Marek Wawrzynowski: Liga Narodów to impreza pod znakiem zapytania (felieton)

Reuters / Kacper Pempel / Na zdjęciu: radość piłkarzy reprezentacji Polski
Reuters / Kacper Pempel / Na zdjęciu: radość piłkarzy reprezentacji Polski

Mam problem z tym nowym tworem nazywanym Ligą Narodów UEFA. Traktuję to bardziej w kategoriach zagrożenia niż szansy. Część kolegów dziennikarzy próbuje wywołać nastrój wielkiego święta, ale przyznaję, że jakoś nie dałem rady się na to złapać.

Przyznaję, że podchodzę do tej Ligi Narodów UEFA trochę jak pies do jeża. Ostrożnie, sceptycznie. No i jednak trochę bez emocji. Sztandarowy projekt Michela Platiniego, który chciał być zapamiętany jako wielki reformator, a zostanie zapamiętany jako wielki kombinator, nie sprawia, że mam gęsią skórkę. Portugalia, czyli mistrz Europy, Włochy, czyli dyżurna potęga - rywale fajni choć wolałbym innych. Ale co z tego wynika? Jeszcze nie wiemy, poza tym, że będzie można zagrać dobre mecze z rywalami z górnej półki.

Wszyscy mówią o rewanżu na Portugalii za ćwierćfinał Euro 2016, ale umówmy się, nie ta stawka, nie ta presja. Włosi? No fajnie, z Włochami zawsze jest fajnie. I na tym bym na razie zakończył. Jakoś nie podzielam entuzjazmu części dziennikarzy, którzy próbują nam wmówić, że bierzemy udział w jakimś wydarzeniu historycznym. Może kiedyś będę tych słów żałował. Na razie w ogóle nie wiemy, jak poważne piłkarskie federacje potraktują te spotkania. Czy Liga Narodów stanie się poważnym formatem czy raczej prędzej upadnie? Czy reprezentacje będą się wysilały i wystawiały najsilniejsze drużyny, czy też dadzą szansę młodym zawodnikom? Czy może potraktują to jak Niemcy Puchar Konfederacji, gdzie wystawili rezerwy (a i tak wygrali) albo jak część angielskich potentatów rozgrywki Ligi Europy.

Mam za to wrażenie, że te rozgrywki, jeśli już chwycą, doprowadzą do zniszczenia mistrzostw Europy, sztandarowych rozgrywek międzynarodowych UEFA. Jeśli nawet te nie upadną, to mogą wyblaknąć. Widać, że UEFA desperacko szuka nowych pomysłów na zarabianie kasy, oby to się negatywnie nie odbiło na tradycji. To jest największe zagrożenie.

Plusy są takie, że zagramy sobie mecze z dobrymi rywalami i że trochę możemy zarobić. Plusy są też dla mniejszych federacji. Dzięki play-offom będzie szansa wyjazdu na mistrzostwa Europy. I tu może jest najistotniejsza kwestia, bo przecież może tak się zdarzyć, że po zakończeniu kariery przez Roberta Lewandowskiego znowu będziemy wśród drużyn średnio-słabych.

Zobacz inne teksty autora

[b]ZOBACZ WIDEO: Dziennikarze komentują. "Liga Narodów wychodzi naprzeciw dominacji klubów"

[/b]

Źródło artykułu: