Leon Bailey występuje w Bundeslidze od stycznia 2017 roku, kiedy Bayer Leverkusen wykupił go za 13,5 mln euro z belgijskiego KRC Genk. W Jupiler Pro League Jamajczyk miał świetne statystyki (15 bramek i 21 asyst w 77 meczach), ale zderzenie z Bundesligą było dla niego bolesne. W minionym sezonie zagrał tylko w dziewięciu spotkaniach Bayeru, spędzając na boisku łącznie raptem 141 minut.
W kolejnym pokazał jednak, że był wart zainwestowanych w niego środków. Wyrósł na czołowego skrzydłowego Bundesligi, mając duży udział w tym, że Bayer ukończył rozgrywki na 5. miejscu. Jego łączny bilans w sezonie 2017/2018 to 12 goli i sześć asyst w 34 występach.
Dynamiczny pomocnik wzbudził zainteresowanie klubów większych od Bayeru. Jamajczyk otwiera między innymi listę życzeń Bayernu Monachium, który skupia największe gwiazdy Bundesligi. Mistrzowie Niemiec szukają skrzydłowych mogących w dłuższej perspektywie zastąpić Francka Ribery'ego i Arjena Robbena. Jak podał ESPN, Bawarczycy są skłonni zapłacić za Baileya nawet 60 mln euro.
Jeśli opiewający na taką kwotę transfer zostanie zrealizowany, to Jamajczyk zostanie najdroższym piłkarzem w historii Bayernu. Od roku mianem tym cieszy się Corentin Tolisso, którego kupiono z Olympique Lyon za 41,5 mln euro.
Bayer liczy jednak na to, że uda mu się zarobić na Baileyu jeszcze więcej i czeka na ruch Realu Madryt, który także interesuje się skrzydłowym z Kingston.
ZOBACZ WIDEO VfL Wolfsburg bliżej pozostania w elicie. Efektowna bramka Brekalo [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]