Po zwycięstwie z Polską (2:1) nasi południowi sąsiedzi jeszcze mocniej uwierzyli w sukces w mistrzostwach Europy U-21. - Chcemy rozegrać nasz najlepszy mecz. Jesteśmy skupieni na własnym zespole - mówił występujący na co dzień w Sampdorii Genua Milan Skriniar. Lider grupy A stanął jednak przed bardzo wymagającym rywalem - Anglicy potrzebowali trzech punktów, aby pozostać w grze o półfinał. - Wiąże się to z presją, ale moi piłkarze sobie poradzą - stwierdził trener Wyspiarzy Adrian Boothroyd.
Czy rzeczywiście poradzili? Pierwsze minuty były wyrównane, chociaż niesieni ogłuszającym dopingiem słowackich fanów podopieczni Pavla Hapala mieli w swoich poczynaniach wiele werwy. Szczególnie aktywny był Stanislav Lobotka, ale to nie on, a Martin Chrien był na ustach kibiców w 23. minucie. Z rzutu rożnego dośrodkował Albert Rusnak, a 21-letni pomocnik sprytnym strzałem głową pokonał Jordana Pickforda.
Sympatycy Anglików zamarli. W momencie, gdy jedna część stadionu fetowała gola, druga zaczynała rozumieć powagę sytuacji. Powoli dochodziło to również do piłkarzy, lecz blisko kryjący ich Słowacy skutecznie odbierali im ochotę do gry. Wymiana niezliczonej liczby podań przed bramką, bez celnych uderzeń, nie zwiastowała niczego dobrego dla zespołu Boothroyda.
Z kolei od kilkunastu minut skupieni na defensywie niedawni rywale Biało-Czerwonych tuż przed zejściem do szatni znów postraszyli - a dokładniej zrobił to występujący w Cracovii Jaroslav Mihalik, którego kąśliwe uderzenie sprawiło wiele trudności Pickfordowi. O Słowacji mówiło się przed tym turniejem niewiele, występ w Kielcach potwierdzał, że im ciszej jedziesz tym dalej zajedziesz. Do przerwy.
Baraże o Primera Division: Getafe w finale. Zobacz skrót meczu z Huescą [ZDJĘCIA ELEVEN]
Tuż po niej Anglicy nie czekali. Ruszyli. I doczekali się premierowego gola na mistrzostwach. Ciążący u szyi przez ponad dwie godziny głaz odciął Alfie Mawson. Obrońca Swansea City na raty pokonał Adriana Chovana.
Pavel Hapal krzyknął na swoich chłopaków, ci postanowili przycisnąć rywali, jednak zapomnieli o defensywie i chwilę po upływie godziny gry musieli odrabiać straty. Podanie do Nathana Redmonda, ten wykorzystał wolną przestrzeń i posłał piłkę bliżej dalszego słupka. Od tego momentu drużyna Boothroyda praktycznie całkowicie oddała inicjatywę.
Efektem tego była prawdziwa słowacka nawałnica. Dośrodkowania, próby strzałów, poszukiwania stałych fragmentów. Wszystko na nic. Zamknięci we własnym polu karnym Synowie Albionu przetrwali i odnieśli arcyważne zwycięstwo.
Słowacja - Anglia 1:2 (1:0)
1:0 - Martin Chrien 23'
1:1 - Alfie Mawson 49'
1:2 - Nathan Redmond 61'
Składy:
Słowacja: Adrian Chovan - Martin Valjent, Branislav Ninaj, Milan Skriniar, Robert Mazan - Albert Rusnak, Matus Bero, Stanislav Lobotka, Martin Chrien (66' Laszlo Benes), Jaroslav Mihalík (73' Lukas Haraslin) - Adam Zrelak (66' Pavol Safranko).
Anglia: Jordan Pickford - Mason Holgate (46' Jacob Murphy), Calum Chambers, Alfie Mawson, Ben Chilwell - John Swift (80' Demarai Gray), James Ward-Prowse, Nathaniel Chalobah, Lewis Baker, Nathan Redmond - Tammy Abraham (89' Cauley Woodrow).
Żółte kartki: Matus Bero, Robert Mazan (Słowacja) oraz James Ward-Prowse, Jacob Murphy, Lewis Baker (Anglia).
Sędzia: Gediminas Mazeika (Litwa).
Widzów: 12 087.