Pijawki w ekstraklasie. Legalni cudotwórcy

Newspix / SEBASTIAN BOROWSKI
Newspix / SEBASTIAN BOROWSKI

Alternatywne metody leczenia, mimo że zyskują wielu zwolenników, nadal często traktowane są z przymrużeniem oka. Czarna magia, powrót do średniowiecza - z takimi opiniami muszą zmierzyć się lekarze i fizjoterapeuci.

[b]

Hubert Maćkowiak[/b]

Ziołolecznictwo, akupunktura, masaż, bańki ogniowe i próżniowe, terapia manualna, wizualizacja, czy nawet leczenie pijawkami - to lista alternatywnych sposobów leczenia, które są legalne i stosowane na całym świecie. Wydaje się, że stoją w opozycji do medycyny znanej nam od lat, opartej na tradycyjnym leczeniu. Mało kto bierze pod uwagę możliwość połączenia tych dwóch różnych światów. Co ciekawe, na takie rozwiązanie zdecydowano się jednak w kilku klubach polskiej ekstraklasy.

Idealnym przykładem może być Śląsk Wrocław. W sztabie medycznym klubu z ulicy Oporowskiej pracuje między innymi Jarosław Szandrocho, fizjoterapeuta, wielki zwolennik leczenia pijawkami. - Każdy zawodnik, który się do nas zgłasza, ma jeden cel: chce jak najszybciej znów wybiec na boisko. Stosowana metoda leczenia pijawkami nie ma wad. Przez dziesięć lat, odkąd pracuję we Wrocławiu, jeszcze nie zdarzyło się, abym nie pomógł kontuzjowanemu zawodnikowi - mówi Szandrocho.

Mali pomocnicy

Ta metoda pomocy kontuzjowanym sportowcom jest w pełni legalna, przeprowadzana w gabinetach o wysokim standardzie, a nie w żadnym podziemiu. Aby stosować taką terapię, trzeba mieć odpowiednie uprawnienia. - Hirudoterapeuta, bo tak się nazywa osobę leczącą tą metodą, powinien ukończyć specjalistyczny kurs. Nigdy nie wolno leczyć się na własną rękę. Pijawki powinny pochodzić ze specjalnej hodowli, odpowiednio chronionej przed niepożądanymi zarazkami. Aktualnie w Polsce najwięcej pijawek hoduje się w Namysłowie w województwie opolskim - tłumaczy Szandrocho. - Jako fizjoterapeuta, zawsze staram się uzupełniać wiedzę. Medycyna naturalna, w tym hirudoterapia, interesuje mnie od kilkunastu lat.

Największym specjalistą w branży jest Maciej Paruzel. Pracuje jako chirurg w szpitalu im. Świętej Jadwigi Śląskiej w Trzebnicy, jest także prezesem Polskiego Towarzystwa Hirudologicznego. Paruzel przeprowadza bardzo skomplikowane operacje replantacji amputowanych kończyn, a po zabiegach w rekonwalescencji pomagają pijawki. Ale też przy żylakach, hemoroidach, krwiakach, czy stłuczeniach. - Do tej listy należy również dodać wszelkie obrzęki, zapalenia, chociażby więzadeł. Piłkarze są narażeni na urazy mechaniczne. Ostatnio pomagałem Adamowi Kokoszce, który otrzymał cios łokciem prosto w czoło. Po kuracji pijawkami guz zniknął w ciągu 24 godzin - mówi pan Jarosław.

ZOBACZ WIDEO Real uratował punkt po golach w końcówce. Zobacz skrót meczu Real Madryt - Las Palmas [ZDJĘCIA ELEVEN]

W Śląsku o skuteczności leczenia pijawkami przekonał się też Marian Kelemen, gdy był zawodnikiem wrocławskiej drużyny. - Był okres, kiedy graliśmy co trzy dni. W środę skręciłem kostkę i wydawało się, że nie ma żadnych szans, abym wrócił na weekend do zdrowia. Powiedziałem panu Jarkowi: stawaj na głowie, rób, co chcesz, ale muszę być gotowy - wspomina Kelemen, dziś gracz Jagiellonii. - Wtedy pan Jarek wyszedł z inicjatywą, aby spróbować nowej metody. Nie wiedziałem, co o tym myśleć, ale zdecydowałem się. Pierwsze ukłucie przypominało lekkie oparzenie, ale nie było żadnych efektów ubocznych. Wystarczyło przyłożyć pijawki na 30 minut. Co prawda krew sączyła się z rany przez kilkanaście godzin, ale kiedy się zagoiło, efekt był piorunujący.

Po kuracji golkiper wrócił do wyjściowego składu. Skąd w ogóle opinia o leczniczych właściwościach pijawek? Dziś już wiemy, że wcinając się w naszą skórę, podają wydzielinę pełną hirudozwiązków. Jak zbadali naukowcy, znajduje się tam blisko 300 prozdrowotnych substancji, w tym 12 typów substancji podobnych do antybiotyków.

Nadszedł przełom?

Uprzedzeni do alternatywnych metod leczenia, w tym hirudoterapii, byli i są także niektórzy piłkarze. Kręcą nosami, pukają się w czoło. Podejście zmieniają dopiero wtedy, gdy trzeba być gotowym do gry. Odważni spróbowali i nie żałują. - Piłkarze nazywają mnie szamanem. Z drugiej strony, działa tutaj zasada rekomendacji. Wystarczy, że jednemu moja metoda leczenia pomoże, automatycznie poleca innym. Zresztą, czy mogłoby być inaczej? Stosując standardowe sposoby Kelemen ze skręconym stawem skokowym zmagałby się dwa tygodnie. Był gotowy do gry po trzech dniach - mówi Szandrocho.

Co do słuszności stosowania przekonali się także lekarze oraz fizjoterapeuci Pogoni Szczecin i Jagiellonii Białystok. Wspomina o tym Marcin Piechowski, fizjoterapeuta klubu z Podlasia. - Pan Jarosław Szandrocho zainteresował mnie po raz pierwszy tą metodą leczenia. Razem z Krzysztofem Koryszewskim, z którym pracujemy dla Jagiellonii, zaraziliśmy się, zrobiliśmy odpowiedni kurs i możemy tak leczyć. Oczywiście traktujemy tę metodę jako uzupełnienie, a nie jedyny sposób leczenia - zaznacza Piechowski. - Myślę, że tą metodą mogą leczyć kolejne kluby sportowe w ekstraklasie. Doskonale też zdaję sobie sprawę z tego, że zespoły medyczne w naszej lidze stosują też inne metody, chociażby igłoterapię - dodaje.

Rozwiązań alternatywnych wobec zwykłego leczenia jest zdecydowanie więcej. Jedno z najbardziej znanych to akupunktura, czyli chińska metoda polegająca na wbijaniu igieł wykonanych ze stopów różnych metali. Ma to służyć pobudzeniu krążenia energii w organizmie. Akupunktura pomaga w leczeniu stawów, zapaleniach ścięgien, czy nawet w bólach kręgosłupa. Igły mogą również poprawić ciśnienie tętnicze krwi. Za ciekawe rozwiązanie należy uznać także ziołolecznictwo. Wiele składników ziół sprawia, że ciało człowieka ma zdolność do szybkiej regeneracji, przykładowo wyciąg z kory wierzby białej. Swoją wagę ma oczywiście masaż, rozluźniający spięte mięśnie. - Stosuje się także rozgrzane bańki próżniowe i ogniowe, aby przyspieszyć proces regeneracji organizmu. Coraz popularniejsza jest argilloterapia, czyli leczenie okładami oraz kompresami z glinek. Kiedyś stosowało się tłoczone liście kapusty. Dziś jeden z hitów to wyciąg z grzebieni kogutów - opowiada Szandrocho.

Technika w służbie pacjenta

Fakty są takie, że zarówno wśród zwykłych pacjentów jak i sportowców przybywa zwolenników alternatywnych sposobów leczenia. Jak wspominali nasi rozmówcy, idealnym połączeniem wydaje się zastosowanie medycyny naturalnej z konwencjonalną. - Chcąc wyleczyć danego zawodnika, topowe kluby Europy będą chwytać się każdego sposobu, aż znajdą najlepszy model pracy. Nie ma jednego rozwiązania idealnego zawsze i dla wszystkich - mówi specjalista ze Śląska Wrocław.  - Nie zwraca się uwagi na koszty. Kupując zawodnika za kilkadziesiąt milionów euro, ma być gotowy do gry niemal cały czas. Transfer musi się spłacać, taka jest prawda. Cel uświęca środki.

Źródło artykułu: