Niespodziewany lider Borussii Dortmund. Po 8 latach powinien wrócić do reprezentacji Niemiec?

PAP / Guido Kirchner
PAP / Guido Kirchner

Gonzalo Castro kapitalnie rozpoczął sezon 2016/2017 i w pierwszych spotkaniach przyćmiewał gwiazdy, które miały prowadzić Borussię Dortmund do zwycięstw. Pomocnik stoi przed szansą powrotu do drużyny narodowej.

Chociaż konkurencja do gry w Borussii Dortmund jest ogromna, Gonzalo Castro w pięciu z sześciu dotychczasowych meczów o punkty wicemistrza Niemiec znalazł się w podstawowym składzie. Z ławki na boisko wszedł tylko w Warszawie przeciwko Legii (6:0), a mimo to zdążył strzelić gola i zaliczyć asystę.

29-latek prawdziwy popis gry dał w sobotniej konfrontacji z SV Darmstadt (6:0) - dwukrotnie pokonał bramkarza, w tym raz efektownym strzałem piętą, a ponadto wypracował gola Sebastianowi Rode. Z dorobkiem 3 bramek i 3 asyst wyprzedza wszystkich piłkarzy BVB w klasyfikacji kanadyjskiej.

"Jest w życiowej formie i robi sobie znakomitą reklamę w kontekście możliwego powrotu do reprezentacji. U Thomasa Tuchela już jest szefem drugiej linii" - wychwala zawodnika "Bild", przypominając, że Joachim Loew po raz ostatni sięgnął po Castro w 2008 roku.

- Gonzalo jest znakomitym i inteligentnym piłkarzem. Już wcześniejszymi występami zasługiwał na powołanie do kadry - ocenia dyrektor sportowy Michael Zorc. Czy "Jogi" da się przekonać? To mało prawdopodobne, ponieważ selekcjoner rzadko przywraca do zespołu zawodników, z których wcześniej zrezygnował. Przykład? Nie zabrał na Euro 2016 Roberta Hutha, choć ten wywalczył mistrzostwo Anglii i był ostoją defensywy Leicester City, konsekwentnie od dłuższego czasu pomija też Marcela Schmelzera.

Castro aż do połowy 2015 roku był zawodnikiem macierzystego Bayeru Leverkusen. Prezentował równą, wysoką formę, choć nigdy nie był gwiazdą światowego formatu. Po transferze do BVB nieco spuścił z tonu, ale zdołał się zaaklimatyzować i wyrosnąć na czołowego zawodnika.

ZOBACZ WIDEO Malarz: nie wiem co się z nami dzieje... (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: