Zapomnieli o problemach - relacja z meczu Warta Poznań - Podbeskidzie Bielsko-Biała

Broniąca się przed spadkiem Warta Poznań w sobotę podejmowała na własnym stadionie walczące o awans Podbeskidzie Bielsko-Biała. Mimo różnych aspiracji na ten sezon, oba zespoły zapowiadały walkę o trzy punkty. Boisko potwierdziło przedmeczowe założenia, bowiem jedni i drudzy za wszelką cenę dążyli do zwycięstwa. Po zaciętym meczu niespodziewanie lepsi okazali się gospodarze, którzy wygrali 2:1.

Faworytem spotkania byli oczywiście goście, ale poznaniacy nie zamierzali tanio sprzedać skóry. Już w 5. minucie Sebastian Szymański musiał bronić groźny strzał Tomasza Magdziarza. Gospodarze nie wykorzystali swojej szansy, a z każdą minutą coraz większa przewagę mieli piłkarze Podbeskidzia. W pierwszym kwadransie sędzia nie uznał dwóch bramek dla drużyny Marcina Brosza, co akurat było jednymi z nielicznych dobrych decyzji Radosława Triochimiuka. Arbiter z Ciechanowa, wraz z dwójką liniowych, był tego dnia bardzo słabo dysponowany. Trójka sędziowska popełniała wiele prostych błędów, wyprowadzając tym samym piłkarzy z równowagi.

Goście dwukrotnie próbowali zagrozić bramce Łukasza Radlińskiego, ale zarówno Łukasz Matusiak, jak i rozgrywający bardzo dobry mecz Clemence Matawu nie potrafili go zaskoczyć. Warta odpowiedziała ładną akcją Krzysztofa Sikory. Jego strzał przeleciał jednak wzdłuż linii bramkowej. W 37. minucie Podbeskidzie wykonywało rzut wolny z 18. metrów. Dobrym uderzeniem popisał się Bartłomiej Konieczny i Radliński z trudem przeniósł futbolówkę nad poprzeczką. Chwilę później, z blisko 30. metrów, atomowym uderzeniem z pierwszej piłki popisał się Juraj Dańcik, lecz na szczęście dla gospodarzy minimalnie chybił. Przed przerwą groźnie było jeszcze w polu karnym gości, po tym jak główkował Tomasz Bekas. W zamieszaniu podbramkowym więcej przytomności zachowali jednak obrońcy.

W pierwszej połowie o wiele lepsze wrażenie zostawili po sobie piłkarze Podbeskidzia. Warta nie miała pomysłu na grę, a długie piłki goście bez problemu przechwytywali. - Zdawaliśmy sobie sprawę, że Podbeskidzie będzie bardzo ciężkim przeciwnikiem. Było to widać w pierwszej połowie, gdzie wyglądaliśmy na przestraszonych - mówi Tomasz Magdziarz, pomocnik Warty. W przerwie trener Baniak dokonał jednej zmiany, która wpłynęła na obraz gry. Bezbarwnego Sergio Batatę zastąpił Filip Burkhardt. - W przerwie powiedzieliśmy sobie, że na własnym stadionie musimy wygrać, obojętnie z kim gramy - dodaje "Madzi".

Po przerwie poznaniacy starali się bardziej szanować piłkę, co od razu przyniosło efekty. Prowadzenie uzyskać mogli podopieczni Marcina Brosza, ale najpierw aktywny Adam Brzezina posłał futbolówkę obok bramki, a kilkadziesiąt sekund później w wymarzonej, stuprocentowej sytuacji fatalnie skiksował Krzysztof Chrapek. Z czasem coraz bardziej rozkręcała się Warta, która jakby zwietrzyła szansę na zdobycie gola. W 66. minucie świetnie z rzutu wolnego dogrywał Burkhardt, bramkarz Podbeskidzia „wypluł” piłkę, a dobitka Magdziarza została zablokowana.

W 73. minucie Błażej Jankowski zagrał fenomenalną długą piłkę w kierunku Magdziarza, a ten minął dwóch obrońców, popędził w stronę bramki i w sytuacji sam na sam z Szymańskim zdobył bramkę dla Warty. - Udało mi się trafić po bardzo ładnej akcji całego zespołu - mówił skromnie strzelec gola. Poznaniacy oszaleli, ale prawdziwą eksplozję radości przeżywali trzy minuty później, gdzie po dobrej akcji Magdziarza i Burkhardta, drugą bramkę zdobył wprowadzony po przerwie Paweł Iwanicki, który precyzyjnym strzałem w długi róg nie dał szans golkiperowi gości.

Podbeskidzie nie wierzyło już za bardzo w odniesienie sukcesu. W 88. minucie groźnie uderzał Martin Matus, lecz dobrze interweniował Radliński. Bramkarz gospodarzy pomylił się jednak chwilę później, co spowodowało, że Sławomir Cienciała głową zdobył kontaktowego gola. Z powodu długich przerw w grze arbiter doliczył do regulaminowego czasu aż pięć minut, co zwiastowało spore emocje w końcówce. Ostatecznie Zieloni wybronili prowadzenie i zdobyli wymarzony komplet punktów. - Błąd bramkarza spowodował horror w końcówce - mówił po meczu Baniak, który był bardzo szczęśliwy, że mimo sporych problemów finansowych klubu, Warta wygrała to spotkanie.

Warta Poznań - Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:1 (0:0)

1:0 - Magdziarz 73'

2:0 - Iwanicki 77'

2:1 - Cienciała 90'

Składy:

Warta Poznań: Radliński – Ignasiński, Błażej Jankowski, Strugarek, Otuszewski, Hinc, Bekas, Magdziarz (88' Wan), Batata, Sikora (65' Iwanicki), Klatt.

Podbeskidzie Bielsko-Biała: Szymański - Cienciała, Szmatiuk, Konieczny, Dańcik, Malinowski, Jarosz, Chrapek (77' Białek), Matawu, Matusiak (77' Świerblewski), Brzezina (70' Matus).

Żółte kartki: Ignasiński, Klatt, Otuszewski, Błażej Jankowski, Burkhardt (Warta) oraz Cienciała, Jarosz (Podbeskidzie).

Sędzia: Radosław Trochimiuk (Ciechanów).

Widzów: 1000.

Źródło artykułu: