Kibice przybyli na Kolporter Arenę zobaczyli cztery gole. Po końcowym gwizdku po raz kolejny to jednak nie im było dane cieszyć się z sukcesu swoich zawodników.
- Myślę, że oglądaliśmy bardzo dobre widowisko. Wolelibyśmy, żeby ten wynik był inny. Szczególnie w pierwszej połowie byliśmy równorzędnym, a momentami lepszym zespołem. To Legia miała problem. Tak to już jest, gdy zespół jest budowany przez dłuższy okres. Mieli swoje sytuacje i je skończyli - ocenił niedzielne spotkanie szkoleniowiec Korony.
Kielczanie pozytywnie zaskoczyli. Wyszli odważnie, z pomysłem i do tego jako pierwsi zdobyli gola. Dobre wrażenie znów zatarła nieskuteczność. - Grając z wicemistrzem Polski zdawaliśmy sobie sprawę, że jeśli myślimy o pozytywnym wyniku musimy każdą okazję kończyć golem. Mieliśmy trochę sytuacji, ale udało nam się trafić tylko raz za sprawą Łukasza Sierpiny.
Tuż po zmianie stron Legia pokazała, że dysponuje dużo mocniejszym składem. Dwie szybkie bramki wybiły z rytmu gospodarzy, którzy do końca bezskutecznie walczyli o powrót do rywalizacji o punkty. - Czekaliśmy na drugą bramkę, bo gdybyśmy złapali kontakt to byłaby jeszcze szansa - stwierdził Marcin Brosz.