W sobotnim spotkaniu Premier League zespół Manchesteru City dość nieoczekiwanie jedynie zremisował na wyjeździe z Burnley FC 1:1. Co ciekawe, w składzie The Citizens pojawiło się tylko sześciu zawodników do zmiany, gdy regulamin rozgrywek zezwala na siedmiu rezerwowych.
- Po prostu nie mam do dyspozycji więcej graczy. Reszta jest kontuzjowana - wyjaśnia Pep Guardiola, cytowany przez BBC. Biorąc jednak pod uwagę aż 418 milionów funtów wydanych na transfery od momentu zatrudnienia hiszpańskiego menedżera w ekipie z Manchesteru, jego tłumaczenie wydaje się dość śmieszne.
W składzie na wyjazdowe spotkanie z Burnley FC nie znaleźli się Leroy Sane, Gabriel Jesus, David Silva, Fabian Delph, Phil Foden, John Stones i Benjamin Mendy.
Żali Guardioli kompletnie nie rozumie za to Gary Neville, angielski trener i były piłkarz, zdaniem którego postępowanie 47-latka jest wielkim żartem. Neville dziwi się, że menedżer Manchesteru City nie powołał młodych zawodników z akademii, w którą klub inwestuje spore środki.
- Jeśli jesteś zawodnikiem w akademii lub menedżerem zespołu rezerwowego Manchesteru City, to musisz pomyśleć sobie "marnuję swój czas". Nawet nie patrząc na to, jak dużo pieniędzy The Citizens wydali na transfery, to sześciu zawodników na ławce... to brzmi dla mnie jak znak buntu - komentuje Neville.
ZOBACZ WIDEO Maciej Makuszewski walczy o powrót. "Nie czułem bólu, bo nie czułem nogi"