W dwóch pierwszych sezonach pracy na Allianz Arenie Pep Guardiola poprowadził Bayern Monachium do zdobycia pięciu trofeów, ale Niemcy wypominają Hiszpanowi, że jego drużyna nie potrafi powtórzyć sukcesu ekipy Juppa Heynckesa, która w sezonie 2012/2013 wygrała Ligę Mistrzów.
Guardiola, który od nowego sezonu poprowadzi Manchester City, wciąż ma jednak szansę na to, by na pożegnanie z Monachium sięgnąć z Bayernem po potrójną koronę, czyli wygrać Bundesligę, Puchar Niemiec i Ligę Mistrzów. Tego ostatniego życzy sobie i swojemu trenerowi Robert Lewandowski.
- Jeśli pożegnalibyśmy Pepa Guardiolę wygraną w Lidze Mistrzów, to byłoby to coś niesamowitego. To byłaby wisienka na torcie po tym wszystkim, czego razem dokonaliśmy w Bayernie. Mam nadzieję, że tak właśnie się stanie. Chcemy wygrać każdy mecz do końca wspólnej pracy z Guardiolą. Chcemy świętować do samego końca - mówi "Lewy" na łamach UEFA.com.
ZOBACZ WIDEO Zinedine Zidane: Manchester w rewanżu sprawi więcej kłopoów
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.
W półfinale Ligi Mistrzów Bayern trafił na Atletico Madryt, które w poprzedniej rundzie okazało się lepsze od broniącej trofeum Barcelony.
- Atletico ma najlepszą defensywę w La Liga. Dla mnie jako napastnika będzie to duże wyzwanie, ale cieszę się na ten mecz. Wiemy, że będzie trudno, ale jesteśmy Bayernem Monachium - podkreśla Lewandowski.
Gospodarzem pierwszego meczu będzie Atletico. Kapitan reprezentacji Polski nie obawia się jednak gorącej atmosfery panującej na Vicente Calderon: - Lubię grać przed taką widownią. To zawsze duże mecze niezależnie od tego, czy jesteś gospodarzem, czy gościem. Kiedy kibice są przeciwko tobie, to motywuje i podnosi adrenalinę.
Lewandowski już raz zagrał w finale Ligi Mistrzów - we wspomnianej edycji 2012/2013 jego Borussia Dortmund uległa właśnie Bayernowi.
- Byliśmy prawdopodobnie jedyną drużyną, którą mogła pokonać Bayern, ale nam się to nie udało. To bolało, bo byliśmy tak blisko triumfu. Wierzę, że kiedyś wygram Ligę Mistrzów. To będzie wspaniałe uczucie - mówi Lewandowski.
ZOBACZ WIDEO Jakub Szmatuła o obronionym karnym: To był punkt przełomowy
{"id":"","title":""}