Wciąż walczymy - rozmowa z Łukaszem Skrzyńskim, obrońcą Polonii Warszawa

Trzy kolejki przed końcem sezonu Polonia Warszawa jest czwarta w tabeli ze stratą pięciu punktów do liderującej Wisły Kraków. Po ostatnim ważnym zwycięstwie z GKS Bełchatów przy Konwiktorskiej odżyły nadzieje na zajęcie miejsca premiowanego prawem gry w europejskich pucharach, a może i nawet na wywalczenie tytułu mistrza Polski. - Nie jesteśmy na straconej pozycji - mówi obrońca Czarnych Koszul, Łukasz Skrzyński.

Karolina Mikołajczyk: Jesienią Polonia prezentowała dobry poziom gry. Wiosną sytuacja się jednak zmieniła. Dlaczego?

Łukasz Skrzyński: Trudniej się grało z drużynami, które przyjeżdżały na Konwiktorską i przede wszystkim się broniły, gdyż walczyły o utrzymanie w ekstraklasie i nie preferowały ofensywnego stylu gry. Zawsze jest taki moment słabszej dyspozycji, ale ważne jest, aby wtedy nie przegrywać, co pokazała Polonia.

Czy tkwią w was jeszcze rezerwy, aby powalczyć o puchary?

- Tak. Myśleliśmy, że awansujemy do finału Pucharu Polski, który odbyłby się po meczu z Jagiellonią. Natomiast zostały tylko trzy mecze, czyli walczymy już na jednym froncie i na tym trzeba się skupić. Jest dużo czasu między jednym a drugim meczem, więc jest czas na regenerację psychomotoryczną i na odpowiednie nastawienie się do meczu. Uważam więc, że na pewno będziemy walczyli do ostatniej minuty w meczu w Zabrzu.

Który z tych trzech meczów będzie dla was najważniejszy?

- Na razie najważniejszy jest mecz z Jagiellonią. Jeśli wszystko dobrze pójdzie, to później najważniejsze będzie spotkanie z Lechem. Jeśli tam wszystko dobrze pójdzie, to najważniejszy będzie gra z Górnikiem. Ale wydaje mi się, że jednak ten mecz w Białymstoku, z tego względu, że Jagiellonia będzie chciała przełamać serię porażek. Dopóki więc wszystko jest możliwe, to każdy mecz będzie ważny.

Walka o tytuł mistrza Polski rozgrywa się praktycznie między trzema klubami. Który z nich, pana zdaniem, jest najbliższy tego tytułu?

- Nie chciałbym wskazywać konkretnego kandydata, natomiast my na pewno nie jesteśmy na straconej pozycji w walce o mistrzostwo. Zrobimy wszystko, żeby medal mistrza Polski zawisnął na szyjach zawodników Polonii.

W czasie Pana pobytu w Polonii trzy razy zmieniali się trenerzy. Czy to nie wprowadza dekoncentracji w zespole?

- Zawodnicy przystosowują się do jakiś metod, koncepcji czy myśli szkoleniowej danego trenera i potem to wszystko się zmienia. Człowiek zastanawia się, jak nowy trener będzie to wszystko widział. Najważniejsze, żeby trenera szanować i starać się wykonywać wszystko sumiennie. Obopólny szacunek przede wszystkim.

Jak ocenia pan szanse Cracovii, do której ma Pan pewnie duży sentyment, na utrzymanie w ekstraklasie?

- Po ostatnim meczu z Odrą Wodzisław jej szanse zmalały, ale wydaje mi się, że jeśli w najbliższych meczach zdobędzie komplet punktów, to na pewno nie spadnie. Być może zagra w barażach. Jeśli Cracovia znalazłaby się w nich, to z jej dyspozycją i grą jestem spokojny o to, że się utrzyma.

W czerwcu kończy się pana kontrakt z Polonią Warszawa. Czy prowadzone są już jakieś rozmowy o jego przedłużeniu?

- Mam opcję przedłużenia umowy o rok. Powiedzmy, że jesteśmy po wstępnych rozmowach, jednak dokładnych szczegółów nie chciałbym zdradzać. Dobrze się tutaj czuję i chciałabym tutaj zostać.

Czy jest zainteresowanie pana osobą ze strony innych klubów? Nie tylko polskich, ale i zagranicznych?

- Na dzień dzisiejszy nie pertraktuje z nikim, bo nastawiam się tylko i wyłącznie na grę w Polonii Warszawa.

Czy nie myślał pan o wyjeździe i spróbowaniu swoich sił w klubie zagranicznym?

- Mam już 31 lat, więc myślę raczej o stabilizacji i taki wyjazd, może we wcześniejszych latach, po pierwszych meczach, powiedzmy sobie w początkowym etapie gry w piłkę siedział w mojej głowie. Teraz jednak nie nastawiam się na to i wolę skupić się naszym "podwórku".

Rozmawiała Karolina Mikołajczyk (Canal+).

Komentarze (0)