Robert Kasperczyk: Lepiej jakby sezon już się skończył

Źle się dzieje w Sandecji Nowy Sącz. Wielu piłkarzy ma problemy zdrowotne, a wyniki spotkań nie są zadowalające. Ostatnio Sandecja przegrała z beniaminkiem I ligi.

Po słabym początku sezonu teraz Rozwój Katowice spisuje się o wiele lepiej, dzięki pokonaniu Sandecji Nowy Sącz beniaminek przedłużył swoją serię wygranych do trzech. - Trzecie zwycięstwo z rzędu na pewno robi wrażenie, widać że drużyna Rozwoju ocknęła się po tej sinusoidzie i zaczyna grać naprawdę stabilnie. Przyjemnie patrzeć na wolę walki, na sposób rozgrywania kontrataków, na liczbę zawodników z jaką atakuje - ocenił Robert Kasperczyk.

Dla zespołu Kasperczyka ostatnie mecze nie były tak udane, a to przez problemy zdrowotne, z którymi boryka się wielu zawodników. - Nie jest tajemnicą, że dla nas dobrze by było jakby ten sezon już się skończył. Jesteśmy tak zdekompletowani, mamy takie olbrzymie braki personalne, że każdy następny mecz to jest klejenie nie tyle jedenastki, co szesnastki zawodników, aby uzbierać ludzi, którzy mogą pojechać na spotkanie. Naprawdę brakuje nam ogniw, którymi cieszyliśmy oko kibica w pierwszych meczach, jak Bartek Dudzic czy Josef Ctvrtnicek - powiedział szkoleniowiec Sandecji.

W ostatniej kolejce I ligi Sandecja przegrała z Rozwojem 0:2, a obie bramki zdobył Adam Czerkas. - W tym meczu były dwa prezenty. Pierwszy moim zdaniem od nas. Gdy Kamil Słaby niezrozumiale zagrał do tyłu, nie wiadomo do kogo, a zderzenie Grześka Barana z Łukaszem Radlińskim zostało wykorzystane przez tak doświadczonego zawodnika jak Czerkas, który miał przed sobą pustą bramkę. Natomiast co do drugiego prezentu, to będę upierał się, że po pierwsze był błąd liniowego, bo moim zdaniem piłka była już na aucie. A po drugie był ewidentny faul Czerkasa na Szarku, nie wiem dlaczego sędzia tego nie gwizdnął. Niestety, to nie jest pierwsza sytuacja w tej rundzie na naszą niekorzyść - wyliczał Kasperczyk.

Choć Rozwój prowadził 2:0, to piłkarze Sandecji robili, co mogli, by zdobyć kontaktową bramkę, lecz raziła ich niedokładność, a ponadto dobrze spisywali się śląscy obrońcy. - Bramka, która wpadła na 2:0 nie spowodowała, że ten mecz się skończył. Organizacja ataku pozycyjnego na wyjeździe przychodziła nam z trudem, a to przez braki personalne. Są one bardzo odczuwalne szczególnie w momencie, gdy wynik jest dla nas niekorzystny - zaznaczył.

Zdekompletowana Sandecja będzie musiała rozegrać jeszcze dwie ligowe kolejki, na wyjeździe zmierzy się z Drutex-Bytovią Bytów (21 listopada, godzina 16:00), a na zakończenie podejmie Stomil Olsztyn (28 listopada, godzina 16:00). - Trzeba będzie się pozbierać, wykrzesać naprawdę resztki woli walki i sił, żeby jeszcze na koniec dać trochę radości samym sobie oraz kibicom - zakończył Kasperczyk.

Komentarze (0)