Miesiąc temu 72 proc. akcji klubu trafiło w ręce Dietera Burdenskiego. Kielczanie zrealizowali cel na obecny sezon. Awansując do grupy mistrzowskiej zapewnili sobie utrzymanie, a mimo to już w pierwszym spotkaniu fazy finałowej z Lechem Poznań (2:3) pokazali wielką ambicję.
- Każdy z nas walczy o swoją przyszłość - czy to w Koronie, czy w innym klubie. Pracujemy na nazwisko, by móc podpisać nowy kontrakt w Kielcach albo gdzie indziej. Chcielibyśmy mieć w ręku jak najwięcej argumentów, a lepiej to będzie wyglądać gdy zakończymy sezon na piątym czy szóstym miejscu zamiast ósmego. Na razie odbyliśmy z nowymi władzami jedno ogólnikowe spotkanie i nie wiemy tak naprawdę jakie są ich zamiary - powiedział Mateusz Możdżeń.
Apetyt w ekipie Macieja Bartoszka rośnie w miarę jedzenia. - Wiadomo, że ósma lokata dla naszej drużyny nie jest żadną tragedią, ale jeśli osiągniemy coś więcej, to każdy podczas negocjacji będzie miał lepszą pozycję i to on będzie panem sytuacji - dodał 26-letni pomocnik.
W rundzie finałowej, bez presji Koronie gra się już zdecydowanie łatwiej. - To było widać w meczu z Lechem. Mamy czyste głowy, pojawia się swoboda w operowaniu piłką, podejmujemy również większe ryzyko. To się nie zmieni, w następnych spotkaniach też nie mamy zamiaru się bronić. Nie wiem czy będziemy rozdawać karty w walce o mistrzostwo. To chyba za dużo powiedziane, jednak miło byłoby uzbierać trochę punktów, a przy tym powalczyć o premie - zakończył Możdżeń.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Grosicki w "odwiedzinach" u królowej. Był tylko jeden problem