Robert Lewandowski po Atletico Madryt: Gladiator, który nie daje sobie w kaszę dmuchać

PAP/EPA / EPA/Peter Kneffel
PAP/EPA / EPA/Peter Kneffel

Walczył, przepychał się, ustawiał piłkę bramkarzowi aż w końcu sam strzelił gola - to było jednak za mało na Atletico Madryt w wykonaniu Roberta Lewandowskiego. Bayern wprawdzie wygrał 2:1, ale do finału Ligi Mistrzów nie awansował.

Pep Guardiola w ligowym spotkaniu w Bundeslidze cały mecz przetrzymał Roberta Lewandowskiego na ławce rezerwowych. To miało wywołać w Polaku złość, która tak bardzo potrzebna jest napastnikowi w rywalizacji z defensywą Atletico Madryt. To nie jest piękna, techniczna piłka - tutaj w grę wchodzą łokcie, kuksańce, przepychanki i prowokacje. Lewandowski był na to gotowy.

O tym, że kapitan reprezentacji Polski jest naładowany emocjami niech świadczy już szósta minuta, gdy wielką ambicją odebrał piłkę Felipe Luisowi i z niczego wywalczył korner. "Lewy" pokazał kolegom z zespołu, że pressing zaczyna się od niego. W całym spotkaniu jeszcze kilkakrotnie w beznadziejnych sytuacjach odbierał futbolówkę rywalom.

Od pierwszych sekund był też niemiłosiernie popychany, prowokowany, że sam też nie wytrzymał. W 37. minucie po jednym ze starć przy linii bocznej Polak nagle upadł na murawę. Telewizyjne powtórki pokazały, że faktycznie mógł otrzymać delikatny cios łokciem, ale czy na tyle, żeby paść na boisko? Wywołało to reakcję łańcuchową. Diego Simeone ruszył w stronę ławki Bayernu Monachium i sędzia mógł zapanować nad nerwową atmosferą.

ZOBACZ WIDEO Guardiola: Zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

W drugiej połowie Lewandowski był już mniej aktywny. Koledzy tak często nie podawali mu piłkę, a po golu Antoine'a Griezmanna kolejnym zajęciem snajpera Bayernu było ustawianie futbolówki bramkarzowi Atletico, który już w pierwszej połowie grał na czas.

W 70. minucie w końcu doszedł do dobrej okazji, jednak jego strzał na raty obronił golkiper gości. 240 sekund później już się cieszył z gola, gdy z kilku metrów głową wpakował futbolówkę do siatki Atletico.

Lewandowski walczył z całych sił, wziął udział w niezliczonych powietrznych walkach z defensorami przeciwnika. Jedno jest pewne - nie zawiódł, strzelił gola i robił wszystko, żeby rozbić obronę Atletico.

ZOBACZ WIDEO 4-4-2: race na boisku podczas PP. "Lech powinien przysłać Malarzowi wagon whisky" (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Komentarze (19)
Mariusz Dąbrowski
4.05.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ja nie uznaje zasady gola strzelonego na wyjeździe. Dla mnie był remis i powinna być dogrywka. To są zawodowcy i czy grają u siebie czy u przeciwnika nie powinno mieć znaczenia. 
avatar
abc250693
4.05.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jeden piłkarz walczący meczu nie wygra aby coś wygrać trzeba walczyć w 11. Prócz lewego żaden piłkarz gospodarzy nic nie grał i to zastanawia czemu. 
avatar
chriss272
4.05.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
avatar
a1a
4.05.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Strzelił bramkę i tego mu nikt nie ujmie, i tak naprawdę, ta bramka, tylko go broni, nie błyszczał na tle drużyny, chyba , że mówimy o symulkach i częstym wymachiwaniem rękoma i pokazywanie s Czytaj całość
avatar
Mario1963
4.05.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Stracone dwa lata Bayernu przez niewiadomo skad podjeta decyzje o zatrudnieniu guardioli...szkoda...Lewy nic nie zdobył bo Mistrz Nienmiec to zadne pocieszenie, rok temu bez Pucharu LM, w tym r Czytaj całość