GKS Tychy bramkę stracił już w 3. minucie, kiedy to po dośrodkowaniu z rzutu rożnego bramkę zdobył Daniel Chyła. Tyszanie starali się odrobić straty, ale brakowało im skuteczności. Nie pomogły im nawet ofensywne zmiany, Pogoń skupiła się na defensywie, nie straciła gola i mogła cieszyć się z wygranej.
- Mecz zaczął się dla nas najgorzej jak tylko mógł. Nie będziemy szukać alibi, że padał deszcz i murawa była nasiąknięta. Goście mieli swój plan, cofnęli się i grali z kontry. Taka jest piłka, przewaga w posiadaniu, strzałach, podaniach była po naszej stronie, ale piłka składa się z detali. Straciliśmy bramkę na początku spotkania, była w nas ogromna wiara, że odrobimy straty - powiedział trener GKS-u, Kamil Kiereś.
Po przerwie na boisku pojawili się Jakub Kowalski, Wojciech Szumilas oraz Mateusz Grzybek. Zmiany te miały zwiększyć potencjał w ofensywie tyskiego zespołu. - Po przerwie graliśmy ofensywnie, były strzały, stałe fragmenty i sytuacje. Przy tak grających gościach mieliśmy dwie doskonałe sytuacje, ale nie wykorzystaliśmy ich. Drużyna nie zawiodła pod kątem przygotowania fizycznego. Jednak żeby wygrać takie spotkanie, to trzeba więcej oczekiwać w ofensywie. Tego w kluczowych momentach zabrakło. Byliśmy w stanie walczyć o trzy punkty, trzeba w tej chwili skupiać się na dalszej pracy - stwierdził Kiereś.
GKS Tychy po inauguracyjnej porażce odczuwa duże rozczarowanie. - Ta porażka bardzo boli zarówno mnie, jak i drużynę. Ciężko pracowaliśmy cały okres przygotowawczy na tę inaugurację. Chcieliśmy jako beniaminek dobrze rozpocząć rozgrywki ligowe. Było widać w naszych poczynaniach, że za wszelką cenę chcemy wygrać - przyznał szkoleniowiec śląskiego klubu.
ZOBACZ WIDEO Sławomir Peszko: Twierdza w Gdańsku pozostaje niepokonana (źródło TVP)
{"id":"","title":""}