Stalówka nie wytrzymała trudów spotkania

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Kamil Karcz, prawoskrzydłowy Stalówki pokazał się w sobotniej konfrontacji z bardzo dobrej strony. Podobnie jak cały zespół i on w końcowych minutach słaniał się na nogach, ale zdołał dotrwać do końcowego gwizdka sędziego.

Sobotni pojedynek rozpoczął się bardzo dobrze dla zawodników Stali Stalowa Wola. W 3. minucie prawą stroną przedarł się Abel Salami, który dośrodkował w pole karne wprost na głowę Grzegorza Kmiecika, a ten pokonał bramkarza gości. To było bardzo ważne wydarzenie, które w jakimś stopniu rzutowało na dalsze losy tej potyczki. - Pierwsza bramka w jakimś stopniu ustawiła mecz. Zaczęliśmy grać, ale goście szybko wyrównali. Później GKP przejęło inicjatywę. Po zmianie stron chcieliśmy zdobyć gola, bo podobnie jak drużynę z Gorzowa i nas remis nie satysfakcjonował. Cieszymy się, że udało się nam zdobyć tą drugą bramkę i zwyciężyć w tej konfrontacji - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Kamil Karcz.

Zawodnicy ze Stalowej Woli włożyli w te zawody bardzo wiele zdrowia. Widać było, że trudy tego pojedynku dały się we znaki graczom ze Stalowej Woli i Gorzowa Wlkp. To jednak goście na ostatnie minuty tej konfrontacji zmagazynowali więcej sił i ruszyli do odrabiania strat. Gospodarze natomiast rozpaczliwie się bronili. - Trzeba przyznać, że zespół od 75. minuty nie wyglądał najlepiej. Mam nadzieję, że trener wyciągnie z tego wnioski i w przyszłym tygodniu trochę nam poluzuje. Dobrze by było gdybyśmy zagrali na świeżości w Łęcznej i u siebie z Widzewem Łódź - kontynuuje Karcz. Wtóruje mu Jaromir Wieprzęć: - W końcówce padaliśmy z sił, troszeczkę się broniliśmy. Pogoda dopisała ludziom zgromadzonym na trybunach, ale nie nam na boisku, gdzie było trochę ciężko. Szczególnie w obronie.

Trudów tego widowiska nie wytrzymał wspomniany Kamil Karcz. W ubiegłej rundzie zmiennikiem tego zawodnika był Jakub Ławecki. Wydawać by się mogło, że nie ma piłkarza, który mógłby zastąpić młodego gracza ze Stalowej Woli. Jednak Karcz rozwiał te wątpliwości: - Uważam, że nie ma problemu ze zmiennikiem dla mnie. Jest Paweł Szwajdych, który jest uniwersalnym graczem. Może zagrać na pozycji prawego pomocnika Andrij Muzyczuk, bo na treningach był próbowany na tej pozycji. Rywalizacja w drużynie jest.

W najbliższą środę podopieczni Władysława Łacha zagrają w Łęcznej z miejscowym Górnikiem. W rundzie jesiennej Stalowcy rozgromili beniaminka aż 4:0. W rewanżu ciężko się spodziewać podobnego wyniku. Gracze z Łęcznej mieli chrapkę na powrót do ekstraklasy, jednak obecnie nie prezentują takiego futbolu, który mógłby dać im szansę na upragniony cel. Przed Stalówką nadarza się więc okazja zdobycia kolejnych oczek. O punkty nie będzie jednak łatwo. Na środowy mecz podkarpacki rodzynek w pierwszej lidze jedzie nastawiony bojowo z myślą wywiezienia chociażby remisu. - Dla nas każdy punkt jest ważny. Wiadomo o co walczymy i każda zdobycz jest dla nas cenna - zakończył Kamil Karcz.

Źródło artykułu: