- Gdyby w rosyjskiej kadrze dziś pojawił się ktoś taki, to zniknęłoby wiele naszych problemów. Obecna reprezentacja Polski, do czasu osiągnięcia ćwierćfinału mistrzostw Europy w 2016, grała na wielkich turniejach słabo. Mimo to jej fani cały czas, bywało, że dość desperacko, kibicowali drużynie, bo gra w niej on, Robert Lewandowski - można przeczytać na koncie społecznościowym FK Rostów. Zespół ten w 2016 zdobył wicemistrzostwo kraju. Reprezentacji Rosji nie wiedzie się tak dobrze, dlatego zazdroszczą Polsce Lewandowskiego, co śmiało przyznają.
I podziwiają polskiego napastnika. Nie od zeszłego czwartku, ale od lat. - Jego indywidualne, mistrzowskie, umiejętności zbiegły się w końcu z umiejętnościami całej drużyny i Polacy doczekali się swojej porcji sukcesu. Do tego czasu wizerunek polskiej piłki nożnej opierał się na jednym człowieku. Szkoda, że u nas kogoś podobnego na horyzoncie nie widać - napisał portal R-Sport.
Po rekordach jakie polski napastnik pobił w Bundeslidze, portal championat. com nie mógł się nachwalić piłkarza. - Zdobywał więcej goli niż reprezentacja San Marino w całej swojej historii - przypomniał. I umieścił go na 3. miejscu w rankingu na najlepszego piłkarza poprzedniego sezonu w Niemczech. - Nikt nie strzela na bramkę tak często jak Polak. Nic dziwnego, że mówi się o jego przejściu do Realu Madryt.
Te słowa padły jeszcze zanim Robert Lewandowski podczas meczu z Armenią ustanowił dwa rekordy. Pobił Włodzimierza Lubańskiego w liczbie zdobytych goli dla reprezentacji Polski i strzelecki rekord europejskich kwalifikacji do mundialu. "Dawać nam już tego Lewandowskiego!" - pisali w komentarzach rosyjscy kibice po meczu z Armenią.
ZOBACZ WIDEO: Kamil Grosicki: Robert Lewandowski to klasa światowa nie tylko na boisku
Bo polski napastnik podbił ich serca i zyskał ogromny szacunek jeszcze zanim postawił nogę na którymś z tamtejszych stadionów. A wieczór z Armenią był dla nich tylko potwierdzeniem jego klasy. "Krasawczik!", "Pozostaje nam tylko klaskać", "Obecnie bije rzuty wolne lepiej niż Cristiano Ronaldo", "Ot i macie wynik reform! Przez dwa, trzy lata strzelił tyle goli, na ile Grzegorz Lato i Kazimierz Deyna stracili całe życie!" - kibice w Rosji żywo reagowali na ostatnie osiągnięcia Polaka.
Za wschodnią granicą nikt nie ma wątpliwości, że Lewandowski to obecnie ścisła światowa czołówka. Po meczu z Armenią o rekordach Polaka donosiły wszystkie duże portale sportowe. "Jeden z najbardziej kompletnych napastników nowoczesnego futbolu!" - pisał championat.com. Pod artykułami rozgorzała ostra dyskusja rosyjskich kibiców, którzy zastanawiali się, kto jest obecnie lepszy: Cristiano Ronaldo czy Robert Lewandowski.
Zwolennicy Portugalczyka pisali, że "Wszystko fajnie, szkoda tylko, że Polska nie miała w grupie Gibraltaru, Andory i San Marino. Z nimi miałby 20 goli". Pojawiały się też głosy w stylu "ustanowił rekord, bo strzelał samym słabeuszom".
Ale to były naprawdę nieliczne komentarze. Zdecydowana większość docenia wielką klasę Polaka. "Wychodzi na to, że rekord Roberta to jedynie pretekst dla fanów Ronaldo i Messiego. Jeśli chodzi o nich, to nie liczy się komu strzelają, a Lewandowskiego gole stają się nagle 'nieważne', wręcz wstydliwe i nieprzyjemne dla nich. Czy tylko Ronaldo może być pochwalony za swoje nagrania, dlaczego nie powinniśmy się cieszyć z osiągnięcia Roberta w tym przypadku? W czym jest gorszy? - pytał jeden z kibiców Zenitu Sankt Petersburg.
To samo pytanie zadawała sobie kilka miesięcy temu telewizja Match TV w materiale poświęconym polskiemu napastnikowi. - Kiedy zapytasz przeciętnego kibica, kogo nazwie najlepszym napastnikiem świata, będzie wymieniał: Ronaldo, Messi, Luis Suarez, Diego Costa, Gonzalo Higuain, a dopiero potem - Lewandowski. Trudno powiedzieć, dlaczego? Może lepiej po prostu posłuchać Matsa Hummelsa.
W tym miejscu rosyjscy dziennikarze przytoczyli słowa Niemca, który tak opisał Lewandowskiego po tym, jak ten w ciągu dziewięciu minut strzelił 5 bramek VfL Wolfsburg. - Moją twarz po prostu rozjaśnił uśmiech: nie widziałem zespołu, w którym Robert gra, tylko niesamowitego napastnika. To maszyna. Nie musi nikomu nic udowadniać - przekonywał.
Rosyjscy eksperci i dziennikarze od lat nie szczędzą Polakowi dobrych słów. Konstantin Andriejew, bloger portalu Sports.ru nie może się nachwalić piłkarza. - Dziś Robert Lewandowski to główny snajper Bundesligi na przestrzeni ostatnich 10 lat, siła uderzeniowa Bayernu Monachium i kapitan reprezentacji Polski. To także jeden z najbardziej łakomych kąsków dla takich tuzów jak sam Real Madryt. Jego nazwisko jest na ustach wszystkich, dużo o nim mówią, a jeszcze więcej plotkują.
Z bardzo pozytywnym odzewem ze strony rosyjskich kibiców spotkał się wywiad dla Der Spiegel, jakiego udzielił Lewandowski na temat swojego klubu. Polak skrytykował politykę transferową szefów Bayernu Monachium. W Polsce wywiad nazywano "rozwodowym", w Niemczech klub groził karą i mówiło się, że piłkarz tego pożałuje.
Tymczasem w Rosji komentujący byli wręcz zachwyceni odwagą piłkarza i wnioskami płynącymi z artykułu. "Widać, że to nie tylko wspaniały piłkarz, ale i inteligenty człowiek", "Brawo Robert! Wielki szacunek za te wszystkie słowa", "Lewandowski powiedział samą prawdę", "O co mają do nie pretensje? Przecież ma rację".
Kilkadziesiąt minut po tym jak Robert Lewandowski pobił rekordy w meczu z Armienią na główną stronę jednego z największych rosyjskich portalu Sports.ru wrócił artykuł napisany kilka miesięcy wcześniej. To był materiał dzięki któremu kibice poznali również prywatną stronę sportowca.
- Od kiedy skończył 4 lata ma bliznę nad wargą. Spadł ze schodów ze szklanką soku. Zalał wtedy krwią płaszcz mamy i samochód ojca. Jak nastolatek złamał nogę, którą źle się zrosła i trzeba ją było łamać pod narkozą - tak zaczyna się tekst Denisa Romancowa. Napisał go w oparciu o autoryzowaną biografię najlepszego polskiego piłkarza "Nienasycony", autorstwa Pawła Wilkowicza. W artykule znajdują się również fragmenty książki Wojciecha Zawioły "Robert Lewandowski. Pogromca Realu. Moja prawdziwa historia".
Na rosyjskich kibiców spogląda z tekstu mały Robert stojący razem z rodzicami, koleżankami z przedszkola i odbierający nagrody podczas turniejów dla piłkarskich młodzików. Jest też fotografia z żoną, Anną Lewandowską, która na fali ostatnich sukcesów męża, również trafiła na czołówki portali.
Przy tej okazji rosyjscy kibice jeszcze raz głośno pożałowali, że piłkarz nie gra w lidze rosyjskiej. Próbował skusić go Zenit Sankt Petersburg, ale on wolał wyjechać z Lecha Poznań do Bundesligi, do Borussi Dortmund. - Ci, którzy chcą być najlepsi na świecie, do Rosji nie jadą. Jeśli jadą - to tylko po pieniądze podsumował jeden z kibiców. - Jedyna szansa by zobaczyć u nas Lewandowskiego to mistrzostwa świata. Oby Polacy jej nie zmarnowali w niedzielny wieczór.