Runda wiosenna jest tragiczna w wykonaniu Ruchu Chorzów. Niebiescy w Betclic 1. lidze nie potrafią wygrać meczu. Co więcej, od pięciu spotkań (w tym jednym pucharowym) nie potrafią zdobyć gola. Przegrana 0:1 z GKS-em Tychy sprawiła, że Ruch ma coraz mniejsze szanse na awans do strefy barażowej.
- Wsparcie naszych kibiców jest ogromne, a nie potrafimy im dać nawet trochę radości w postaci zdobytej bramki. Piłka nożna rozgrywa się w polach karnych. Pomiędzy nimi wyglądamy nie gorzej od rywala, ale potem nie jest tak, jak powinno. Przeciwnicy strzelają, a my albo nie dochodzimy do sytuacji, albo nie zamieniliśmy ich na gola, podobnie jak z Górnikiem Łęczna. Na początku drugiej połowy, po dośrodkowaniach, w gąszczu piłka też nie chce spaść pod nasze nogi. Nasza koncentracja będzie teraz na tym, co się dzieje w polach karnych - powiedział Dawid Szulczek, cytowany przez klubowy portal.
ZOBACZ WIDEO: Nietypowe urodziny byłego reprezentanta Polski. Zaprezentował niezły okaz
W spotkaniu z GKS-em w składzie Ruchu zabrakło trzech zawodników, Somy Novothny'ego, Andreja Lukicia i Martina Turka. - Mamy wielu zawodników i słabsze wyniki. Stwierdziłem, że musimy dać trochę innej krwi, świeżej, do dwudziestki meczowej, by niektórzy dostali szansę. Może na niektórych taki bodziec podziała pozytywnie - stwierdził trener.
- Jestem przekonany, że kiedy zaczniemy wychodzić najmocniejszym składem, to będziemy punktować - powiedział szkoleniowiec. - Jest nam potrzebne, aby wyjść na prowadzenie. Strzelenie gola sprawi, że nie będziemy tacy spięci. Czekamy długo na przełamanie i musimy zrobić wszystko, by z Miedzią strzelić gola jako pierwsi - podsumował Dawid Szulczek, który nie obawia się utraty posady. - Słyszałem na stadionie, że kibice mnie wspierają. Mogę im za to wsparcie tylko podziękować - powiedział.