Gospodarze dobrze rozpoczęli mecz z wyżej notowanym rywalem. W 13. minucie lekko z rzutu rożnego dośrodkował Krzysztof Danielewicz, a największym sprytem w polu karnym wykazał się Piotr Grzelczak. 28-latek w końcówce pierwszej połowy mógł podwyższyć na 2:0, ale po minięciu Matusa Putnockiego nie trafił w bramkę. - Chciałem szybko i prosto wykończyć akcję. Pewnie mogłem jeszcze uciec do lewej nogi i uderzyć po długim. Zrobiłem inaczej i nie strzeliłem - przyznaje Grzelczak.
Podrażniony niekorzystnym wynikiem Lech Poznań zaciekle atakował, ale Górnik Łęczna dobrze się bronił i miał też okazje, by zdobyć kolejne gole. To jednak Kolejorz rzutem na taśmę zgarnął trzy punkty. - Można powiedzieć, że w pierwszej połowie kontrolowaliśmy grę. Strzeliliśmy bramkę. Mogliśmy szybko dobić rywala, strzelić na 2:0 i na pewno mecz inaczej by się potoczył. Niestety, przegrywamy po golu w samej końcówce i jest wielki niedosyt - zauważa piłkarz Górnika.
Srodze zemściła się na zielono-czarnych sytuacja z 89. minuty, kiedy świetną okazję do strzelenia bramki zmarnował Grzelczak. Nie minęło 120 sekund i z objęcia prowadzenia cieszyli się goście. - Mieliśmy dużo dogodnych sytuacji. Ja sam miałem trzy bardzo dobre sytuacje. Mam nadzieję, że one mnie czegoś nauczą i w kolejnych meczach będę je wykorzystywał, i pomogę Górnikowi w odnoszeniu zwycięstw. Mamy teraz troszkę czasu, żeby to wszystko poprawić i żebym też ja poprawił swoją skuteczność - podkreśla Grzelczak.
ZOBACZ WIDEO: Sporting - Legia. Portugalska komedia pomeczowa