Pasy czują niedosyt mimo historycznego sukcesu

PAP / Marcin Bielecki
PAP / Marcin Bielecki

Choć Cracovia pierwszy raz w historii wywalczyła awans do rozgrywek UEFA, przy Kałuży 1 odczuwają niedosyt - Pasom marzyło się bowiem zdobycie pierwszego od 64 lat medalu mistrzostw Polski.

Krakowski klub to pięciokrotny mistrz Polski, który ma w dorobku także dwa srebrne i dwa brązowe medale, ale po ostatni krążek Cracovia sięgnęła w 1952 roku. Przez większość zakończonego w niedzielę sezonu Pasy znajdowały się na podium, ale na ostatniej prostej dały się zepchnąć z niego Zagłębiu Lubin.

- Nie powiem, że szansa na trzecie miejsce nam się wymknęła, bo do końca o nie walczyliśmy. Faktem jest, że długo wydawało się, że będzie ono należało do nas, ale niestety tak się wydarzyło, że zabrakło nam drobnego kroku. Zawsze będzie jakiś niedosyt, bo jesteśmy profesjonalistami i chcemy wygrywać. Liczyliśmy na trzecie miejsce, ale jeśli nie w tym, to w następnym roku uda się zaatakować podium z lepszym skutkiem - mówi trener Jacek Zieliński.

W podobnym tonie wypowiadają się jego podopieczni. - To był wspaniały sezon dla każdego zawodnika Cracovii. Przed startem rozgrywek bralibyśmy ten wynik w ciemno, choć czujemy mały niedosyt, że nie udało nam się zdobyć medalu - tłumaczy Bartosz Kapustka, a wtóruje mu Mateusz Cetnarski: - Z medalem byłoby lepiej, ale taki jest futbol. Bardzo się cieszymy z tego, że zajęliśmy czwarte miejsce i awansowaliśmy do europejskich pucharów. Pod koniec zeszłego sezonu podnieśliśmy sobie poprzeczkę, a teraz ją przeskoczyliśmy.

ZOBACZ WIDEO Bartosz Kapustka: Jeśli pojadę na Euro, będę najszczęśliwszym człowiekiem na świecie (Źródło: TVP)

{"id":"","title":""}

- Siedzi nam z tyłu głowy, że medal jednak nam uciekł. Powiem szczerze, że jest lekki niedosyt. Fajniej byłoby, gdy teraz krążki były na naszej szyi. Może za rok? - pyta Grzegorz Sandomierski.

Pierwszy w historii awans do rozgrywek UEFA Pasy zapewniły sobie, pokonując w meczu ostatniej kolejki Lechię Gdańsk (2:0). - Trochę obawialiśmy się meczu z Lechią, bo wiedzieliśmy, że jest rozpędzona. Gdańszczanie mieli za sobą nie tylko dobre wyniki, ale też całą prasę, bo nas jakoś pomijano. Tymczasem pokonaliśmy Lechię trzeci raz w sezonie i trzeci raz do zera - mówi golkiper Cracovii.

W którym momencie sezonu krakowianie uwierzyli, że naprawdę mogą awansować do europejskich pucharów? - Nie afiszowaliśmy się z myślami o awansie do europejskich pucharów. Ja wychodzę z założenia, że im ciszej się jedzie, tym dalej się zajedzie. Spokojnie robiliśmy swoje. Wytykano nam błędy, ale nie zmienialiśmy stylu. Przez większość część sezonu byliśmy na "pudle" i to nas napędzało. Teraz przyszła nagroda za ciężką pracę - kończy Sandomierski.

Komentarze (0)