- Było to bardzo ciężkie spotkanie. Od kilku kolejek widzimy jak wyglądają te mecze. Każdy zespół wyczekuje na to, co się wydarzy i dopiero później podejmuje decyzje. Nie inaczej było tym razem, mecz się dla nas bardzo dobrze ułożył natomiast później to zespół z Zabrza miał przewagę i nie tylko strzelił bramkę, ale miał też inne sytuacje. Dla nas dobrze, że sędzia gwizdnął przerwę i mieliśmy czas na przemyślenia - powiedział po zwycięstwie nad Górnikiem Zabrze (2:1) opiekun złocisto-krwistych.
Korona znakomicie rozpoczęła pojedynek z 14-krotnymi mistrzami Polski, lecz później w jej grze coś się zacięło. Poprawa przyszła dopiero po zmianie stron i przeprowadzonych roszadach. - Myślę, że druga połowa była bardzo dobra w naszym wykonaniu. Rzadko kiedy chwalę poszczególnych zawodników, ale po tym spotkaniu chyba nikt się nie obrazi jak pochwalę Jovanovicia. To nie tylko bramka, ale od początku ten chłopak chciał wygrać i dawał nam pozytywne impulsy, gdy coś niebezpiecznego działo się na boisku to "Jova" tam był, jak mógł to finalizował sytuacje, dogrywał. Cieszy mnie taki poziom w tak ważnym meczu - komentował Marcin Brosz.
W jego ocenie bohaterów było jeszcze kilku. - Po kolei mógłbym wymieniać innych zawodników. Bardzo ważna bramka Siergieja Pilipczuka, który wrócił do składu w Niecieczy, rozegrał dobre spotkanie, a tym meczem potwierdził, że jest kluczowym zawodnikiem Korony Kielce.
Trener Brosz nie chciał komentować incydentów z racami, które spowodowały kilka przerw. - Nie można ogarniać umysłem wszystkiego. Mamy określoną pracę, na której się koncentrujemy i to jest dla nas najważniejsze. Jeżeli się dekoncentrujemy mamy problem, bo widzimy jak jest to wszystko wyrównane - stwierdził.
Kielczan czeka teraz siedem meczów o przetrwanie. Na ich korzyść działa jednak całkiem niezła zdobycz punktowa (19 pkt po podziale - przyp. red.). - Najlepiej się uczyć na własnych błędach. Pamiętamy poprzedni sezon, Korona była na dziewiątym miejscu, wydawało się, że to jest tylko formalność. Ten etap się skończył, punktów nikt nam już nie da. Od początku czekają nas ciężkie spotkania, wszystko zaczynamy od zera i my to też musimy zrozumieć, coś się skończyło, coś się zaczyna i od pierwszej minuty musimy być przygotowani na to, co nas czeka, a to nie będzie proste.