Allardyce dał się nabrać na prowokację "The Telegraph". Doświadczony trener został przyłapany na tym, że zgodził się za 400 tysięcy funtów wyjaśnić tajemniczym "biznesmenom" sposób na obejście transferowych przepisów dotyczących Third Party Player Ownership (TPPO) - częściowego prawa własności piłkarza przez osobę trzecią.
Za swój błąd Allardyce zapłacił utratą stanowiska selekcjonera reprezentacji Anglii. Federacja rozwiązała z nim kontrakt za porozumieniem stron.
- Jestem rozczarowany. To, co się wydarzyło, nie jest dobre dla futbolu. Sam jest moim przyjacielem i jestem bardzo rozczarowany, że to się skończyło w ten sposób. To była praca, której zawsze chciał. Pracował ciężko w klubach, by znaleźć się na szczycie - przyznał David Moyes.
- Dostał wymarzoną pracę, z której odchodzi po jednym meczu. Sam przyznał się do błędu. Zawsze będzie moim przyjacielem. To nie jest dobry czas dla futbolu, niedobry dla menedżerów i trenerów, który nie mają obecnie dobrego imienia. To, co się wydarzyło, jest złe - dodał menedżer Sunderlandu.
Reprezentacja Anglii zaczęła eliminacje MŚ 2018 od wyjazdowego zwycięstwa ze Słowacją (1:0). W październikowych spotkaniach zmierzy się z Maltą i Słowenią. W tych meczach drużynę narodową poprowadzi Gareth Southgate.
ZOBACZ WIDEO: Sporting - Legia. Oto koszmar mistrzów Polski. Bartosz Bereszyński: Tak dalej być nie może