Ogromna strata KGHM Zagłębia Lubin. Najlepszy strzelec i asystent nie zagra ze Śląskiem Wrocław

PAP / Aleksander Koźmiński
PAP / Aleksander Koźmiński

Krzysztof Janus sam się wykluczył z udziału z derbów Dolnego Śląska, które zostaną rozegrane w przyszłą niedzielę. Pomocnik KGHM Zagłębia Lubin dostał czwartą żółtą kartkę, która automatycznie eliminuje go z gry w przyszłym meczu.

[tag=23705]

Krzysztof Janus[/tag] zagrał w tym sezonie we wszystkich meczach Lotto Ekstraklasy - w większości z nich w podstawowym składzie. Ledwie trzy razy siadał na ławce rezerwowych, ale i tak na murawie meldował się w drugiej połowie.

Należy do podstawowych piłkarzy KGHM Zagłębia Lubin, jednak w poniedziałkowym spotkaniu z Wisłą Kraków otrzymał czwartą żółtą kartkę w sezonie. W myśl regulaminu, oznacza to automatyczną pauzę w kolejnym meczu.

To spora strata dla Miedziowych, ponieważ Janus zapisał na swoim koncie cztery gole i aż sześć asyst. To najlepszy bilans w całej drużynie - nie tylko pod względem ilości otwierających podań, ale i bramek.

Jednak już w przerwie meczu z Wisłą Kraków Piotr Stokowiec postanowił zmienić Janusa. To pierwsza taka sytuacja w tym sezonie, żeby Stokowiec ściągał 30-latka tak szybko. Możliwe, że w ten sposób chciał po prostu przetestować nowe ustawienie przed meczem ze Śląskiem.

ZOBACZ WIDEO Bolesne potknięcie wicelidera. Zobacz skrót meczu Sevilla - Gijon [ZDJĘCIA ELEVEN]

Zagłębiu pojedynku z Wisłą nie udało się wygrać. Po kiepskiej pierwszej połowie Miedziowi remisowali 1:1, ale gola strzelili dopiero w doliczonym czasie gry, gdy pierwsze celne uderzenie znalazło drogę do bramki.

Zaraz po zmianie stron prowadzili 2:1, ale w końcówce po dużym błędzie Martina Polacka dali wbić sobie drugiego gola. Mimo to Piotr Stokowiec był zadowolony z postawy swoich podopiecznych.

- To było ciekawe i bardzo dobre spotkanie. Nie wiem czy drużyny zasłużyły na zwycięstwo, ale żadna ze stron nie zasłużyła na porażkę - mówił szkoleniowiec lubinian.

- Szkoda, że nie udało nam się zdobyć kolejnej bramki, sędzia dopatrzył się pewnie centymetrowego spalonego [w rzeczywistości Łukasz Janoszka był na ofsajdzie - przyp.red.] - dodaje.

Piotr Stokowiec przyzwyczaił, że dokonuje sporo roszad w składzie i mimo iż za kartki dostępny był już Jarosław Kubicki, to i tak usiadł na ławce rezerwowych. - Trochę rotujemy składem, bo mamy wiele spotkań przed sobą. Nie da się grać całego sezonu wąską grupą. Zmiany w przerwie wniosły sporo ożywienia, odzyskaliśmy kontrolę nad meczem. Remis boli, bo byliśmy lepsi. Nie boimy się dać odpocząć zawodnikom, sprawdzamy następnych. Jestem zadowolony z jakości, a na tabelę spojrzymy po 30. kolejce - podsumował.

Źródło artykułu: