Cud w Rzymie. Włoska drużyna skazywana była na pożarcie. FC Barcelona miała pojechać na wycieczkę i pewnie przypieczętować awans do półfinału. Pierwsze się sprawdziło, drugie już nie. AS Roma ośmieszyła Katalończyków (3:0).
- Nie mieliśmy odpowiedzi na zagrania rywali, którym wszystko wychodziło - tłumaczy Ernesto Valverde. - Trudno było nam prowadzić grę, przez pressing byliśmy zmuszeni do długich podań. Przeciwnicy doskakiwali do pojedynczych graczy, nie mogliśmy wyprowadzać drugiego podania - dodaje.
Wspomniana agresywność była gwoździem do trumny Barcy. Lider Primera Division nie potrafił odpowiedzieć tym samym rywalom. To nie jest styl Blaugrany, która na Camp Nou preferuje zupełnie inny futbol.
- W żadnym momencie nie mogliśmy włączyć się do meczu. Roma wyrwała nas z naszej gry. Jest nam przykro z powodu kibiców. Musimy skupić się na tym, co zostało - podkreśla szkoleniowiec Barcelony, który wziął winę na siebie. - Jestem za wszystko odpowiedzialny. To ja dowodzę zespołem i wszystko planuję.
Na pocieszenie Dumie Katalonii zostanie prawdopodobnie tytuł w lidze hiszpańskiej. Do tego być może dojdzie również Puchar Króla. Tam w finale drużyna zmierzy się z Sevillą. Oczkiem w głowie klubu było jednak zwycięstwo w Lidze Mistrzów. - Mamy nadzieję, że nie będzie to miało wpływu, ale na pewno ucierpiało nasze morale. Przed nami ważne cele, zobaczymy, czy uda się je osiągnąć - kończy Valverde.
ZOBACZ WIDEO Geniusz Messiego dał zwycięstwo FC Barcelona z CD Leganes, Suarez pudłował [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 1]