Liga Mistrzów jest oczkiem w głowie właścicieli Manchesteru City. Zainwestowali grube miliony po to, aby drużyna odniosła wielki sukces w Europie. W Premier League grają jak z nut, jednak w elitarnych rozgrywkach znów zawiedli. Rok temu odpadli sensacyjnie z AS Monaco, a teraz prawdopodobnie z Liverpoolem.
- Musimy zaakceptować ten wynik. Przed nami spotkanie z United w domu i potem rewanż z Liverpoolem też w domu. Zobaczymy co się wydarzy. Wiem, że to trudne, ale wierzymy w awans - mówił z wielką nadzieją Pep Guardiola.
The Reds grali jak natchnieni. Już w 31. minucie zadali trzeci cios, a The Citizens leżeli na łopatkach. Kapitalnie grał przede wszystkim Mohamed Salah.
- Zaczęliśmy mecz z dużym charakterem, ale to Liverpool strzelił nam bramkę - tłumaczy Katalończyk. - Potem nadal graliśmy swoje i znowu straciliśmy gola. W pierwszej połowie byli od nas lepsi przez dziesięć czy piętnaście minut - dodał pewny siebie.
Na drugą połowę wyszły inne drużyny. Przebudzony Manchester City i Liverpool zmęczony zawrotnym tempem narzuconym przed przerwą. Ekipa Guardioli była jednak bezradna. Fani City nie doczekali się wówczas ani jednego celnego strzału swoich piłkarzy.
- W drugiej części gry próbowaliśmy wszystkiego, ale nie potrafiliśmy znaleźć drogi do ich bramki - analizował 47-latek. - Nie mam zbyt wielu pretensji i skarg. Nikt teraz w nas nie wierzy, ale wciąż mamy przed sobą drugi mecz - powiedział menadżer.
Manchester City zmierzy się z Liverpoolem w spotkaniu rewanżowym we wtorek 10 kwietnia (godz. 20.45).
ZOBACZ WIDEO W hicie Bayern Monachium rozbił Borussię Dortmund, trzy gole Roberta Lewandowskiego [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]