Futbol jak narkotyk. Robert Maaskant nie wytrzymał długo na emeryturze

Getty Images / Dean Mouhtaropoulos / Robert Maaskant to były trener krakowskiej Wisły
Getty Images / Dean Mouhtaropoulos / Robert Maaskant to były trener krakowskiej Wisły

W lipcu minionego roku Robert Maaskant zapowiedział rozstanie z futbolem i zarzekał się, że nie wróci do świata piłki. W swoim postanowieniu były trener Wisły Kraków wytrwał ledwie 8 miesięcy - od wtorku jest dyrektorem technicznym Almere City.

W tym artykule dowiesz się o:

- Po dwudziestu latach w profesjonalnej piłce chcę poszukać innego zajęcia. Po raz pierwszy będę się zajmował czymś, o czym nie jestem przekonany, że to potrafię. Zapowiada się ciekawie - mówił w lipcu Robert Maaskant, ogłaszając zakończenie kariery szkoleniowej. Przedwczesne, bo Holender zdecydował się na ten ruch jako 48-latek, czyli będąc dopiero na początku trenerskiej drogi.

Maaskant porzucił futbol, by sprawdzić się w biznesie - został franczyzobiorcą firmy Recruit a Student, czyli przedsiębiorstwa zajmującego się pośrednictwem pracy. Holender zarzekał się, że do piłki już nie wróci, bo poczuł się zmęczony funkcjonowaniem w świecie zawodowego futbolu przez blisko trzy dekady. W swoim postanowieniu Maaskant wytrwał jednak niespełna rok.

We wtorek Holender został przedstawiony jako nowy dyrektor techniczny Almere City - 12. w tej chwili ekipy Eerste Divisie, czyli holenderskiej II ligi. W tym sezonie zespołowi z Yanmar Stadion awans do Eredivisie nie grozi, ale Maaskant przyznał, że chce wprowadzić klub do Eredivisie.

- Jestem miło zaskoczony ambicjami klubu. Po rozmowach z dyrektorem generalnym, Johnem Besem wiem, że nadajemy na tych samych falach. Klub jest innowacyjny - pracują w nim młodzi, ambitni i głodni sukcesu ludzie. Sam zawsze miałem innowacyjne spojrzenie na futbol i wiem, jak promować mały klub. To wszystko do siebie pasuje - stwierdził Maaskant.

Holender był trenerem Wisły Kraków od sierpnia 2010 roku do listopada 2011 roku. W pierwszym roku pracy przy Reymonta 22 poprowadził Białą Gwiazdą do 13. w historii klubu mistrzostwa Polski, ale nie zrealizował celu numer jeden na kolejny sezon, jakim był awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Drużyna, w którą Bogusław Cupiał wpompował miliony złotych w myśl zasady "teraz albo nigdy", w IV rundzie eliminacji przegrała z APOEL-em Nikozja. Choć przy Reymonta 22 obowiązywało wówczas hasło "Liga Mistrzów albo śmierć", Maaskant pozostał na stanowisku, ale pożegnał się z Wisłą parę tygodni później, gdy ta doznała porażki w derbach Krakowa.

Holender dał się poznać w Krakowie jako złotousty szkoleniowiec. Nawet po przegranym meczu z Pasami stwierdził, że w Wiśle "czeka go fantastyczna przyszłość" i zapewnił, że podpisze trzyletni kontrakt. Nie zdawał sobie jednak sprawy z tego, że Cupiał nie potrafił przejść do porządku dziennego nad prestiżowymi porażkami i kilkanaście godzin później Maaskant został zwolniony.

Po wyjeździe z Polski przez chwilę prowadził pół-amatorską drużynę w Stanach Zjednoczonych (2012), ale szybko wrócił do Europy i przejął FC Groningen (2012-2013. Potem pracował w Dynamie Mińsk (2013), jako asystent w Columbus Crew (2014), w NAC Breda (2015), a ostatnim jego klubem w karierze był Go Ahead Eagles (2017). Ani NAC, ani GA Eagles nie udało mu się utrzymać w Eredivisie.

ZOBACZ WIDEO Taras Romanczuk: Czego miałem się bać?

Komentarze (0)