Lech Poznań zrewanżował się w pełni Pogoni Szczecin za porażkę na inaugurację sezonu i wygrał na Pomorzu Zachodnim 2:0. Potwierdził, że nauczył się na nowo grać konsekwentnie i skutecznie. Zwyżka formy ma również odzwierciedlenie w tabeli, gdzie Kolejorz wyskoczył ze strefy spadkowej.
- Zagraliśmy bardzo dobrą pierwszą połowę, a szybko zdobyty gol pozwolił nam grać spokojniej piłką na przygotowanym, ale grząskim boisku - opowiadał trener Jan Urban o trafieniu Kaspera Hamalainena z 11. minuty.
- Gorzej wyglądaliśmy na początku drugiej części, kiedy Pogoń miała dwie sytuacje idealne, by odrobić stratę. Nie wykorzystali ich Małecki oraz Frączczak, kiedy Trałka leżał na boisku. Udało się odpowiedzieć drugim golem i od tego momentu w miarę kontrolować spotkanie - dodał trener Lecha.
W Poznaniu ulga i nadzieja na szybki przeskok do ósemki, natomiast w obozie gospodarzy przygnębienie. Pogoń tworzy widowiska, od których oglądania momentami bolą zęby, a na dodatek nie zdobywa goli z gry. Pasmo niepowodzeń sprawia, że niedawny wicelider osuwa się w tabeli.
- Szybko stracony gol, w pojedynku z tak doświadczonym zespołem jak Lech, to problem. Drużyna naraża się na kontrataki i równie dobrze Lech mógł szybko powiększyć swoją przewagę - opowiadał Czesław Michniewicz, trener Pogoni Szczecin.
- W miarę upływu czasu dochodziliśmy do głosu. Na sytuacje stuprocentowe czekaliśmy do początku drugiej części. Zaczęliśmy dobrze i w kwadrans były dwie okazje do zdobycia gola. Nie wpadło i to jest nasz obecnie największy mankament, że nie zdobywamy bramek. Nie trafiliśmy ani na Legii, ani w pojedynku z Lechem. Mimo porażki uważam, że mieliśmy dobre momenty, zbudowaliśmy ciekawe akcje - zadbał o pozytywny akcent szkoleniowiec.
[event_poll=52847]