Rezerwowy bramkarz Arki Gdynia, Andrzej Bledzewski podczas przedmeczowej rozgrzewki został w Zabrzu gorąco przyjęty przez kilkanaście tysięcy sympatyków Górnika, którzy nadal mają w pamięci jego świetne występy w bluzie z trójkolorowym herbem na piersi. Jak mówi, był tym faktem bardzo mile zaskoczony. - Jestem bardzo mile zaskoczony przyjęciem jakie zgotowali mi na stadionie kibice Górnika. Moje zaskoczenie jest tym większe, że byłem tutaj trzeci raz od mojego odejścia z Zabrza i wcześniej odbywało się to bez większego echa, a w tym spotkaniu kibice powitali mnie bardzo gorąco. Chciałbym na pewno kibicom Górnika bardzo za to podziękować, bo to budujące, gdy fani pamiętają po tylu latach to, co zrobiłem dla tego klubu - powiedział.
Mimo wielkich chęci doświadczony golkiper drużyny trenera Czesława Michniewicza nie stanął między słupkami bramki Arki w starciu z Górnikiem Zabrze. Przyznaje, że bardzo chciał w tym spotkaniu wystąpić, ale ze względu na długi rozbrat z futbolem spowodowany kontuzją nie było mu to dane: - Wracam do treningów po dłuższej kontuzji i nie byłem jeszcze w pełni sił, by zagrać już w spotkaniu z Górnikiem. Jednak bardzo się cieszę, że mogłem tutaj przyjechać po dłuższej przerwie. Na pewno, gdy widzi się tak wielu kibiców na trybunach zarówno miejscowych jak i gości to jest wielka chęć żeby zagrać w takim spotkaniu. Niestety tym razem nie było mi to dane. Cieszę się jednak, że moi koledzy z drużyny zdołali uzyskać w tym starciu korzystny rezultat, a także, że mogłem być częścią tego widowiska, chociaż siedząc na ławce rezerwowych.
Zdaniem Andrzeja Bledzewskiego, który swoją przygodę z piłką nożną rozpoczynał w Bałtyku Gdynia, a wkrótce po tym zdobył z reprezentacją Polski do lat 16 mistrzostwo Europy gra Arki w starciu z Górnikiem wyglądała bardzo dobrze. Bramkarz Arkowców snuł domysły, że gospodarze podbudowani zwycięskim meczem derbowym z Ruchem zlekceważyli gdyńską jedenastkę: - W pierwszej połowie zagraliśmy bardzo dobrze. Myślę, że Górnik się nie spodziewał, że będziemy w stanie tutaj strzelić, chociaż bramkę. Gospodarze byli na fali po wygranych derbach z Ruchem Chorzów i liczyli, że także z nami zdobędą łatwe trzy punkty. Druga połowa była bardzo wyrównana. Górnik miał swoje sytuacje, Arka zaś swoje. Moim zdaniem remis w tym spotkaniu nie krzywdzi żadnej z drużyn, choć jak mówiłem już wcześniej, straciliśmy bramkę z kontrataku, my przecież przez większość drugiej odsłony spotkania prowadziliśmy i zawsze pozostaje swego rodzaju niedosyt. Remis jednak uważam za sprawiedliwy rezultat.
Uzdolniony bramkarz, który w barwach drużyny 14-krotnych mistrzów Polski występował w latach 1997-2002 przyznał, że spędził w śląskim klubie bardzo ważny okres swojej kariery i gdyby nadarzyła się oferta powrotu do Górnika poważnie by się nad nią zastanowił: - Czy chciałbym jeszcze kiedyś zagrać w Górniku? Myślę, że tak. Spędziłem tutaj bardzo fajny okres mojej kariery. Były momenty lepsze, były też te gorsze. Niemniej jednak czuję się w Zabrzu jak u siebie i pamiętam też o Górniku. Tak więc gdyby Górnik złożył mi ofertę na pewno bym się nad nią poważnie zastanowił.
Porównując czasy gdy on sam bronił bramki Górnika z warunkami, jakie panują w klubie obecnie popularny "Bledza" jest zaskoczony słabą postawą Górnika w tym sezonie. Wierzy jednak gorąco, że zabrzanie wiosną zachowają ligowy byt, a w kolejnych sezonach będą swoją grą nawiązywać do bogatej historii górniczego klubu: - W Górniku są co prawda wielkie ambicje, duże pieniądze, ale jak widać nie zawsze się to przekłada na sukces na boisku. Górnik przed sezonem miał naprawdę wysokie aspiracje, a teraz broni się przed spadkiem. Nie tak to miało przecież wyglądać. Za czasów mojej gry przy Roosevelta nie było być może wielkich pieniędzy, ale były to czasy, gdy ten klub funkcjonował w miarę normalnie. Były też na pewno gorsze chwile. Dla mnie czas w Górniku się skończył wraz z odejściem prezesa Płoskonia. Do klubu przyszli ludzie, którym nie za bardzo leżało na sercu dobro klubu. Byli to ludzie spoza Śląska i im na pewno nie zależało ani na marce jaką był Górnik, ani na tym aby ten klub rósł w siłę. Było zupełnie inaczej niż wtedy, gdy klubem zarządzali miejscowi. Spędziłem tutaj wiele sezonów i widziałem, że dla ludzi ze Śląska Górnik to coś więcej niż klub. Ja na pewno kibicuje Górnikowi i trzymam kciuki żeby to wszystko wróciło do normy, a potem żeby było tak, jak śpiewają kibice. Żeby Górnik zagrał jak za dawnych lat.
Urodzony w 1977 roku Andrzej Bledzewski, który w barwach klubu z Roosevelta rozegrał 142. spotkania, a w rundzie wiosennej sezonu 2002/03 został zastąpiony przez weterana Piotra Lecha przyznał, że nie wyobraża sobie ekstraklasy bez Górnika i sytuacji, w której zabrzański klub opuści grono najlepszych szesnastu polskich drużyn: - Nie wyobrażam sobie ekstraklasy bez Górnika, bez całej otoczki jaka temu klubowi towarzyszy. Myślę, że większość kibiców śląskich klubów antagonistycznie nastawionych do Górnika w głębi serca nie chce spadku tego klubu. Poza tym w klubie tym są zbyt wielkie aspiracje i perspektywy, żeby Górnik miał teraz spaść z ligi. Jest świetny trener, dobrzy zawodnicy. Myślę, że trzeba tylko trochę cierpliwości, a Górnik ze spokojem się utrzyma. Ja sam będę za to mocno trzymał kciuki.
Wywodzący się z Gdyni bramkarz, który obok Górnika i Arki reprezentował także barwy Bałtyku Gdynia, Polonii Bytom, Szczakowianki Jaworzno, Górnika Łęczna i drużyny ligi maltańskiej FC Birkirkara jest z Arką związany kontraktem do końca czerwca bieżącego roku. Zapewnia jednak, że nie nakreśla przed sobą dalekobieżnych planów: - Mam kontrakt w Gdyni do końca czerwca. Jak na razie wracam po ciężkiej kontuzji, z dnia na dzień buduję swoją coraz lepszą formę. Żadnych celów czy perspektyw przed sobą nie stawiam. Może celem może być 200. meczów rozegranych w lidze, bo jak na razie zatrzymałem się na liczbie 192. Myślę, że to może być jakiś pomniejszy cel. Poza tym innych przed sobą nie stawiam. Najważniejsze jest żeby zdrowie dopisywało, a gdy tak będzie przyjdzie też wysoka forma i czas na stawianie sobie konkretnych celów - zakończył Bledzewski.