przy dobitce Joao Amarala już skapitulował. Portugalczyk trafił do pustej siatki i dał Lechowi awans do drugiej rundy Pucharu Polski.

ŁKS Łódź - Lech Poznań 0:1 (0:0, 0:0)

0:1 - Joao Amaral 119'

Składy:

ŁKS: Dominik Budzyński - Kamil Rozmus, Maksymilian Rozwandowicz, Kamil Juraszek, Bartosz Widejko - Jakub Kostyrka (58' Piotr Pyrdoł), Bartłomiej Kalinkowski - Wojciech Łuczak (88' Maciej Wolski), Mateusz Gamrot, Kamil Żylski (63' Patryk Bryła) - Rafał Kujawa (99' Jewhen Radionow).

Lech: Matus Putnocky - Dimitros Goutas, Łukasz Trałka, Maciej Gajos (64' Mihai Radut), Tomasz Cywka - Wołodymyr Kostewycz, Joao Amaral (120' Piotr Tomasik), Pedro Tiba - Rafał Janicki, Kamil Jóźwiak (77' Tymoteusz Klupś), Christian Gytkjaer.

Sędzia: Łukasz Szczech (Warszawa)

Żółte kartki: Cywka, Trałka (Lech)

Komentarze (3)
Jeremi74
25.09.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ten mecz pokazał jednak, że forma Lecha dalej mocno kuleje. 
avatar
_smigol_
25.09.2018
Zgłoś do moderacji
5
0
Odpowiedz
Chciałbym z tego miejsca gorąco podziękować całemu zarządowi KKS Lech. Ich ciężka praca oraz przemyślana strategia rozwoju klubu doprowadziła to tego przełomowego momentu. Nie można zapomnieć o Czytaj całość
avatar
Michał Maślak
25.09.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
jest mega żle ok mecz o puchar każdy gra o wszystko wynik może być różny liga leży i nikt nie widzi problemu trenerzy którzy chcieli mieć wpływ i mieli wymagania zwolnieni bo "zespół"nie wytrzy Czytaj całość