Anglicy piszą o Marciniaku. "Skąd UEFA bierze takich ludzi?!"

Getty Images / Julian Finne / Szymon Marciniak pokazujący żółtą kartkę Alexowi Sandro
Getty Images / Julian Finne / Szymon Marciniak pokazujący żółtą kartkę Alexowi Sandro

"Nie rozumie przepisów", "na co on patrzy" oraz "mógł oszukać Juventus". To tylko niektóre z licznych głosów krytyki po meczu Tottenhamu z Juventusem w kierunku Szymona Marciniaka.

Pomimo porażki 1:2 i odpadnięcia Kogutów w 1/8 finału Ligi Mistrzów brytyjskie media pozostają zgodne. Najsłabszym aktorem widowiska nie byli podopieczni Mauricio Pochettino, tylko 37-letni sędzia z Płocka, Szymon Marciniak

Najostrzej polskiemu arbitrowi dostało się od dziennikarza "Daily Mail" Martina Samuela, który napisał w pomeczowej relacji, iż Marciniak oraz jego asystenci "byli zaprzeczeniem znakomitego widowiska" i pytał: "Skąd UEFA bierze takich ludzi do sędziowania?!". 

- Prezydent UEFA, Aleksander Ceferin, jest przeciwny VAR-owi, bo uważa, że nikt go nie rozumie. Można się kłócić, że asystent Marciniaka nie rozumie przepisów co najmniej równie mocno - kończył Samuel.

Powód takiej srogiej oceny? Przede wszystkim chodzi o sytuację w 17. minucie, kiedy to skrzydłowy Starej Damy, Douglas Costa, upadł w polu karnym po nieudanym wślizgu Jana Vertonghena. Sędzia Szymon Marciniak, pomimo podwójnego kontaktu stopera z nogami Brazylijczyka, postanowił nie dyktować "jedenastki".

Na ogół mocno wyważony w swoich opiniach redaktor naczelny BBC Sports, Phil McNulty, skomentował, iż Marciniak i jego asystent zza bramki, Paweł Raczkowski, podjęli taką decyzję "w tylko sobie znany sposób".

ZOBACZ WIDEO Przykry powrót Arkadiusza Milika - skrót meczu SSC Napoli - AS Roma [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Do oceny wydarzenia doszło również w studiu angielskiej stacji BT Sport pomiędzy prowadzącym Garym Linekerem, a panelem ekspertów, legendami piłki nożnej: Stevenem Gerrardem, Frankiem Lampardem oraz Rio Ferdinandem.

- Dla mnie jest to rzut karny. Najpierw dochodzi do pierwszego kontaktu, potem drugiego, tym razem bardziej lekkiego. Sędzia główny znajdował się dziesięć metrów od zdarzenia. Jak dla mnie musiał to widzieć. Myślę, że na niekorzyść Costy wpłynął jedynie jego opóźniony upadek - oceniał na gorąco Gerrard.

- Moim zdaniem natomiast pierwszy arbiter nie mógł do końca widzieć tego zdarzenia. Znajduje się po prostu zbyt daleko. Po to jednak ma właśnie sędziego "zabramkowego" (Pawła Raczkowskiego przyp.red.) - dodawał Frank Lampard.

Wówczas w dyskusję postanowił włączyć się Rio Ferdinand: - Na co on patrzy? Mówię poważnie: na co on patrzy? - pytał wzburzony brakiem reakcji asystenta były reprezentant Anglii.

Dyskusję zakończył Frank Lampard, który stwierdził, iż Marciniak "nie ma żadnego wytłumaczenia" z tej sytuacji.

To nie koniec kontrowersji z Polakiem w roli głównej. Minutę przed zakończeniem podstawowego czasu gry 37-latek wraz z asystentem, Pawłem Sokolnickim, nie dostrzegli wyraźnego spalonego Harry'ego Kane'a po którym Anglik uderzył piłkę głową a ta trafiła w słupek bramki Gianluigiego Buffona.

Szymon Marciniak mylił się jednak również na niekorzyść Tottenhamu. W pierwszej połowie arbiter nie zareagował na ostre zagranie Andrei Barzagliego, który z premedytacją nadepnął na udo Heung-Min Sona. Bez gwizdka obyło się również i w 1. minucie spotkania, kiedy to Medhi Benatia nastrzelił własną rękę po nieudanym zagraniu głową w polu karnym. W myśl przepisów kiks prowadzący do nieprzepisowego uderzenia piłki. Wystarczający, aby podyktować "jedenastkę"? Kwestia interpretacji arbitra.

Anglicy jednak nie przywiązują w swoich relacjach wielkiej wagi do tego wydarzenia. O wiele bardziej kontrowersyjne pozostają decyzję podjęte przez Szymona Marciniaka na drugiej połowie boiska. Daniel Taylor z "Guardiana" napisał, iż na jego szczęście błędne decyzje nie zaważyły ostatecznie na wyniku dwumeczu, a Juventus dowiózł zwycięstwo 2:1 po bramkach Gonzalo Higuaina oraz Paulo Dybali. - W innym przypadku Stara Dama mogła opuścić Wembley z poczuciem, że została oszukana przez punkt widzenia jednej osoby - dodawał Taylor.

Źródło artykułu: