Piłkarze Śląska Wrocław nie wygrali ośmiu ligowych meczów z rzędu. Zespół WKS-u rozpaczliwie potrzebuje więc punktów, bo znajduje się już w strefie spadkowej Ekstraklasy. Tadeusz Pawłowski skupia się ostatnio nad poprawą formy ofensywnej swoich zawodników.
- W piłce nożnej cała drużyna atakuje i się broni. Optymalnie, cały świat gra, że jest ten nominalny jeden napastnik, ale w akcjach ofensywnych wszyscy muszą brać udział. Naszym marzeniem jest, a taka jest i nasza filozofia gry, żeby co najmniej czterech czy pięciu zawodników kończyło akcje w polu karnym. Do tego powinniśmy dążyć. Ostatnio naszą słabą stroną jest to, że zdobywamy mało bramek. Po meczu z Legią mówiłem, że musimy dalej iść w kierunku pracy w ofensywie. Co wyjdzie na papierze jest może mniej ważne. Ważne jest jak będziemy biegać, walczyć. Uważam, że w tym jest klucz do wygrania meczu - zaangażowanie i pewność siebie drużyny, aby mentalnie pokazała, że to jest zespół, że każdy wierzy - skomentował szkoleniowiec.
- Trzeba wyjść z mentalnością zwycięzcy. Dążę do zdominowania przeciwnika. Biorąc pod uwagę cały bilans naszych występów we Wrocławiu, to historia pokazuje, że dobrze tu występujemy. Wierze, że w sobotę zejdziemy z boiska zwycięzcy - dodał.
We Wrocławiu jak na razie rozczarowuje Kamil Biliński, na barki którego miał spaść ciężar zdobywania goli. - Kamil był przez ostatnie lata zawodnikiem kończącym w polu karnym. My troszeczkę mamy inną filozofię. Staramy się go cały czas przestawiać, on się cały czas uczy. Po stracie piłki nie można się wyłączać, trzeba pracować dla zespołu. Trzeba schodzić raz na prawe skrzydło, raz na lewe, robić miejsce dla innych zawodników. Jeżeli chodzi o wykończenie akcji przed bramką przeciwnika, jest to na dobrym poziomie. Nad resztą trzeba pracować - powiedział trener Śląska Wrocław.