Argentyńczyk został ukarany za nazwanie sędziego liniowego "skurw***". W rozmowie z dziennikiem "La Nacion", Leo Messi próbował się tłumaczyć ze swojego zachowania. - To nie było skierowane do sędziego asystenta. Rzuciłem to w powietrze, nie chciałem nikogo obrazić - zarzeka się kapitan "Albiceleste".
Początkowo incydent nie został opisany przez sędziego głównego w pomeczowym protokole, ale został dołączony dzień później. FIFA wszczęła przeciwko Messiemu postępowanie dyscyplinarne i po przeanalizowaniu sprawy zawiesiła go na cztery mecze. 29-latek dodatkowo musiał zapłacić grzywnę w wysokości 10 tys. franków szwajcarskich. Karę nałożono tuż przed spotkaniem z Boliwią. Messi mógł wcześniej wracać do Barcelony, a jego koledzy z reprezentacji przegrali 0:2.
Argentyński związek piłki nożnej (AFA) zapowiedział, że odwoła się od kary, ale jej zmniejszenie jest mało prawdopodobne. Messiego wspiera też FC Barcelona. Klub wydał oświadczenie, w którym stwierdza, że kara jest "niesprawiedliwa i niewspółmierna do wykroczenia".
Na cztery kolejki przed końcem eliminacji Argentyna ma na koncie 22 punkty i zajmuje piąte miejsce w grupie, ale nad szóstym w tabeli Ekwadorem ma tylko dwa punkty przewagi. Bezpośredni awans do mistrzostw świata wywalczą cztery zespoły, a piąty zagra w międzykontynentalnym barażu.
ZOBACZ WIDEO Chile wykonało zadanie - zobacz skrót meczu z Wenezuelą [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]