Jerzy Brzęczek zostanie selekcjonerem reprezentacji Polski. W czwartek Zbigniew Boniek rozwiał wątpliwości na temat tego, kto zostanie następcą Adama Nawałki. Ten wybór zaskoczył kibiców reprezentacji, jak i wszystkich w Płocku. - Nic nie wiedzieliśmy o tej decyzji - powiedział Igor Łasicki, obrońca Wisły. Tajemnica uchowała się też do samego końca przed działaczami. - W środę zadzwonił do nas Zbigniew Boniek i powiedział, że złożył Jerzemu Brzęczkowi konkretną propozycję - zdradził Tomasz Marzec, wiceprezes klubu.
Były reprezentant Polski zdradził się ze swoimi planami prawdopodobnie tylko jednemu zawodnikowi. Tuż po ogłoszeniu decyzji Zbigniewa Bońka Cezary Stefańczyk ujawnił szczegóły w rozmowie z radiem "Weszło FM". - Już po ostatniej kolejce ubiegłego sezonu trener powiedział mi, że będzie prowadził reprezentację Polski. Odebrałem to jako plan na dalszą przyszłość, przecież to młody trener. Nie spodziewałem się, że to nastąpi tak szybko - przyznał prawy obrońca. Być może właśnie ta wypowiedź przyczyniła się do ciszy medialnej, jaka nastąpiła w klubie po tym, jak wybrano Jerzego Brzęczka na selekcjonera.
Zaskoczenie w Płocku potęgował fakt, że w piątek Wisła rozegrała ostatni sparing przed startem sezonu. Potyczka ze Stomilem Olsztyn miała sprawdzić formę zawodników na finiszu przygotowań do sezonu, dostarczyć trenerowi ostatnich wskazówek i pomóc przy wyborze pierwszej jedenastki na inaugurację ekstraklasy w meczu przeciwko Lechowi Poznań.
Zamiast kolejnego materiału do analizy wyszło sentymentalne pożegnanie. Na stadionie dopisała frekwencja. Na dziesięć minut przed początkiem spotkania niemal w całości zapełniła się trybuna zachodnia, bo tylko ona jest dostępna podczas meczów kontrolnych.
Trener nie zdradzał swoim zachowaniem, że niebawem będzie na miejscu, którego będzie mu zazdrościć większość szkoleniowców w Polsce. Spokojnie wyszedł na murawę, w tym samym dresie co zwykle. Regularnie podnosił się z ławki, żeby doradzać, podziękować schodzącym piłkarzom lub przekazywać ostatnie wskazówki zmiennikom.
Na tydzień przed początkiem ekstraklasy Wisła Płock wygrała 2:0 z drużyną, która na finiszu rozgrywek utrzymała się w I lidze. Od początku gospodarze kontrolowali przebieg wydarzeń. Pierwszego gola strzelił w 12. minucie Nico Varela z rzutu karnego, podyktowanego za faul na Karolu Angielskim. Po przerwie wynik podwyższył Alan Uryga po skutecznym rozegraniu rzutu rożnego.
Były wychowanek krakowskiej Wisły jest jednym z symboli pracy, jaką wykonał w Płocku Jerzy Brzęczek. Kiedy Uryga opuszczał Białą Gwiazdę zarzucano mu między innymi zbyt częste przegrywanie w pojedynkach powietrznych. W Płocku pod skrzydłami byłego reprezentanta Polski udoskonalił swoją grę i stał się jednym z filarów defensywy. Dopiero w ekipie Nafciarzy zdobył swoją pierwszą bramkę w ekstraklasie. Jak już się rozpędził, to do końca rozgrywek zdążył zebrać cztery trafienia. Wszystkie po... strzałach głową. Z kolei zaraz po sezonie za rekordowe w historii Wisły Płock cztery miliony euro odszedł Arkadiusz Reca. Zawodnik został przez "Papieża" przesunięty do obrony, a tam rozegrał bardzo dobry sezon. Na tyle dobry, że zgłosiła się po niego Atalanta Bergamo.
Poprzedni sezon był przełomowy zarówno dla obu piłkarzy, jak i ich trenera. To w Płocku Brzęczek udowodnił swoją wartość po nieudanych przygodach w Lechii Gdańsk i GKS-ie Katowice. Teraz jego usługami zainteresował się sam PZPN.
Dopiero po ostatnim gwizdku arbitra emocje się rozluźniły. Zawodnicy zaczęli gratulować trenerowi. Kiedy Brzęczek wyściskał się z każdym z piłkarzy podszedł do trybun i podziękował kibicom. Po tym zeszli do niego członkowie zarządu klubu i prezydent miasta.
W poprzednich klubach władze same żegnały trenera Brzęczka i kazały mu szukać nowego miejsca. Tym razem 47-latek pierwszy wyciąga rękę na rozstanie. Zamieni kilkunastotysięczny stadion na PGE Narodowy i podejmie pracę z najlepszymi polskimi piłkarzami.
ZOBACZ WIDEO Duże wyzwanie przed Jerzym Brzęczkiem. "Doświadczenie z Wisły Płock może mu pomóc"