Na zegarze była szósta minuta doliczonego czasu gry w meczu Motor Lublin - Legia Warszawa. Goście prowadzili 3:2, wydawało się, że zgarną pełną pulę i w dobrych nastrojach przystąpią do rewanżowego spotkania z Molde FK w Lidze Konferencji.
Wtedy jednak Mbaye N'Diaye desperacko zagrał głową w pole karne.
Wydawało się, że Vladan Kovacević wypiąstkuje piłkę. Tak zrobił, natomiast przy okazji trafił jeszcze ręką w głowę Samuela Mraza.
Sędzia Jarosław Przybył z boiska tego nie zauważył, ale został zawołany przez VAR do monitora. Obejrzał kilka powtórek i uznał, że przewinienie bramkarza Legii kwalifikowało się do podyktowania "jedenastki". Goście oczywiście z taką interpretacją się nie zgadzali, ale decyzja była nieodwołalna.
Mraz podszedł do piłki, jego strzał obronił Kovacević, ale odbił futbolówkę prosto pod nogi napastnika Motoru i ten dopełnił formalności. A to wszystko w dziesiątej doliczonej minucie.
Po chwili spotkanie się zakończyło. 3:3, błędy bramkarzy, dramaturgia do samego końca. Sól futbolu.
Zobacz sytuację z rzutem karnym dla Motoru:
ZOBACZ WIDEO: Tak strzela syn legendy. Stadiony świata!