Może wydawać się to niesamowite, ale: lider z Białegostoku ligowe punkty stracił już w tym sezonie 13 razy (sześć remisów i siedem porażek); Lech aż 15-krotnie schodził z boisk bez zwycięstwa (10 remisów i pięć porażek); Legia z kolei to ewenement, bo przegrała dotychczas aż 10 meczów ligowych (!!!), do tego trzy zremisowała, a i tak lidera i wicelidera ma na wyciągnięcie ręki. Walka o mistrzostwo Polski to w tym sezonie, kolejny już zresztą raz, wyścig żółwi.
Nagie liczby mogą nic nie mówić, więc warto je z czymś zestawić. Dla porównania: w Niemczech kluby z czołówki też potraciły sporo punktów, drugie w tabeli Schalke w 28. kolejkach siedmiokrotnie remisowało i sześciokrotnie przegrywało. Bayern Monachium pokazuje jednak, jak powinien wyglądać stabilny zespół bijący się o mistrza i mówiący na lewo i prawo o swoich ambicjach: trzy remisy, trzy porażki... Hiszpania? FC Barcelona i jej siedem remisów i zero porażek to też imponujący bilans. Francja? Paris Saint-Germain ma na koncie trzy remisy i dwie porażki. Juventus we Włoszech? Trzy remisy, dwie porażki. Manchester City? Trzy remisy i jedna porażka... Każdy z tych zespołów wprost mówi o swojej potędze i aspiracjach, w przeciwieństwie do polskich gigantów oni potrafią jednak udowadniać to na boisku w ligowych starciach.
Niekompatybilność formy i treści najbardziej w Polsce widać w Legii, wciąż snującej mocarstwowe plany, przyciśniętej jednak ostatnio do ziemi aspiracjami i oczekiwaniami. Po porażce z Arka Gdynia na szkoleniowca klubu z Łazienkowskiej Romeo Jozaka spadła gigantyczna wręcz fala krytyki - zarówno ze strony dziennikarzy, byłych piłkarzy, jak i kibiców stołecznej jedenastki. "Przegląd Sportowy" informował nawet, że pucharowy mecz z Górnikiem Zabrze w środku tygodnia mógł być dla szkoleniowca, który ściągnął zimą cały zastęp przeciętnych grajków, ostatnim na trenerskiej ławce w Warszawie. Legia jednak zaprezentowała w Zabrzu całkiem niezły futbol, od Górnika była drużyną lepszą (momentami nawet zdecydowanie lepszą), a wynik 1:1 nie odzwierciedla tego, co działo się na boisku. Występ ten wlał w serca kibiców Legii odrobinę optymizmu przed decydującymi o tytułach tygodniami, nie zmienia to jednak faktu, że Jozak prasę ma fatalną.
On sam mówi natomiast, że nikt w klubie nie dał mu do zrozumienia, że niedługo będzie musiał szukać nowej roboty. - Nie prowadziłem rozmów z władzami klubu odnośnie bezpieczeństwa mojej posady. Śpię spokojnie, choć futbol bywa nieprzewidywalny. Czy Guardiola powinien być przesadnie krytykowany, że w jednym spotkaniu przegrał 0:3? Nadal jest jednym z najlepszych trenerów w historii. Każdy trener chce dać z siebie sto procent. Tak samo jest ze mną - mówił Chorwat podczas piątkowej konferencji prasowej przed meczem z Pogonią.
Paris Saint Germain szczęśliwie uniknęło porażki, pudło sezonu Edinsona Cavaniego [ZDJĘCIA ELEVENS SPORTS 2]
Bardzo dobrze poinformowani dziennikarze - zarówno w sprawach legijnych, jak i reprezentacyjnych, bo to też ma znaczenie - donosili w ostatnich dniach o mocno nadwątlonej pozycji szkoleniowca. Najciekawszą informacją podzielił się Marcin Feddek, reporter Polsatu będący bardzo blisko sztabu reprezentacji Polski. Według dziennikarza jednym z kandydatów do przejęcia w lecie pałeczki po chorwackim szkoleniowcu jest Adam Nawałka. Informacja ma pochodzić z mocnego i pewnego źródła. Marek Wawrzynowski z naszego portalu pisał: "Prowadzenie Legii przerosło Jozaka. Nie uratuje reputacji, nawet jeśli wygra mistrzostwo Polski". Bardzo mocno w trenera Legii uderzył również Andrzej Strejlau.
- Karanie zawodnika odesłaniem do II drużyny świadczy o bezradności trenera! Przywrócenie gracza po kilku dniach do zespołu jest przyznaniem się do błędu i ośmieszyło obydwie decyzje! Tak się powoli w tym zawodzie traci autorytet, a to jest bardzo ważne w walce o wynik - ocenił na Twitterze były selekcjoner reprezentacji Polski, mając na myśli zamieszanie wokół Michała Kucharczyka.
I w takiej właśnie atmosferze - przeciętniactwa, ligowej bylejakości, na dodatek wzmacnianej konfliktami wewnętrznymi - Legia przystąpi do meczu z Pogonią Szczecin. Mecz wbrew pozorom ma duże znaczenie, bo jeśli legionistom uda się wygrać, a jakimś cudem punkty zgubi Lech, to warszawianie zakończą zmagania w fazie zasadniczej na drugim miejscu. A to z kolei oznaczać będzie, że w decydującej fazie rozegra z najtrudniejszymi rywalami po meczu na wyjeździe (Jagiellonia) oraz u siebie (Lech). Jeśli Legia skończy trzecia w tabeli, będzie musiała jechać zarówno do Białegostoku, jak i Poznania. A wtedy droga po tytuł może okazać się zbyt wyboista i zbyt kręta.
Najtrudniejsze zadanie w sobotnie popołudnie czeka chyba mimo wszystko Jagiellonię. Do Białegostoku przyjedzie bowiem Wisła Płock - drużyna będąca w ostatnim czasie w znakomitej dyspozycji. Lech podejmie u siebie zabrzan - nie dość, że zmęczonych meczem Pucharu Polski, to na dodatek osłabionym brakiem Wolsztyńskiego i Angulo. Legia ostatnimi meczami pokazała, że stawianie na nią pieniędzy może okazać się bardzo ryzykowną inwestycją. Początek wszystkich meczów o godzinie 18:00.