Miroslav Bożok w pierwszych czterech meczach na wiosnę w ogóle nie pojawił się na boisku. Grzegorz Niciński postanowił skorzystać z usług 31-letniego pomocnika w spotkaniu z Pogonią Siedlce. Słowak w przerwie zmienił Marcusa Viniciusa da Silva, który był jednym ze słabszych aktorów w pierwszej połowie.
To posunięcie okazało się strzałem w dziesiątkę. Bożok wprowadził do gry Arki nową jakość. Sporo akcji gdyńskiego zespołu było inicjowanych lewą stroną, a to właśnie tam grał 31-letni Słowak.
W spotkaniu z Miedzią Legnica zawodnik pojawił się w wyjściowym składzie, ale niczego ciekawego nie pokazał i został zmieniony po przerwie. W następnych meczach Słowak wychodził z ławki rezerwowych. Teraz w starciu z Olimpią znów ma pojawić się w pierwszym składzie, bo z powodu kartek grać nie może Dariusz Formella.
ZOBACZ WIDEO Łukasz Broź: druga bramka Zagłębia nas trochę dobiła (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
- W tej rundzie tak się ułożyło, że występuję tylko w roli jokera, ale nie mam do nikogo pretensji. Moją rolą jest trenować, żeby być gotowym do gry - przyznaje zawodnik Arki Gdynia.
Już w sobotę żółto-niebiescy mogą zapewnić sobie awans do Ekstraklasy. Aby tak się stało gdynianie muszą pokonać Olimpię Grudziądz, a Zawisza nie może wygrać z Chojniczanką Chojnice.
- Awans to było moje marzenie, spadłem z Arką z Ekstraklasy i dlatego chcę teraz z nią awansować. Miejsce tego klubu jest w Ekstraklasie - zaznacza zawodnik.