Pomocnik chwalił Lecha Poznań za skuteczność, której totalnie zabrakło Portowcom. Kolejorz zdobył prowadzenie w 11. minucie po strzale Kaspera Hamalainena. Od tego momentu mógł kontrolować wydarzenia. Pogoń Szczecin szukała wyrównania i parła do przodu, ale nie zaprezentowała się dobrze w ofensywie. To, że drużyna nie zdobywa goli jest zdaniem Czesława Michniewicza jej największym mankamentem.
- Boli nas strasznie porażka z Lechem, ale widziałem, że każdy zostawił na boisku 100 procent tego, co mógł - zaznaczył Adam Frączczak. - Mieliśmy szanse na zdobycie gola, ale niestety żadna nie została spożytkowana. Lech zbudował praktycznie jedną akcję bramkową i wykorzystał stały fragment. Skutecznie wykorzystał to, co miał do wykorzystania i wygrał mecz.
Najbliżej gola w zespole ze Szczecina byli Patryk Małecki i Frączczak. Ten pierwszy miał przed sobą tylko bramkarza, a drugi powinien wepchnąć piłkę z bliska do pustej już bramki. - Może na zdjęciach wyglądało to na straszne pudło, ale nie było tak prosto. Spodziewałem się, że piłka przeleci bliżej ziemi, a poszła do góry. Teraz myślę, że mogłem zaatakować głową, ale wszystko działo się szybko - opowiadał piłkarz Pogoni.
Szczecinianie przegrali ostatnio z mistrzem oraz wicemistrzem Polski. Jakub Słowik stwierdził, że z jego perspektywy gra zespołu na tle Lecha Poznań, wyglądała dobrze. Frączczak nie przesadzał z entuzjazmem. - Oba mecze były mocno średnie. Z Lechem stworzyliśmy więcej sytuacji podbramkowych niż z Legią Warszawa, ale co to dało? Nic.
[event_poll=52847]