Przed sobotnim pojedynkiem w lepszych chumorach byli jednak goście z Legnicy. Wszak ostatnio piłkarze Janusza Kuduby pokonali na własnym boisku Elanę Toruń, a ponadto tydzień wcześniej wywieżli trzy punkty z trudnego terenu w Sosnowcu. Na dodatek rywale z Koronowa nie mogli liczyć na wsparcie z ławki trenerskiej Macieja Karabasza. Szkolenowiec Victorii podczas ostatniego derbowego meczu w Janikowie nie wytrzymał nerwowo, za co przez arbitra Damiana Skórkę został wyrzucony z boiska. Jakby tego było mało, to w piątek WD PZPN zdecydował, że opiekun Victorii dwa najbliższe spotkania swojej drużyn będzie musiał oglądać z trybun.
- Rzeczywiście, nie powinienem się tak zachowywać. Nie wytrzymałem jednak nerwowo. Kibice w Janikowie trochę mnie prowokowali, choć ja tylko im poklaskałem. W sobotę zajmę miejsce na trybunach, tuż obok naszej ławki rezerwowych. Gorzej będzie w Kluczborku, gdyż nieznamy tamtego stadionu - mówił Karabasz przed meczem z Miedzią. Ponadto opiekun Victorii nie mógł skorzystać z usług Pawła Mądrzejewskiego, który podczas wspomnianego starcia w Janikowie, rówież przedwcześnie musiał opuścić plac gry. Z kolei Janusz Kudyba nie mógł zabrać do Koronowa pauzujących za kartki Smarducha i Musiałowskiego, oraz powracającego do zdrowia po kontuzji Sylwestra Kreta.
Brak własnego szkoleniowca podziałał na pikarzy Victorii dość mobiluzująco. Od pierwszych minut miejscowi narzucili rywalom swój styl gry, bo dobra sytuacje pod bramką Aleksandra Dżuldinowa mieli Nowicki i Kardasz. Victoria przewagę udokumentowała już w 23. minucie, kiedy po podaniu Skonieczki na czystą pozycję wychodził Nowicki. Pomocnik gospodarzy został jednak sfaulowany przez Dżuldinowa, co natychmiast zakończyło się przyznaniem jedenastki. Rzut karny pewnie wykorzystał Robert Kawałek. - Dobrze, że tak się stało. Podczas środowego pojedynku z Zagłębiem Robert przestrzelił, co w końcówce przysporzyło nam sporo nerwów - mówili zgodnie po meczu zawodnicy gospodarzy.
Piłkarze Miedzi po stracie bramki natychmiast rzucili się do odrabienia strat. Najlepszą sytuację w 30. minucie miał Kowalczuk, który otrzymał idealne podanie ze skrzydła od szybkiego Pawła Ochoty. Doskonale jednak w bramce Victorii ze swojego zadania wywiązał się Robert Tomaszewski, który końcówkami palców zdołał wybronić uderzenie pomocnika Miedzi. Otwarcie grający legniczanie niemal natychmiast nadziali się na kontrę gospodarzy. Wychodzącego na czystą pozycję Kawałka idealnie dostrzegł Bartosz Migawa. Wychowanek bydgoskiego Chemika nie mógł zmarnować wybornej okazji.
Jednak ozdobą sobotniego pojedynku była przepiękna bramka zdobyta przez wspomnianego chwilę wcześniej Bartosza Migawę. Obrońcy Miedzi spodziewali się raczej dośrodkowania w pole karne, jednak pomocnik Victorii zdecydował się na strzał z okolic trzydziestego metra. Piłka uderzona z silną rotacją wpadła w samo okienko bramki strzeżonej przez Aleksandra Dżuldinowa. To był decydujący moment spotkania, bo w ostatnich fragmentach piłkarze obu stron marzyli już o jak najszybszym zejściu do szatni. - Padający deszcz nieco utrudnił nam zadanie. Przez to piłka stała cięższa, a to znacznie utrudniało przeprowadzanie składnych akcji. Do końca sezonu pozostały raptem trzy kolejki, więc walka o utrzymanie będzie się toczyć do końca - dodali piłkarze Miedzi.
Victoria Koronowo - Miedź Legnica 3:0 (2:0)
1:0 - Kawałek (k.) 23'
2:0 - Kawałek 43'
3:0 - Migawa 57'
składy:
Victoria Koronowo: Tomaszewski - Stoppel, Raszka, Poznański, Malczuk - Skonieczka (63' Sawicki), Migawa, Kardasz (77' Modracki), Kawałek - Nowicki (86' Andrzejewski), Kanik.
Miedź Legnica: Dżuldinow - Mikutel, Kotlarski (89' Niewiadomski), Bakrać, Żółtowski - Kłak, Garuch, Łodyga (43' Kociszewski), Kowalczuk - Ilków-Gołąb, Ochota.
Żółte kartki: Kawałek, Skonieczka (Victoria) oraz Dżuldinow, Bakrać, Żółtowski, Kłak (Miedź).
Sędzia: Piotr Gałązka (Szczecin).