Milen Gamakow: Poziom piłki nożnej w Polsce jest dużo wyższy, niż w Bułgarii

Milen Gamakow był pierwszym nowym piłkarzem Lechii Gdańsk. Bułgar po raz pierwszy wyjechał ze swojej ojczyzny, a polska piłka nożna robi na nim spore wrażenie.

WP SportoweFakty: Przyszedł pan do Lechii, zdążył pan już zadebiutować w gdańskim klubie. Jak wrażenia?

Milen Gamakow: Jestem zadowolony z debiutu, chociaż trochę rozczarowała mnie moja postawa. Jest mi obecnie trudno, bo po raz pierwszy gram w innym kraju, niż Bułgaria. Poziom w Polsce jest dużo lepszy, niż w mojej ojczyźnie. Staram się dawać z siebie jak najwięcej, by nadgonić.

Piotr Nowak mówił, że Christo Stoiczkow pana polecił. Co dla pana znaczy taka opinia bułgarskiej legendy?

- Spokojnie, podchodzę do tego wszystkiego z dystansem. Oczywiście jestem zadowolony z tego co powiedział pan Stoiczkow. Wiem jednak, że on za mnie nie będzie pracował. Muszę do wszystkiego dojść poprzez wytężone treningi, by dopasować się do życia w Polsce i do piłki nożnej w waszym kraju.

Lechia Gdańsk ma wielu piłkarzy środka pola. Pan jest właśnie defensywnym pomocnikiem. Czy będzie trudno o miejsce w wyjściowej jedenastce?

- Na pewno nie będzie łatwo. Gra tu wielu bardzo dobrych piłkarzy o wielkiej klasie. Jak będę zasługiwał, wyjdę na boisko. Gdy nie, będą grali inni.

ZOBACZ WIDEO Euro 2016. Piotr Świerczewski ma nadzieję na rewanż (źródło: TVP)

Trener Piotr Nowak jest znany z tego, że okresy przygotowawcze są bardzo wymagające. Jak to wygląda z perspektywy zawodnika? Czy to najtrudniejszy obóz w dotychczasowej karierze?

- Nie chciałbym wypowiadać się o pracy moich poprzednich trenerów. Staram się skupić na treningach. Pan trener Nowak stara się motywować wszystkich piłkarzy na każdych zajęciach. Rozmawia z nami i stara się wyciągnąć z każdego jak najwięcej, by zaowocowało to później w meczach.

Czy któryś piłkarz Lechii wziął pana pod swoje skrzydła i pomógł wejść do drużyny?

- Staram się brać wskazówki od gwiazd drużyny, jakimi bez wątpienia są Sebastian Mila, Milos Krasić, Flavio Paixao, czy Marco Paixao. Oni mają duże doświadczenie. Mogę się od nich wiele nauczyć, podobnie jak od reszty drużyny.

Czy ogląda pan Euro 2016? Jak wrażenia?

- Tak, staram się oglądać wszystkie mecze, gdy to tylko możliwe. Reprezentacja Polski znakomicie weszła w turniej i zasłużyła na to, by awansować do ćwierćfinału. Wszyscy z Lechii się z tego cieszą. Gdy padają bramki, czy kończą się spotkania, słyszę głośne okrzyki z pokojów. To normalne i trzymam kciuki za Polaków.

Czy zna pan już pierwsze słowa po polsku?

- Tak, nauczyłem się podstawowych zwrotów jak "cześć", "lewa", czy "prawa". Język polski ma trochę słów podobnych do bułgarskiego. Po zgrupowaniu w Gniewinie zamierzam jeszcze mocniej uczyć się języka. Zakupiłem już rozmówki polsko-bułgarskie. Jestem w Polsce i muszę się porozumiewać w obowiązującym tu języku, chociaż w drobnym stopniu.

Jakie są najtrudniejsze sprawy w życiu, gdy idzie się do nowego kraju?

- W takich sytuacjach z pewnością nigdy nie jest łatwo. Przyzwyczaiłem się do mojego kraju. Przez całe życie porozumiewałem się z wszystkimi po bułgarsku, spotykałem się ze znajomymi, a moja rodzina była blisko mnie. To było dla mnie normalność. Teraz musiałem opuścić wszystkich, których zostawiłem w Bułgarii. Muszę żyć bez nich i to trudne dla każdego piłkarza. Z drugiej strony jak chcę zrobić karierę, muszę pójść krok dalej i mam tego świadomość.

Jakie są największe różnice pomiędzy Polską i Bułgarią?

- Jeszcze tak dobrze nie poznałem Polski. Różnicą, którą widzę na pierwszy rzut oka jest poziom piłki nożnej. Polska awansowała do ćwierćfinału Euro 2016, natomiast Bułgaria nawet nie awansowała się do Francji.

W Gniewinie rozmawiał Michał Gałęzewski

Komentarze (0)