KGHM Zagłębie Lubin - Jagiellonia Białystok: Goście lepsi w meczu, w którym królowały cisza i pogłos

PAP
PAP

W meczu rozgrywanym bez udziału publiczności KGHM Zagłębie Lubin musiało uznać wyższość Jagiellonii Białystok, przegrywając 0:2. Gole padły w drugiej połowie.

Nie od dziś wiadomo, że mecze bez udziału publiczności wyzute są z emocji. Odnosi się wrażenie, że spotkania, w których po każdym kopnięciu piłki słychać pogłos, rozgrywane są z konieczności. Jeśli do tego dorzucimy, uderzające po uszach, często niecenzuralne, słowa rywalizujących piłkarzy i irytujących się trenerów, trudno zrozumieć decyzje o zamknięciu stadionu przez dolnośląskiego wojewodę. Taka gra mija się z celem, a poważny mecz o punkty przypomina sparing. Niestety obraz przedstawiony powyżej dotyczył starcia KGHM Zagłębia Lubin z Jagiellonią Białystok.

Wróćmy jednak do samego spotkania. Pierwsze 45 minut lepiej wykorzystali goście. Jagiellonia grała twardo w destrukcji i groźnie atakowała. Już w 7. minucie błyskawiczna kontra mogła przynieść prowadzenie. Jacek Góralski wypuścił w bój Karola Świderskiego, ale uderzenie 18-latka zostało zablokowane. Do bezpańskiej piłki dopadł Karol Mackiewicz, ale huknął jedynie w poprzeczkę. Po przeszło 20 minutach gry Martina Polacka postanowił zatrudnić Fiodor Cernych. Mocne uderzenie Litwina zostało jednak powstrzymane przez, wyciągniętego jak struna, golkipera lubinian.

Pod nieobecność Konstantina Vassiljeva stałe fragmenty wykonywał Mackiewicz, ale miał z tym spore problemy. Liczba nieprecyzyjnych dośrodkowań rosła z każdą minutą. Strzał z rzutu wolnego w końcowych minutach pierwszej odsłony również nie był wysokiej jakości i zatrzymał się na murze, a do bramki było jedynie 18 metrów.

Piotr Stokowiec stał przy ławce rezerwowych z ponurą miną. Gospodarze mieli olbrzymie problemy ze stwarzaniem zagrożenia, a na przerwę schodzili bez celnego strzału. W drugiej odsłonie miała nastąpić poprawa, ale... nic z tych rzeczy.

Początkowy fragment po przerwie był bezpłciowy, a na murawie oprócz fizycznej walki, niewiele się działo. Mecz ożywił się po zdobyciu bramki przez Jagiellonię.

W 65. minucie lewą flanką urwał się Mackiewicz i będąc na wysokości pola karnego płasko zagrał wzdłuż bramki. Tam o futbolówkę walczyli Jarosław Jach i Cernych. Napastnik wywarł presję na obrońcy i ten niefortunną interwencją pokonał własnego bramkarza. Białostoczanie grali lepiej i zasłużyli na tego gola.

Gospodarze powinni wziać się do roboty, a tymczasem zanim zagrozili bramce Bartłomieja Drągowskiego, otrzymali drugi cios. W 77. minucie, 120 sekund przed opuszczeniem murawy, na listę strzelców wpisał się Świderski. Młodzian, rozsądnie ruszył do dobitki po strzale Cernycha i z ostrego kąta zmieścił futbolówkę w siatce.

Podopieczni Michała Probierza zaprezentowali w Lubinie solidny futbol i wygrali w pełni zasłużenie. Gra prostej piłki i konsekwencja w obronie opłaciły się. KGHM Zagłębie Lubin zrobiło niewiele by liczyć na punkty.

KGHM Zagłębie Lubin - Jagiellonia Białystok 0:2 (0:0)
0:1 - Jarosław Jach (sam.) 65'
0:2 - Karol Świderski 77'

Składy:

KGHM Zagłębie Lubin: Martin Polacek - Aleksandar Todorovski, Jarosław Jach, Maciej Dąbrowski, Dorde Cotra, Krzysztof Janus (80' Karol Żmijewski), Jarosław Kubicki, Łukasz Piątek (63' Adrian Rakowski), Łukasz Janoszka, Krzysztof Piątek, Michal Papadopulos (71' Paweł Żyra).

Jagiellonia Białystok: Bartłomiej Drągowski - Martin Baran, Sebastian Madera, Igors Tarasovs, Piotr Tomasik, Jacek Góralski, Taras Romanczuk, Przemysław Frankowski (90' Rafał Grzyb), Karol Świderski (79' Konstantin Vassiljev), Karol Mackiewicz, Fiodor Cernych (90+1' Piotr Grzelczak).

Żółte kartki: Jach, Janoszka (KHGM Zagłębie).

Sędzia: Sebastian Krasny (Kraków).

Widzów: bez udziału publiczności.

Dominik Polesiński

[event_poll=52870]

Lewandowski ma kompleks Ronaldo i Messiego?

Źródło artykułu: