Szymon Mierzyński: Arsenal zaczyna egzamin dojrzałości. Pierwszym sprawdzającym - ustępujący mistrz (komentarz)

PAP/EPA / PAP/EPA/ADAM DAVY
PAP/EPA / PAP/EPA/ADAM DAVY

Arsenal mistrzem Anglii? Kanonierzy czekają na taki sukces już dwanaście lat, ale właśnie teraz mają niepowtarzalną szansę na przełamanie impasu!

Sezon Premier League wkracza powoli w decydującą fazę. Dawno już jednak grono faworytów do tytułu nie było tak okrojone. Ekipa Arsene'a Wengera jest jedyną poza Manchesterem City, która nie zawodzi oczekiwań i spośród potentatów realnie liczy się w batalii o tytuł.

Czołówka jest oczywiście szersza. Mamy w niej rewelacyjne Leicester City, a także wyjątkowo solidny w porównaniu do poprzednich sezonów Tottenham. Gdyby jednak Arsenal miał ostatecznie stracić mistrzostwo na rzecz którejś z tych ekip - mających przecież zdecydowanie mniejszy potencjał i nie tak doświadczonych w walce o najwyższe cele - to Premier League nie wygra jeszcze długo.

Wenger przez lata musiał znosić upokorzenia i docinki związane z brakiem trofeów i choć ostatnio zaczął zdobywać krajowe puchary, to wciąż czeka aż jego zespół zrobi coś naprawdę wielkiego. Właśnie teraz szansa jest wyjątkowo duża - największa od bardzo wielu lat. Chelsea już przegrała sezon, Liverpool także nie liczy się w walce o tytuł, a Manchester United - choć nie ma dramatycznych strat punktowych - kompletnie nie przekonuje grą i też raczej nie stanie na drodze Kanonierom. Trzeba zdystansować tylko (a może aż) Manchester City.

W poprzednich latach londyńczycy wielokrotnie "pękali" psychicznie w kluczowych momentach i trwonili dorobek sezonu, zadowalając się ostatecznie tylko miejscem gwarantującym udział w Lidze Mistrzów. Przełamanie tej słabości to właśnie ich najważniejsze zadanie w newralgicznym okresie, w który wkracza Premier League.

Egzamin dojrzałości zacznie się już w niedzielę od meczu z Chelsea. Mistrz Anglii przyjedzie na Emirates Stadium poraniony, sfrustrowany 14. miejscem w tabeli, ale wciąż groźny i dysponującym wielkim potencjałem, który może "odpalić" w każdej chwili.

Nawet tak słabi i rozchwiani The Blues muszą budzić respekt Arsenalu, zwłaszcza że na pięć ostatnich wizyt na jego obiekcie aż czterokrotnie unikali porażki. Teraz nie przemawia za nimi tabela, choć pod wodzą Guusa Hiddinka nie przegrali jeszcze ani jednego meczu. Są przy tym nieobliczalni - w tyłach grają momentami katastrofalnie, lecz równoważą straty coraz lepiej spisującą się ofensywą. Stąd właśnie wysokie remisy z West Bromwich Albion (2:2) i Evertonem (3:3).

Kanonierzy też jednak mają kim straszyć. W niedzielę powinni już zagrać Alexis Sanchez i Mesut Oezil. Forma Chilijczyka po dłuższej nieobecności pozostaje niewiadomą, za to Niemiec ze swoim zmysłem do wypracowywania goli kolegom będzie dla obrony The Blues nie lada wyzwaniem.

Guus Hiddink przeciwstawi rywalowi zza miedzy - wreszcie będącego w wysokiej dyspozycji - Diego Costę, czy powracającego po urazie, choć wciąż szukającego dawnego blasku Edena Hazarda. Oba zespoły wykorzystają wszystko co mają najlepsze, a to będzie mieszanka wybuchowa i gwarancja wielkich emocji!

Szymon Mierzyński

Źródło artykułu: