Przełamanie Wisły! Wymarzony debiut Dariusza Wdowczyka!

PAP / Jacek Bednarczyk / Jacek Bednarczyk/PAP
PAP / Jacek Bednarczyk / Jacek Bednarczyk/PAP

W meczu kończącym 27. kolejkę Ekstraklasy Wisła Kraków pokonała Termalicę Bruk-Bet Nieciecza na jej terenie 4:2. To pierwsze zwycięstwo Białej Gwiazdy od 6 listopada - krakowianie nie potrafili wygrać żadnego z 11 poprzednich spotkań!

Mecz w Niecieczy był debiutem Dariusza Wdowczyka w roli trenera Wisły. 54-letni szkoleniowiec nie miał wiele czasu na pracę z zespołem i odmianę jego oblicza, bo przejął drużynę w niedzielę i przed wizytą w Niecieczy przeprowadził z nią tylko jeden trening, ale w debiucie postanowił zagrać va banque i w "11" na Termalicę wystawił aż sześciu zorientowanych ofensywnie zawodników, rezygnując z typowego defensywnego pomocnika. Z drugiej strony względem ostatniego meczu z Koroną Kielce dokonał tylko jednej zmiany w wyjściowym składzie: Petara Brleka zastąpił Paweł Brożek.

Wdowczyk postawił na graczy kreatywnych i ten manewr mu się opłacił. Termalica to zespół, który lubi prowadzić atak pozycyjny, ale w I połowie to niecieczanie częściej biegali za piłką, niż ją rozgrywali. Biała Gwiazda od pierwszego gwizdka przejęła inicjatywę. Krzysztof Pilarz po raz pierwszy musiał interweniować już w 6. minucie po woleju Rafała Boguskiego z 20 metrów, ale po chwili golkiper beniaminka był już bezradny.

Wisła zaatakowała Termalicę wysokim pressingiem, w wyniku którego Zdenek Ondrasek przejął piłkę, a w końcowej fazie kontrataku Rafał Wolski zagrał w polu karnym do Patryka Małeckiego, który płaskim uderzeniem pokonał Pilarza. Warto zauważyć, że trener Wdowczyk z dużą powściągliwością przyjął wyjście swojej drużyny na prowadzenie.

Po golu Małeckiego gra się wyrównała, a do głosu zaczęli dochodzić gospodarze. W 16. minucie po dobrym kombinacyjnym ataku Wojciech Kędziora uderzył mocno z ostrego kąta, ale Michał Miśkiewicz nie dał się pokonać. Pięć minut później wiślacy przysnęli i po szybko wykonanym przez Dawida Plizgę rzucie wolnym oko w oko z Miśkiewiczem stanął Martin Juhar, ale strzelił obok bramki.

Gdy wyrównujący gol wisiał w powietrzu, Wisła zadała drugi cios. W 29. minucie Boguski zaliczył odbiór w środkowej strefie, piłka trafiła do Małeckiego, który przekazał ją Ondraskowi, ten prostopadłym podaniem uruchomił Brożka, a dwukrotny król strzelców Ekstraklasy wykorzystał sytuację sam na sam z Pilarzem. Po drugiej bramce Wisła nie popełniła błędu z początku meczu, gdy po objęciu prowadzenia oddała inicjatywę Termalice, ale tym razem nie uchroniła się przed stratą gola. W 40. minucie Kędziora zagrał za linię obrony Wisły do Bartłomiej Babiarz, który uciekł Arkadiusza Głowackiego i sprytnym strzałem pokonał Miśkiewicza. Niewiele brakło, a Słonie wyrównałyby jeszcze przed przerwą, ale Miśkiewicz, choć z trudem, obronił uderzenie Patrika Misaka z rzutu wolnego z ok. 30 metrów.

Warto wspomnieć, że już w 36. minucie z powodu kontuzji boisko opuścił Dariusz Jarecki, a zastępujący go Jakub Biskup też doznał kontuzji i w przerwie zastąpił go Bartłomiej Smuczyński. Młody napastnik Termaliki nie zdążył jeszcze dotknąć piłki, a Wisła prowadziła już 3:1. Tym razem Małecki przeprowadzili indywidualną akcję i z prawego skrzydła dośrodkował na wysokość dalszego słupka do Wolskiego, który głową pokonał Pilarza.

Termalica błyskawicznie złapała kontakt, bo już w 51. minucie Głowacki sfaulował w swoim polu karnym Kędziorę, a "11" pewnym strzałem na gola zamienił Dawid Sołdecki, ale Wisła jeszcze szybciej odzyskała dwubramkową przewagę. Znów w roli asystenta wystąpił Małecki, który tym razem dośrodkował w pole karne z lewego skrzydła, a głową do siatki gospodarzy trafił Boguski.

Czwarty gol Wisły nie ostudził jednak zapału beniaminka. Podopieczni Piotra Mandrysza zamknęli gości na ich połowie. O ile wcześniej grę prowadziła Wisła, tak ostatnie 30 minut upłynęło pod znakiem wyraźnej dominacji muszącej odrabiać straty Termaliki. W poniedziałek jednak szczęście było przy wiślakach i Miśkiewiczu, którego dwukrotnie w krótkim odstępie czasu wyręczył słupek: w 60. minucie piłka odbiła się od niego po "główce" Smuczyńskiego, a po chwili ostemplował go też Kędziora. W tej drugiej sytuacji z dobitką pospieszył jeszcze Plizga, ale strzał przyjął na ciało Boban Jović. Szturm Termaliki trwał do końcowego gwizdka i choć Wiśle nie udało się odzyskać kontroli nad spotkaniem, to tym razem potrafiła utrzymać przewagę bramkową.

To pierwsze zwycięstwo Wisły od 6 listopada. Tym samym krakowianie przerwali najczarniejszą serię w historii klubu - nigdy wcześniej Biała Gwiazda nie czekała na ligową wygraną aż przez 11 kolejek. Dzięki temu zwycięstwu wiślacy powiększyli o dwa punkty przewagę nad strefą spadkową, a na trzy kolejki przed końcem sezonu zasadniczego mają sześć "oczek" straty do grupy mistrzowskiej. To dystans do zniwelowania, ale pamiętać trzeba, że Biała Gwiazda nadal zajmuje tylko 14. miejsce w tabeli.

Spotkanie obejrzał komplet publiczności. Klub z Niecieczy sprzedał wszystkie bilety na trzeci mecz z rzędu - wcześniej kibice Słoni wykupili wszystkie wejściówki na pojedynki z Cracovią (1:1) i Legią (3:0).

Maciej Kmita z Niecieczy

Termalica Bruk-Bet Nieciecza - Wisła Kraków 2:4 (1:2)
0:1 - Małecki 7'
0:2 - Brożek 29'
1:2 - Babiarz 40'
1:3 - Wolski 47'
2:3 - Sołdecki (k.) 51'
2:4 - Boguski 53'

Składy:

Termalica: Krzysztof Pilarz - Dalibor Pleva, Artem Putiwcew, Dawid Sołdecki, Dariusz Jarecki (36' Jakub Biskup; 46' Bartłomiej Smuczyński) - Bartłomiej Babiarz, Mateusz Kupczak - Dawid Plizga, Patrik Misak (85' Elvis Bratanović), Martin Juhar - Wojciech Kędziora.

Wisła: Michał Miśkiewicz - Boban Jović, Arkadius Głowacki, Richard Guzmics, Maciej Sadlok - Denis Popović, Rafał Wolski (90' Tomasz Cywka) - Rafał Boguski, Paweł Brożek (74' Petar Brlek), Patryk Małecki (85' Witalij Bałaszow) - Zdenek Ondrasek.

Żółte kartki: Babiarz (Termalica) oraz Głowacki, Popović (Wisła).

Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz).

Zobacz wideo: Podróż z "Deyną". Legendarny piłkarz został patronem pociągu

{"id":"","title":""}

Źródło: TVP S.A.

Źródło artykułu: