Jan Urban (trener Legii Warszawa): Mecz był bardzo ciężki, jak każdy rozgrywany przez nas na wyjeździe. W pierwszej połowie było bardzo dużo walki, ale obie drużyny stworzyły niewiele sytuacji. Gospodarze bronili się całą jedenastką i liczyli na skuteczny kontratak. W doliczonym czasie szczęśliwą bramkę zdobył Chinyama, bo jeden z zawodników gospodarzy zaspał przy pułapce ofsajdowej. W drugiej połowie wiedzieliśmy, że Arka z minuty na minutę będzie stawiała wszystko na jedną kartę i rzeczywiście w końcówce meczu zepchnęła nas do defensywy. My staraliśmy się grać z kontry i mieliśmy doskonałe sytuacje, ale brakowało nam ostatniego podania, aby wykorzystać dużą liczbę zawodników Arki zapędzających się na naszą połowę. Bardzo cieszymy się z tych punktów. Przecież pół ligi gra o utrzymanie i punkty wywalczone na wyjeździe są niezwykle cenne. Wykonaliśmy swoje zadanie. Uważam, że mogliśmy zagrać lepiej, jednak to boisko, proszę mi uwierzyć - nie sprzyjało technicznej grze. Ono może i wyglądało ładnie, ale z góry dla kibica. Trawa była bardzo krótko przystrzyżona i piłka skakała na murawie. Widać to było, w momentach jak zawodnicy prowadzili piłkę. Był to typowy mecz walki - staraliśmy się do przerwy grać atakiem pozycyjnym, ale Arka broniła się całym zespołem na swojej połowie i szukała okazji do kontrataku. Naturalnie jutro wszyscy obejrzymy mecz Lecha z Wisłą. Moim zdaniem najkorzystniejszym wynikiem dla Legii byłby remis, ponieważ nasza strata do Kolejorza stopniałaby do jednego punktu, a zyskalibyśmy dwa "oczka" nad "Białą Gwiazdą". Jesteśmy zależni tylko od siebie i nie oglądamy się na innych - gramy jeszcze przecież z Lechem w Warszawie i Wisłą na wyjeździe.
Czesław Michniewicz (trener Arki Gdynia): Przegraliśmy bardzo ważny mecz z rywalem, który walczy o tytuł Mistrza Polski. Dla nas każdy kolejny mecz jest teraz meczem o... "mistrzostwo". Do końca sezonu pozostało tylko osiem pojedynków. Liczyliśmy na trzy, w najgorszym przypadku na jeden punkt. Przed spotkaniem mówiłem, że aby ograć Legię, trzeba zagrać bardzo dobrze i mieć jeszcze dużo szczęścia. W takim spotkaniu musi się też wykreować jakiś wybitny bohater, która zagra fenomenalnie - najczęściej w meczach przeciwko Legii, Lechowi czy Wiśle jest to bramkarz drużyny przeciwnej. Tak się złożyło, że dzisiaj bohaterem zawodów był Jan Mucha. Druga połowa wyglądałaby inaczej gdybyśmy na przerwę schodzili z wynikiem 0:0 - mielibyśmy wtedy okazję do gry z kontry. Gol Chinyamy zmusił nas do zmian w ustawieniu i sposobie gry. Stworzyliśmy sobie kilka dogodnych sytuacji do poprawy rezultatu, ale z takim zespołem jak Legia, trzeba być skutecznym. Zawodnicy pokazali się z dobrej strony, zwłaszcza w drugiej połowie, dlatego jest pewien żal. Zagraliśmy o niebo lepiej niż ostatnio u siebie z Piastem, a końcowy efekt jest taki sam.